Zabawki, książki, gry czy inne przedmioty wprowadzające dzieci w świat magii i okultyzmu są realnym zagrożeniem duchowym
Zabawki, książki, bajki, gry komputerowe, nadruki na ubraniach dziecięcych pełne odniesień do magii, wprowadzające dzieci w świat śmierci, brzydoty i wampiryzmu bywają realnym zagrożeniem.
Dzieci są bardzo wrażliwe, z wielu rzeczy nie zdają sobie sprawy, ale są otwarte na świat duchowy. Jeżeli w domu dzieje się coś złego na tej płaszczyźnie, to dzieci reagują jako pierwsze. Rodzice powinni być czujni. - Chciałabym przestrzec wszystkich przed kupowaniem zabawek, takich jak: Hello Kitty, Barbie, wróżki Witch, Winx, kucyki pony, konie jednorożce czy lalki Monster High - mówi Agnieszka Perchuć, matka czwórki dzieci.
Jeśli ktoś ma taką zabawkę, otwiera diabłu furtkę, twierdzi o. Andrzej Dejer, kapucyn z Orchówka, pełniący w latach 1996-2000 posługę egzorcysty w kraju oraz w 2001-2004 we włoskim Loreto. O. Andrzej przekonuje, że gdy jesteśmy posiadaczami pewnych przedmiotów w domu, np. amuletów, figurek diabła czy Buddy, to traktujemy je w zasadzie z ufnością, nie widząc o zagrożeniach, jakie niosą. Kapucyn wskazuje, że - jeśli chodzi o dzieci - nie można lekceważyć anormalnych zachowań, np. kiedy dzieci wpadają w furię i gniew bez powodu. Gdy widzimy coś niewłaściwego w postawie i postępowaniu dziecka, co wyraźnie odbiega od jego wcześniejszego zachowania, a w opinii dorosłych jest niepokojące, wręcz nienormalne, trzeba to skonsultować, np. z psychologiem. - Niedobre jest stwierdzenie, które często się słyszy, że dziecko „z tego wyrośnie” - mówi o. A. Dejer. - Kiedy pociecha ma kaszel czy gorączkę, nie mówimy: „Ono z tego wyrośnie”. Raczej udajemy się do lekarza. Podobnie jest w sprawach duchowych. Kiedy w nocy dziecko często budzi się z płaczem, którego nie można utulić, to sygnał, że coś się dzieje. Wskazana staje się wizyta u lekarza specjalisty, a jeśli powód jest natury duchowej, wówczas pomocna na pewno będzie modlitwa, zamówione Msze św., nawet wizyta u egzorcysty - sugeruje kapucyn z Orchówka.
Najlepiej, jeśli zareagujemy szybko, bo wówczas istnieje szansa na wyrwanie zła, które jest niewielkie. Potem stanie się trudniejsze do usunięcia - nastąpi efekt zakorzenienia. O. Andrzej podaje przykład szybkiego działania matki, z której córką działo się coś niepokojącego. 18-latka ubierała się na czarno, swój pokój przemalowała także w tym kolorze, odwróciła krzyże na ścianie. Nie można było z nią rozmawiać, odpowiadała krzykiem. Dziewczyna nie przyszła do egzorcysty, w jej stanie było to niemożliwe. - Kobieta sama pojawiła się u mnie - opowiada egzorcysta. - Na pytanie, czy miała kontakt z wróżką, wyjaśniła, że trzy miesiące temu była z dwiema córkami u bioenergoterapeuty. U jednej z dziewcząt nie było żadnych oznak po tej wizycie, druga miała znamiona zniewolenia. Zaproponowałem zamówienie dwóch Mszy, prosząc o wstawiennictwo św. Michała Archanioła oraz św. o. Pio. Po kilku miesiącach kobieta przyszła do mnie z informacją, że z jej córką wszystko jest w porządku.
O. Andrzej przywołuje także zdarzenie, kiedy reakcja rodziny była zbyt późna i przez to dziecko ucierpiało. Przykład ten dotyczy kolejnego zagrożenia - odrzucenia dziecka. Niebezpieczeństwa tkwią bowiem nie tylko w grach komputerowych, filmach, bajkach, zabawkach, ale także mogą pochodzić od dorosłych, którzy odrzucają dzieci lub mu złorzeczą. - Zdarza się, że rodzice przyjmują dziecko, krewni natomiast nie - mówi kapucyn. - Pamiętam taką sytuację, gdy do rodziny, w której była trzyletnia dziewczynka, przyszedł pijany dziadek. Zwrócił się do niej: „Ja ciebie nie chcę, bo ty jesteś dziewczynką”. Następnego dnia znaleziono ją na dość wysokiej szafie. Jak się tam znalazła? Może trzeba było to wtedy sprawdzić, może skorzystać z pomocy egzorcysty? Ale rodzice zareagowali dopiero po latach. Kiedy dziewczyna miała 25 lat, przywieźli ją do egzorcysty. Jej rozwój fizyczny był normalny, natomiast psychiczny zatrzymał się na poziomie trzyletniego dziecka. Po egzorcyzmie dziewczyna spała 12 godzin, choć wcześniej miała problemy ze snem. Od dzieciństwa była zniewolona przez złego ducha - opowiada.
Stuprocentowym odrzuceniem jest aborcja, natomiast wyparcie się małego dziecka przez rodzinę działa jak ciężkie przekleństwo.
Są i tacy rodzice, którzy mają wiedzę na temat zagrożeń duchowych i chcą przed nimi chronić swoje pociechy. Agnieszka Perchuć z Suszna, matka czwórki dzieci, o niebezpieczeństwach czyhających na najmłodszych mogłaby opowiadać długo. Po latach wychowywania w duchu modlitwy, zaufania oraz zawierzenia Jezusowi i Maryi, a także stanowczego odrzucania zła, dostrzega pozytywne owoce rodzicielskiej troski. Jej najstarsza, dziewięcioletnia córka potrafi bronić wśród rówieśników swojego zdania i dokonywać słusznych wyborów. Młodsza jest wrażliwa na sprawy symboli i przedmiotów, jakie są w domu. - Kiedyś dostała w prezencie kredki, przyszła do mnie i pokazuje coś paluszkiem - mówi pani Agnieszka. - Każda z kredek miała symbol: żółta - słoneczko, niebieska - chmurkę, a pomarańczowa - dynię halloween'ową. To ją poruszyło - wspomina.
Zdarza się, że nawet w sklepach papierniczych można spotkać laleczki lol w wersji diabełek czy mumia z dołączonymi gadżetami typu tatuaż z krzyżami Nerona. W domu pani Agnieszki nie ma niebezpiecznych zabawek, a nowe, które kupuje, zawsze skrapia wodą święconą. Kobieta tłumaczy, że przez symbole i przedmioty, które są w domu, otwiera się dostęp diabłu do życia rodziny. Jej kilkuletnie dzieci to rozumieją.
Kiedy w czasie wakacji w domu Perchuciów nocowała jedna z koleżanek ich córek, dziewczynki pierwsze dostrzegły niebezpieczeństwo w wybranej przez ośmiolatkę grze komputerowej. - Zawiozłam dziewczynki do biblioteki, gdzie - pozostając pod opieką pracowników placówki - korzystały z internetu - opowiada kobieta. - Dziewczynka ta, jak później relacjonowała mi córka, włączyła grę „Momo”. Moje dziecko interweniowało i nalegało, aby tamta wyłączyła grę. Koleżanka nie zgodziła się. Moje dzieci dostrzegły niebezpieczeństwo, ona nie. Natomiast kiedy była pora spania, ta dziewczynka koniecznie chciała mieć zapaloną lampę oświetlającą cały pokój. To bardzo niepokojące. Tym kończy się zgoda rodziców, aby dzieci mogły oglądać, co chcą i posiadać takie przedmioty, na jakie mają ochotę. A reagować trzeba szybko i stanowczo. I nie infantylizować, mówiąc: to diabełek. Należy tłumaczyć, że dany film, gra czy przedmiot niesie zło - twierdzi A. Perchuć.
Niepokojące objawy w zachowaniu dwóch wnuczek: dwu- i siedmioletniej, zauważyła ich babcia. - Kiedyś pojechałam do nich na dłużej i zobaczyłam, że bawią się grającą zabawką, którą sama im ofiarowałam jakiś czas temu - opowiada pani Teresa z Włodawy. - Były tam różne odgłosy zwierząt i m.in. dźwięk bębnów. Dzieci tańczyły przy tej muzyce, zaprosiły także mnie do wspólnej zabawy. Wtedy moja synowa, która miała wyjść z domu, nagle zawróciła ze słowami: „Mamo, ta muzyka jest jakaś dziwna”. Zatrzymałam się i spostrzegłam, że jestem w transie. Wyłączyłam zabawkę - wspomina. Kobieta przyznaje, że myśli o grze na bębnach powróciły następnego dnia, w niedzielę. Zastanawiała się, czy mogą nieść jakieś zagrożenie. - Wybrałyśmy się na Eucharystię - kontynuuje. - Zauważyłam, że siedmioletnia wnuczka buntuje się, co do tej pory nie miało miejsca. Komunikuje, że nie chce iść do kościoła, a dotąd bardzo chętnie uczęszczała. Po namowach matki dała się przekonać, ale w czasie drogi płakała, lamentowała, skarżyła się na ból nóg. Było to u niej nienaturalne zachowanie. Po Mszy św. wszystko minęło i dziecko było szczęśliwe. Pani Teresa zabawkę wzięła do domu i przez trzy dni, jak wyznaje, toczyła wewnętrzną walkę, aby ją zniszczyć. Udało się, a dzieci - mimo że wyjątkowo mocno były przywiązane do zabawki - nie tęskniły za nią.
I jeszcze jeden przykład. Promocji zabawek Monster High towarzyszy teledysk. Piosenka kończy się tak: „Czy upiorny czujesz zew? Niech ten klimat wejdzie w krew!”. Można to zrozumieć: czy słyszysz wołanie szatana? Daj się zniewolić, niech stanie się on częścią twojej tożsamości.
Echo Katolickie 36/2019
Echo Katolickie 36/2019
opr. mg/mg