Ostatni raz widziałem Jerzego Turowicza w 1994 roku, w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego, podczas wręczania mi doktoratu honorowego tej uczelni. Wiem, że skupiał On wokół siebie i "Tygodnika Powszechnego" elity polskiej kultury, a w trudnych dla kraju sytuacjach był dla nich oparciem i autorytetem.
Ceniłem w Nim wybitnego humanistę, człowieka wielkiego ducha i tolerancji, pełnego szacunku dla cudzych poglądów i inności religijnych. Jego śmierć jest ogromną stratą dla polskiej kultury i dla tych wszystkich, dla których porozumienie polsko-żydowskie jest sprawą ważną.
Jestem przekonany, że pamięć o nim towarzyszyć będzie kolejnym pokoleniom.
Podziel się tym materiałem z innymi: