Wakacje nie pod trzepakiem

O wypoczynku wakacyjnym dzieci i inicjatywach Caritas dla dzieci najuboższych

Chociaż wakacje dla dzieci kosztują coraz więcej, z roku na rok obozy, kolonie i półkolonie stają się bardziej popularne. Latem ubiegłego roku z organizowanych form wypoczynku skorzystało 2387 tys. dzieci i młodzieży. Ministerstwo Edukacji Narodowej szacuje, że w tym roku będzie ich o około 100 tys. więcej.

W tym roku za dwutygodniowy pobyt dziecka na koloniach lub obozie trzeba zapłacić od 450 do ok. 1500 zł. Najtańszy wypoczynek organizują harcerze, stowarzyszenia oraz instytucje kościelne. Przeciętnie rodzice muszą liczyć się z wydatkiem 900—1000 zł. Drożej trzeba zapłacić za wyjazd w dalekie, popularne miejsca oraz za dodatkowe atrakcje, np. naukę języków obcych, żeglowanie, jazdę konną. Nic więc dziwnego, że wielu rodzin, przeważnie wielodzietnych, nie stać na taki wydatek.

Nadal z letniego wypoczynku rzadziej korzystają dzieci wiejskie. W ubiegłym roku stanowiły one zaledwie jedną piątą wszystkich, które wyjechały na wakacje. Spośród 363 tys. dzieci, które uczestniczyły latem w tzw. półkoloniach organizowanych w miejscu zamieszkania, 119 tys. pochodziło ze wsi.

— Popularne są zarówno wyjazdy, jak i zajęcia wakacyjne dla dzieci pozostających w domu. Preferujemy te drugie, gdyż są tańszą formą wypoczynku i może z nich skorzystać więcej dzieci — wyjaśnia Ewa Zalewska z MEN.

W rejonach uboższych, o dużym bezrobociu, półkolonie są często jedyną szansą na ciekawe spędzenie wakacji. Dysproporcje regionalne najwyraźniej widać na przykładzie województwa mazowieckiego. Na kolonie, obozy, wczasy z rodzicami wyjeżdża co czwarty nieletni warszawiak. Z okolic Ostrołęki, Ciechanowa, Radomia na wakacje wyjeżdża kilkakrotnie mniej dzieci i młodzieży.

Idą pieniądze

Do wojewodów trafiło już ponad 16,5 mln zł z rezerwy budżetowej, przekazanej przez MEN na organizację kolonii i obozów dla dzieci z rodzin ubogich i patologicznych. Oprócz tego ministerstwo zleciło stowarzyszeniom i organizacjom pozarządowym zorganizowanie pobytu dzieci na 39 obozach językowych w kraju. Przeznaczy też 5200 tys. zł na wypoczynek w Polsce dzieci polonijnych.

Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, która obok ZHP i Caritas Polskiej otrzymała państwowe fundusze na letni pobyt dzieci polonijnych, zorganizuje wakacje dla 6 tys. dzieci i młodzieży. Podczas pobytu w Polsce będą one miały okazję nauczyć się języka i zwiedzić nasz kraj. Z założenia kolonie i obozy dla dzieci polonijnych są integracyjne, gdyż uczestniczą w nich nie tylko mieszkańcy krajów Europy Środkowej i Wschodniej, ale także USA, Francji i Niemiec.

— Goście ze Wschodu wypoczywają w Polsce za darmo. Jesteśmy im to winni — mówi Agnieszka Panecka ze „Wspólnoty Polskiej”.

Z Caritas nie znaczy bezpłatnie

W tym roku w ośrodkach Caritas w całej Polsce będzie wypoczywało ok. 65 tys. dzieci i młodzieży. Pieniądze na organizację wypoczynku pochodzą z akcji „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”, z dotacji MEN, kuratoriów, samorządów oraz od sponsorów. Na kolonie Caritas jadą przede wszystkim dzieci z rodzin ubogich, dotkniętych bezrobociem oraz patologicznych — które przez cały rok pozostają pod opieką świetlic socjoterapeutycznych prowadzonych przez Kościół. Dla nich wypoczynek jest darmowy. Część dzieci kierowana jest przez katechetów, pedagogów i parafie. Jednak Caritas bardzo stara się o to, by ich podopieczni ze świetlic nie czuli się napiętnowani, by wypoczynek z Caritas nie kojarzył się z „wakacjami dla ubogich”.

— Na nasze turnusy zabieramy też dzieci z rodzin pełnych, szczęśliwych i niemających kłopotów finansowych. Rodzice opłacają pełny koszt pobytu dziecka, co dla nas jest ważną pomocą finansową. Wybierają naszą ofertę, bo mają zaufanie do organizatorów. Chcemy, żeby na koloniach Caritas spotykały się dzieci z różnych środowisk, żeby nie stały się one gettem dzieci ubogich lub z rodzin z dysfunkcjami — mówi ks. Krzysztof Ukleja, dyrektor Caritas Diecezji Warszawsko Praskiej.

Pierwszy turnus dzieci z diecezji warszawsko-praskiej wyjedzie do Ustki już 24 czerwca. W sumie z wypoczynku organizowanego przez Caritas skorzysta w tej diecezji 3,5 tys. dzieci.

Indiańskie i bez nałogów

Caritas nie jest jedyną kościelną organizacją, z którą dzieci i młodzież mogą wypocząć w czasie wakacji. Prawie 600 dzieci z okolic Warszawy, Radomia, Kalisza, Elbląga i Rzeszowa spędzi wakacje nad morzem i w górach z kadrą Katolickiego Ruchu Antynarkotycznego KARAN.

— Zabieramy ze sobą dzieci ze świetlic socjoterapeutycznych, z rodzin ubogich, dysfunkcyjnych. Będzie to wypoczynek z elementami socjoterapii: uczenia zachowań asertywnych, systematyzowania hierarchii wartości, poprawą obrazu samego siebie. Nasza kadra psychologów i wychowawców przygotowała program profilaktyczny, który ma wzmocnić osobowość tych młodych ludzi i uodpornić ich na złe wpływy otoczenia — mówi ks. Paweł Rosik SAC, prezes KARAN-u.

Wyjazdy wakacyjne organizują też parafie. Ksiądz prałat Mirosław Mikulski z podwarszawskiej parafii Matki Bożej Anielskiej w Radości od trzydziestu ośmiu lat wyjeżdża na obozy z dziećmi, które „mają smutne dzieciństwo”. W tym roku zabiera na indiańską wyprawę dzieci ze swojej parafii, z domu dziecka, z Białorusi, spod Radomia i z innych parafii w Polsce.

— Nawet „Gościowi” nie powiem, gdzie 26 czerwca wyjeżdżamy, bo dzieci przeczytają i nie będzie niespodzianki. Wielki wódz rozdał wcześniej „gadającą skórę” i mali Indianie sami muszą się domyślić, gdzie pojadą. Zdradzę tylko, że będzie to w lesie, na polanie, nad wodą. Dzisiaj dzieci szybko dorośleją, nie mają czasu być małe. Chcę im przywrócić trochę dzieciństwa, przenieść w czas wyobraźni — mówi ks. Mikulski.

Bezpieczne i udane

Żeby wakacje były udane, a rodzice spokojni o przebywające poza domem dzieci, decydując się na kolonie lub obóz należy sprawdzić wiarygodność organizatora. Można to zrobić w kuratoriach oświaty i wychowania na terenie, gdzie odbywać się będzie wypoczynek. Przed wakacjami kuratoria uruchamiają specjalne linie telefoniczne, pod którymi rodzice mogą dowiedzieć się, czy ich dzieci będą bezpiecznie wypoczywały. Kuratorium wydaje organizatorowi wypoczynku zaświadczenie o zgłoszeniu. Wcześniej sprawdza uprawnienia kadry, program kolonii lub obozu oraz tzw. kartę kwalifikacyjną obiektu, czyli zgodę sanepidu, straży pożarnej i lokalnych władz na pobyt dzieci. Organizatorzy powinni pokazać rodzicom także koncesję lub zezwolenie na prowadzenie usług turystycznych. Na podstawie koncesji i programu kolonii rodzice mogliby dochodzić swoich praw, gdyby organizator okazał się nieuczciwy i zamiast obiecywanych osobnych pokoi z prysznicem, umieścił dzieci w sali gimnastycznej.

— Na szczęście rzadziej niż w latach poprzednich organizowane są „dzikie kolonie”, bez zezwoleń i sprawdzenia warunków — ocenia Krzysztof Kłopotowski, wizytator wypoczynku z mazowieckiego Kuratorium Oświaty i Wychowania. — Rodzice także wolą nie ryzykować i nie posyłać dzieci w nieznane. Media nagłaśniają przypadki nieuczciwości w usługach turystycznych, dlatego mniej jest niespełnionych ofert.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama