Felieton "młodzieżowy"
Największym zagrożeniem dla innych są ci
którzy zdobyli wykształcenie,
ale nie mają wychowania.
Zaczyna się kolejny rok szkolny. Dla nas, uczniów, jest to kolejny rok wysiłku. Warto postawić sobie pytanie: czy to ma być tylko wysiłek związany z nauką? Jeśli tak, to będzie to stracony czas i daremny wysiłek. Nie są przecież w stanie zdobyć porządnego wykształcenia ci uczniowie, którzy nie mają solidnego wychowania. To właśnie dlatego istnieje ścisły związek między brakiem wychowania a brakiem wykształcenia. Uczeń niewychowany to ktoś leniwy, naiwny, nieodpowiedzialny. Oj, przepraszam za niepoprawne politycznie i za nieprzyzwoicie nietolerancyjne (czyli prawdziwe) określenia! Już się poprawiam! Uczeń wychowany alternatywnie to ktoś pracowity inaczej, to ktoś mądry inaczej i to ktoś odpowiedzialny inaczej (to już brzmi lepiej i nowocześniej!).
Taki uczeń chętnie zwiedza swoją miejscowość w czasie lekcji, godzinami podziwia ekran telewizora, zajmuje się „fascynującymi” intelektualnie grami komputerowymi, w czasie których wykonuje ruchy, które nawet człekokształtnym małpom sprawiają niejakie trudności. Gracz musi przecież poruszać naraz kciukami obu rąk! Jakiż to wysiłek i trening intelektualny! Ucznia wychowanego w sposób alternatywny interesuje też zwykle chemia... No, może nie tyle jako przedmiot szkolny, ile raczej jako praktyczne ćwiczenie z zakresu spożywania alkoholu oraz innych substancji psychotropowych, które zawężają (i tak już skromny) potencjał intelektualny i moralny ludzi wychowanych inaczej...
Nic zatem dziwnego, że uczeń wychowany alternatywnie jest rzadkim gościem w szkole. A gdy już się tam pojawi, to albo drzemie w czasie lekcji (trzeba przecież kiedyś odespać godziny medytacji przed telewizorem czy komputerem), albo zachowuje się agresywnie (to znaczy grzecznie w alternatywny sposób) po to, żeby odreagować swoją zazdrość wobec tych uczniów, którzy są wychowani w sposób tradycyjny, czyli taki, który prowadzi do mądrości i radości.
Jeśli ktoś z Czytelników zna takich ludzi, którzy zdobyli porządne wykształcenie mimo tego, że zabrakło im równie porządnego wychowania, to jest to dla nas wszystkich zła wiadomość. Kto bowiem z nas chciałby — na przykład - być operowany przez leniwego chirurga, który ma problemy alkoholowe czy obsługiwany w banku przez skorumpowanego urzędnika? Największym zagrożeniem dla społeczeństwa nie są analfabeci, ale wykształceni przestępcy! Warto, by o tym pamiętali ci rodzice, którzy sądzą, że wychowa nas szkoła, oraz ci nauczyciele, którzy sądzą, że nasza przyszłość zależy bardziej od stopni szkolnych niż od wychowania.
opr. mg/mg