Z cyklu "Trud wolności"
Zostawmy na boku te niezliczone sytuacje, kiedy przyjmujemy, że prawdą jest coś, czego osobiście nie badaliśmy ani nie doświadczyli. Nie w tym leży istota wiary. Wiara polega przede wszystkim na tym, że ja zawierzam komuś lub czemuś samego siebie.
Zależnie od tego, w kogo lub w co - i w jaki sposób - uwierzyłem, wiara staje się potężną siłą budującą człowieka lub go niszczącą, siłą czyniącą również nasz świat bardziej ludzkim lub bardziej nieludzkim.
Udane małżeństwo najczęściej bierze się stąd, że mąż wierzy w swoją żonę, a żona w męża. Tysiące Polaków ostatnich dziesięciu pokoleń uwierzyło w swoją Ojczyznę - uwierzyło swoją życiową postawą - i to im zawdzięczamy zachowanie naszej narodowej tożsamości.
Można też uwierzyć w najwyższą wartość pieniądza czy innych (skądinąd nawet całkiem sympatycznych) wartości, których jednak nie powinno się wynosić na piedestał wartości najwyższej. Potem człowiek dziwi się temu, że bardzo źle wyszedł na tym on i jego rodzina.
Można również uwierzyć w pierwszeństwo siły przed prawdą, czy nienawiści przed miłością. To właśnie z tej ciemnej wiary czerpały swoje żywotne soki hitleryzm czy komunizm.
Chrześcijaństwo stoi na stanowisku, że jeden tylko Bóg godzien jest wiary całkowitej i bezwarunkowej. Rzecz jasna, Bóg prawdziwy. Bo z wiary w różne nasze fałszywe obrazy Boga też może wyniknąć wiele zła. Otóż Bóg prawdziwy jest Miłością. Najpełniej zaś miłość swoją objawił na krzyżu.
opr. aw/aw