Czym są grzechy wołające o pomstę do nieba?
Biblijna historia początków ludzkości odnotowuje zniszczenie Sodomy i Gomory. Nawet wstawiennictwo umiłowanego przez Boga Patriarchy Abrahama nie pomogło i nie zdołało uchronić przed zniszczeniem miast, w których mężczyźni żyli w sposób rozwiązły. Wołającym do nieba o pomstę przejawem tej rozwiązłości były homoseksualne zachowania, spełniane, rzec by można, manifestacyjnie.
Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie, dowiem się" - mówił Bóg do Abrahama (Rdz 18, 20-21).
Poselstwo aniołów, którzy przybyli do domu Lota, potwierdziło panujące powszechnie znieprawienie. Sami aniołowie stali się obiektami wyuzdanego pożądania. „Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: «Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić!» Lot, który wyszedł do nich do wejścia, zaryglowawszy za sobą drzwi, rzekł im: «Bracia moi, proszę was, nie dopuszczajcie się tego występku! Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpicie z nimi, jak się wam podoba, bylebyście tym ludziom niczego nie czynili, bo przecież są oni pod moim dachem!» Ale oni krzyknęli: «Odejdź precz!» I mówili: «Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi!» I rzucili się gwałtownie na tego męża, na Lota, inni zaś przybliżyli się, aby wyważyć drzwi" (Rdz 19, 4-9). Konsekwencją tego wydarzenia był, jak pamiętamy, kataklizm, w wyniku którego całkowitemu zniszczeniu uległy Sodoma i Gomora.
W ten sposób Biblia opisuje historię gejowskich protoplastów. Wydaje się jednak - niestety - że nie działa ona otrzeźwiająco na podobnych im, nam współczesnych. Poprzez niepohamowane zaspokajanie swych nieuporządkowanych i nigdy nienasyconych pragnień mieszkańcy Sodomy i Gomory doszli do odwrócenia zapisanego w naturze ludzkiej porządku. W wątpliwy sposób zapisali się w historii jako pierwsi, którzy zakwestionowali właściwy sens ludzkiego ciała, wyrażającego z natury duchową, psychiczną i fizyczną komplementarność kobiety i mężczyzny.
Ulepiony z prochu ziemi człowiek otrzymał od Boga także tchnienie życia (por. Rdz 2, 7). Metafory ulepienia i tchnienia zastosowane przez autora biblijnego stanowią ilustrację dwojakiej natury człowieka: materialnej i duchowej. Człowiek jest bowiem ciałem i duszą. Ciało bez duszy nie stanowi człowieka, tak samo też dusza bez ciała. Ich wzajemne powiązanie jest nieusuwalne i nie znosi go nawet śmierć, będąca jedynie czasowym rozłączeniem duszy z ciałem. „Ciało człowieka uczestniczy w godności «obrazu Bożego»; jest ono ciałem ludzkim właśnie dlatego, że jest ożywiane przez duszę duchową, i cała osoba ludzka jest przeznaczona, by stać się w Ciele Chrystusa świątynią Ducha" (KKK 364). To stanowi o godności człowieka. Ta zaś niesie ze sobą moralne zobowiązania.
Sens ciała ludzkiego wyraża się także w wymiarze seksualnym, w byciu mężczyzną i kobietą. To przecież właśnie ciało wyraża podstawowe zróżnicowanie: „mężczyzną i niewiastą stworzył ich" (Rdz 1, 27). Nie jest więc moralnie obojętnym to, co człowiek robi z własnym ciałem. Dlatego św. Paweł napominał chrześcijan mieszkających w Koryncie - znanym w starożytności z prostytucji: „Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!" (1 Kor 6, 18-20). W tym samym liście apostoł ostrzegał także: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwieźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą" (1 Kor 6, 9).
Seksualność jest istotnym wymiarem człowieczeństwa. Nawet podjęcie zobowiązania do życia we wstrzemięźliwości me znosi go ani nie zaciera. Seksualność nie jest jednak w człowieku rzeczywistością autonomiczną. Jest ona podporządkowana prawdzie o osobie. Katechizm naucza, że „mężczyzna i kobieta są stworzeni «jedno dla drugiego» (...). Bóg stworzył ich do wspólnoty osób, w której jedno może być «pomocą» dla drugiego, ponieważ są równocześnie równi jako osoby («kość z moich kości...») i uzupełniają się jako mężczyzna i kobieta. Bóg łączy ich w małżeństwie w taki sposób, że stając się «jednym ciałem» (Rdz 2,24), mogą przekazywać życie ludzkie" (KKK 372).
Osoba ludzka wyraża się w ciele kobiety i mężczyzny. Właśnie osobowy wymiar istnienia pozwala człowiekowi nie kierować się rodzącymi się pod wpływem bodźców chuciami, ale panować nad własnym ciałem. W chrześcijańskiej antropologii człowiek - osoba - ukazywany jest jako ten, kto sobie samemu panuje i nie jest pod niczyim panowaniem. Karol Wojtyła powie, że to samopanowanie człowieka nad sobą staje się podstawą do stawania się darem dla innych: „tylko ten, kto sobie samemu panuje, może też z siebie samego uczynić dar - i to dar bezinteresowny" („Osoba i czyn"). Darowanie drugiemu własnego ciała nie jest więc sprawą całkowicie wolnego, żadnymi regułami nieskrępowanego wyboru. Dar z ciała - co wynika z konstytucji ludzkiej osoby - może się realizować jedynie w wymiarze męsko-damskim. W przeciwnym razie mamy do czynienia z nadużyciem.
„To, co jednorodne jest silniejsze niż to, co różnorodne; wobec tego homoseksualizm jest czymś wyższym niż heteroseksualizm. W każdym razie jest to normalna aktywność seksualna, a nawet można powiedzieć, że bardziej naturalna, ponieważ łączy ona dwie osoby tej samej natury. Starożytni mieli w niej więcej upodobania niż w zwyczajnych przejawach miłości" - tak samousprawiedliwiające poglądy homoseksualistów referował Andre Frosard („Człowiek i jego pytania"). Zaraz potem pisał jednak: „Gdyby homoseksualizm był naturalny, natura stworzyłaby tylko jedną płeć".
Ludzie borykający się z problemami wynikającymi z zachwiania ich seksualnej orientacji wystawieni są na pokusę uznania swego stanu za normę. Łatwo się wówczas pozbyć wyrzutów sumienia. Tak właśnie postępują znani z mediów aktywiści gejowscy (odróżniani zawsze przez ks. Marka Dziewieckiego od homoseksualistów). Tu właśnie problem „wołania o pomstę do nieba" staje się jeszcze wyraźniejszy. Pojawiające się żądania prawnego uznania związków pomiędzy osobami tej samej płci za małżeństwo i zrównanie ich w prawach z rodzinami, a także skierowane do młodzieży bałamutne wezwania do określania swej orientacji seksualnej metodą prób i błędów, są wyrazem odwiecznej pokusy: „będziecie jak Bóg" (Rdz 3, 5) - będziecie sami ustanawiać, co jest dobrem, a co złem, nie bacząc na to, że „obiektywnie niemożliwa jest płodność takiego związku polegająca na przekazywaniu życia, zgodnie z zamysłem wpisanym przez Boga w samą strukturę ludzkiej istoty" (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, 228).
Zachowania homoseksualne usiłuje się dziś przedstawiać jako inną formę seksualnej aktywności. Ewidentny grzech usiłuje się nazywać cnotą. Dlatego warto wrócić do rozważań o grzechu św. Tomasza z Akwinu, który mówił, że „w grzechu należy odróżnić dwie rzeczy: odwrócenie się od dobra niezmiennego, które jest nieskończone, oraz nieuporządkowane zwrócenie się do dobra zmiennego" (Suma Teologiczna 1-2, q. 87, a. 4). Dobrem nieskończonym jest sam Bóg Stwórca, odwrócenie się od Niego w kierunku hedonistycznie rozumianego dobra własnego winno budzić smutek i współczucie, nigdy zaś nie może prowadzić ku moralnemu i prawnemu przyzwoleniu.
Homoseksualizm jest głębokim zranieniem ludzkiej osobowości. Przyczyny leżące u jego podłoża są złożone. Podejmowane próby terapii dla osób odkrywających w sobie takie skłonności nie zawsze przynoszą pożądane efekty. Wyzwolenie jest jednak w Chrystusie. To przecież On objawił się „trzeciego dnia" jako Salvator - Zwycięzca grzechu i śmierci.
„Co zatem powinna robić osoba homoseksualna, która usiłuje iść za Chrystusem? - pytał w Liście do biskupów kard. Józef Ratzinger - „Zasadniczo osoby te są powołane do pełnienia woli Bożej w swoim życiu, łącząc z ofiarą krzyża Chrystusa wszelkie cierpienia i trudności, których mogą doświadczyć z powodu swojej sytuacji. Dla wierzącego krzyż jest owocną ofiarą, ponieważ z tej śmierci pochodzi życie i odkupienie (...) Sprawuje się prawdziwie Misterium Paschalne tylko wtedy, jeśli pozwoli się, by przeniknęło życie codzienne. Odrzucanie ofiary z własnej woli, w posłuszeństwie woli Pana, jest faktycznie stawianiem przeszkód zbawieniu" (List Kongregacji Doktryny Wiary „Homosexualitatis problema"). Tylko w tym kontekście można zrozumieć wysokie wymagania Katechizmu: „Osoby homoseksualne wezwane są do czystości" (KKK 2359).
opr. mg/mg