Jaki sens ma modlitwa za zmarłych? Komu może ona pomóc? Na czym polega "świętych obcowanie"?
Modlitwa za zmarłych to nie „punkty” zdobywane na konto dusz czyśćcowych, których im zabrakło w drodze do nieba. To zbawcza wymiana miłości. Po co jednak zmarłym nasza miłość? Jak ta wymiana naprawdę działa?
Nie wiemy dokładnie, kto ze zmarłych naszej modlitwy potrzebuje, bo nie wiemy, kto już cieszy się doskonałą bliskością Boga w niebie (poza świętymi uznanymi przez Kościół), ani kto tę bliskość nieodwracalnie odrzucił, co oznacza piekło. Nasza modlitewna pomoc jest właściwie skierowana ku tym, którzy są w czyśćcu.
Kościół wierzy, że ci,„którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba”. To oczyszczenie może dotyczyć więc tylko grzechów lekkich, które nie zerwały całkiem jedności z Bogiem lub skutków jakichś grzechów, które zostały już przed śmiercią odpuszczone. Sobór Lyoński II z 1274 r. mówi o „karach czyśćcowych”, dla tych, którzy nie zdążyli za swoje grzechy „zadośćuczynić” i „odpokutować” ich w ciągu życia. Te sformułowania dotyczące czyśćca, podobnie jak wszystko, co dotyczy tajemnicy pokuty, trzeba koniecznie odczytywać w perspektywie miłości. Zmarli w czyśćcu, jak mówi Katechizm, już są w przyjaźni z Bogiem, a ich pokuta i oczyszczenie jest w gruncie rzeczy tajemniczym dążeniem miłości i przyjaźni do całkowitego naprawienia dobra naruszonego przez grzech, do zupełnego oddalenia skutków tego grzechu. Jest to dążenie do przywrócenia doskonałej jedności z Bogiem. Czyściec nie jest „przymusowym obozem przejściowym” przed wejściem do nieba. Dusze, które są w czyśćcu, chcą go przejść, bo pragną być oczyszczone przez miłość, podobnie jak pragną oglądania Boga twarzą w twarz. Nie mogą same już nic zrobić, bo czas ich działania właściwie się skończył wraz z ziemskim życiem, ale mogą i chcą przyjąć oczyszczenie ofiarowane im przez Bożą miłość.
W tym właśnie oczyszczeniu możemy im pomóc my przez naszą modlitwę. Jak to właściwie jest możliwe? Można oczywiście po prostu powiedzieć, że prosimy o coś Pana Boga (tj. o pełnię życia w Nim dla naszych zmarłych), a On spełnia naszą prośbę. Jednak kiedy czytamy Pismo Święte, mówi nam ono o tym coś więcej. Przede wszystkim warto zauważyć, że Bóg stwarzając ludzi, ustanowił pewną jedność między nimi, głębszą niż to zwykle nam się wydaje. To właśnie na zasadzie tej jedności i powiązania między ludźmi grzech Adama dotyka w pewien sposób całej ludzkości. Podobnie Bóg, chcąc odnowić swoje stworzenie przez przyjście Chrystusa, odnawia jednocześnie jedność między ludźmi. Ta odnowiona jedność opiera się na Chrystusie, na łączności z Nim. Pismo Święte opisuje ją na wiele sposobów. Jezus jest nowym Adamem i przez jedność z Nim wszyscy mogą zostać ożywieni. W łączności z Chrystusem wspólnota Kościoła tworzy jedno ciało, składające się z wielu członków. Tę samą jedność ukazuje obraz Jezusa — winnego krzewu i nas jako jego gałązek. Przez łączność z Jezusem — Synem Bożym, sami stajemy się synami i córkami Bożymi i w nowy sposób tworzymy rodzinę.
Ta głęboka jedność i łączność ustanowiona na początku stworzenia i odnowiona przez Chrystusa, sprawia że ludzie mogą sobie pomagać nie tylko w sposób widzialny, ale też „przekazywać miłość” i czynić dobro w inny sposób. Wspólnota świętych staje się jakby „systemem naczyń połączonych”, gdzie duchowe dobra mogą „przepływać”. Istnieje „świętych obcowanie”, communio sanctorum.
Pod tym archaicznie dziś brzmiącym określeniem (które inaczej można by przetłumaczyć jako „wspólnotę świętych”) kryje się m.in. właśnie prawda o wzajemnej łączności w Kościele i wymianie duchowych dóbr. „To jest świętych obcowanie, którym się chlubimy (...) Mój ciężar dźwigają inni, ich siła jest moją siłą. Wiara Kościoła przychodzi z pomocą mojej trwodze, czystość innych wspiera mnie w chwilach pokus lubieżności, posty innych są dla mnie zyskiem, w modlitwie drugi się o mnie troszczy. Tak więc mogę się chlubić dobrami innych, jak moimi własnymi, a są one rzeczywiście moje, gdy się nimi raduję i cieszę”. Te słowa Marcina Lutra (który ostatecznie jednak odrzucił prawdę o istnieniu czyśćca) dobrze wyrażają coś z tajemnicy „wspólnoty świętych”, która istnieje pomiędzy członkami Kościoła. Dwudziestowieczny teolog, Hans Urs von Balthasar, mówił w tym kontekście o „tajemniczej osmozie, dokonującej się między członkami Ciała Chrystusowego', która nie ogranicza się do wymiany dóbr zewnętrznych, lecz obejmuje także najbardziej osobiste”(H.U. von Balthasar, Catholica. Wierzę w Kościół powszechny).Ta łączność, czy „osmoza” ma miejsce i w obrębie Kościoła pielgrzymującego na ziemi, i w odniesieniu do świętych w niebie, którzy modlą się za nas; ale także w relacji do tych, którzy są w czyśćcu. Jak to ujął Sobór Watykański II: „Łączność więc pielgrzymów z braćmi, którzy zasnęli w pokoju Chrystusa, bynajmniej nie ustaje; co więcej, według nieustannej wiary Kościoła, umacnia się jeszcze dzięki wzajemnemu udzielaniu sobie dóbr duchowych” (LumenGentium 49).
Kiedy myślimy o pomocy dla tych, którzy odeszli z tego świata, pierwsza przychodzi na myśl modlitwa. Jednak, kiedy Kościół mówi o „udzielaniu dóbr duchowych”, to nie tylko ją ma na myśli. Sobór Florencki (1438—1445), mówiąc o tym, że duszom w czyśćcu pomaga „wstawiennictwo żyjących wiernych”, na pierwszym miejscu wymienia sprawowanie Eucharystii w ich intencji. Msza św. jest pierwsza i jest więcej niż zwykłą modlitwą, gdyż jest odwołaniem się bezpośrednio do samego źródła miłosierdzia, do tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, przez które otwiera On ludziom drogę do Ojca. Sobór mówi dalej, że pomocą dla zmarłych są „modlitwy, jałmużny i inne akty pobożności”. Do „innych aktów pobożności” należy m.in. ofiarowanie za zmarłych odpustów. Żeby wyjaśnić tę ostatnią praktykę potrzeba by więcej miejsca niż na to pozwala ten artykuł. Zaznaczę tylko, że istnienie odpustów opiera się ona na tej samej, o której już powiedzieliśmy, możliwości „przekazywania” duchowych dóbr we wspólnocie Kościoła. W sumie można powiedzieć, że za zmarłych można ofiarować praktycznie każdy ludzki wysiłek ożywiony miłością i podjęty z taką właśnie intencją.
Bóg sprawia, że nasza miłość może pomóc innym nawet poza granicą śmierci, przyśpieszyć ich wejścia do nieba, może ich„podnieść do niego”. A w miłości szczególnie piękna jest wzajemność i w tym wypadku też jest ona możliwa. Katechizm Kościoła uczy, że „nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami”.
opr. mg/mg