Opracowanie z okazji peregrynacji obrazu w Archidiecezji białostockiej
W końcu sierpnia 1947 roku w związku ze zmianą granic państwowych po II wojnie światowej, ks. Sopoćko został wezwany przez Arcybiskupa Jałbrzykowskiego do Białegostoku. Miał rozpocząć wykłady w organizującym się na nowo seminarium duchowym (po przeniesieniu go z Wilna). Początkowo chciał zabrać obraz do Polski, ale po modlitwie zrozumiał, że jest wolą Bożą, aby oraz pozostał w mieście, w którym był namalowany. W Wilnie, w związku ze zmianą ustroju, który programowo zakładał powszechną ateizację, zaczęto zamykać kościoły i zamieniać je na magazyny i muzea. Podobnie stało się z kościołem św. Michała, który zamknięto w roku 1948. Wyposażenie świątyń stopniowo ulegało zniszczeniu, a co cenniejsze dzieła sztuki wywożono. Taki sam los mógł spotkać pierwszy wizerunek Miłosierdzia Bożego. Był on — jak to już zostało wspomniane — znany wśród mieszkańców Wilna. W niektórych wileńskich kościołach przetrwał też zwyczaj głośnego odmawiania koronki i nowenny do Miłosierdzia Bożego. Jedną z gorliwych apostołek tego kultu była w owym czasie Janina Rodziewicz, sodaliska, znająca bardzo dobrze historię obrazu, rozpalona kultem Miłosierdzia Bożego przez samego ks. Sopoćkę. Od 27 lutego 1951 roku pracowała w sanatoryjnym przedszkolu przy ul. Antokol, gdzie poznała Litwinkę Bronisławę Miniotaite, ogromnie zainteresowaną kultem Bożego Miłosierdzia. Obie przyczyniły się do ocalenia obrazu Jezusa Miłosiernego. Według relacji Janiny Rodziewicz, przechodząc latem 1951 roku obok kościoła św. Michała, zauważyły uchylone drzwi. Zaintrygowane tym zajrzały do środka. Kościół był całkowicie pusty: Nie było w nim ławek, ołtarzy, obrazów — oprócz jednego — Miłosierdzia Bożego. Poczuły się odpowiedzialne za jego los. Bronisława Miniotaite wszczęła rozmowę z pracującym we wnętrzu robotnikiem. Zapytała, czy mogłaby zabrać obraz, gdyż stanowi on dla niej cenną pamiątkę po krewnym, który go namalował. W wyniku pertraktacji Litwin zgodził się oddać obraz, naturalnie odpłatnie. Obie panie zrobiły wśród swoich znajomych błyskawiczną składkę, przyniosły żądaną kwotę i w zamian otrzymały płótno, które przeniosły do mieszkania Janiny Rodziewicz. Ta jednak spodziewając się aresztowania (które rzeczywiście nastąpiło w nocy z 25 sierpnia na 26 sierpnia 1951 r.), z pomocą Bronisławy Miniotaite ukryła obraz za belką na strychu u znajomych Litwinki. Wyrokiem sądowym Janina Rozdziewicz została skazana na 10 lat pobytu na Syberii. W czasie śledztwa zarzucono jej przede wszystkim przynależność do Sodalicji Mariańskiej (zastępowała aresztowaną wcześniej prezeskę Sodalicji, Kazimierę Werkowską) oraz przewodniczenie publicznej modlitwie do Miłosierdzia Bożego. Wyrok wydano 14 listopada 1951 roku, pobyt na Syberii skróciła amnestia, w związku z czym dnia 18 października 1954 roku Janinę Rozdziewicz zwolniono.
Jej powrót do Wilna oznaczał także rozpoczęcie nowych starań o obraz Jezusa Miłosiernego. Z obawy nowych podejrzeń Janina Rodziewicz dopiero po pewnym czasie wydobyła obraz z ukrycia. Wciśnięty pod belkę stropową i narażony na szkodliwe działania atmosferyczne był tak zniszczony, że należało go oddać do renowacji. Bronisława Miniotaite miała znajomą, która pracowała jako konserwator zabytków. Była nią Helena Szmigielska. Na podstawie relacji jej siostry Róży wiadomo, że Helena posiadała wysokie kwalifikacje zawodowe. Studiowała w Instytucie Sztuk Pięknych w Kownie, a w latach 1948-1954 odbyła w Moskwie studia, otrzymując tytuł konserwatora zabytków. Była to osoba wierząca, o szlachetnym charakterze, profesjonalistka w swoim zawodzie. Wzbudzała zaufanie, iż odpowiedzialnie potraktuje zlecone zadanie. Zgodziła się, oczywiście nielegalnie, przyjąć obraz do pracowni w 1955 lub na początku 1956 roku. Bożej interwencji przypisywała Helena fakt, że mimo wnikliwości komisji nie zauważono obrazu Jezusa Miłosiernego. W czasie pracy nad obrazem artystka wykonała małą kopiź oryginału, która do dziś znajduje siź w kaplicy Sióstr Jezusa Miłosiernego w Wilnie — ul. Rasu 6.
Janina Rodziewicz wyjechała do Polski 2 listopada 1956 roku. Niedługo przed wyjazdem przekazała odnowiony obraz proboszczowi kościoła pw. Świętego Ducha — ks. Elertowi, który był jej spowiednikiem. Jednak jemu był obojętny kult Miłosierdzia Bożego, nie przywiązywał też wielkiej wagi do tej darowizny. Obraz pozostał w jego prywatnym mieszkaniu. Tam zobaczył go ks. Józef Grasewicz, który szukał jakiegoś obrazu do kościoła w Nowej Rudzie, gdzie był proboszczem. Ksiądz Józef znał wcześniej ks. Sopoćkę i wiedział o niezwykłym pochodzeniu obrazu. Ksiądz Elert łatwo zgodził się oddać obraz. Nowym miejscem pobytu stała się więc Nowa Ruda w pobliżu Grodna. Ksiądz Grasewicz powiadomił ks. Sopoćkę o przewiezieniu obrazu, ale dla innych zainteresowanych tą sprawą, miejsce przechowywania obrazu pozostawało tajemnicą. W Polsce rozpowszechniano reprodukcję obrazów innych artystów, które nie opierały się na pierwowzorze. W Nowej Rudzie zawieszono obraz wysoko na ścianie oddzielającej prezbiterium od nawy głównej. Przy obrazie zaczęto odmawiać znaną na tych terenach koronkę i nowennę do Miłosierdzia Bożego. W grudniu 1957 roku wikariusz generalny ks. Michał Aranowicz odwołał ks. Grasewicza z funkcji proboszcza w Nowej Rudzie i skierował do parafii w Krzemienicy. Przez jakiś czas przyjeżdżał do Nowej Rudy proboszcz z pobliskiego Porzecza, który jednak za odmówienie pogrzebania samobójcy został odesłany do Odeska. Parafianie pozbawieni opieki duszpasterskiej przychodzili do kościoła i modlili się przed obrazem Jezusa Miłosiernego.
Około roku 1970 władze postanowiły zamienić kościół w Nowej Rudzie na magazyn. Mimo bohaterskiej postawy miejscowej ludności cały inwentarz wywieziono do kościoła w Porzeczu. Pozostał jedynie obraz Jezusa Miłosiernego, gdyż był zawieszony bardzo wysoko i jego zdjęcie przysparzało dużych trudności. Zatroskany o los obrazu ksiądz Grasewicz poprosił malarkę z Grodna, Marię Gawrosz, o zrobienie kopii. Było to trudne przedsięwzięcie, gdyż nie można było wzbudzić podejrzeń mieszkańców, którzy żadną miarą nie zgodziliby się oddać oryginalnego obrazu. Maria Gawrosz podjęła się tego zadania i wykonała kopię obrazu wielkości oryginału. Pod osłoną nocy, jesienią 1985 roku dokonano zamiany obrazów i przewieziono pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego do remontowanego w tym czasie kościoła pw. Świętego Ducha w Wilnie. Ówczesny proboszcz tej parafii ks. Aleksander Kaszkiewicz — obecny biskup grodzieński — który na prośbę ks. Grasewicza zgodził się przyjąć obraz, obawiał się przejąć go oficjalnie. Kazał zostawić płótno przy konfesjonale, a dopiero po zamknięciu kościoła przeniósł go do zakrystii. Wykorzystano czas remontu, by zawiesić obraz. Umieszczono go na bocznym filarze dopasowując do wielkości miejsca. Na prośbę proboszcza na obrazie umieszczono napis: Jezu, ufam Tobie! Obraz pozostawał w kościele pw. Świętego Ducha prawie nieznany. Dopiero ostatnie czasy przyniosły wzrost zainteresowania jego historią i nim samym.
W czasie swojej pielgrzymki na Litwę 5 września 1993 roku modlił się przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego Papież Jan Paweł II. W swoim przemówieniu do zgromadzonych Polaków nazwał ten obraz świętym wizerunkiem. Obecnie obraz znajduje się w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego (dawnym kościele Świętej Trójcy). W liście do sióstr A. Markowski napisał, że „jest on dla nas ważny (...) nie ze względu na jakość i umiejętność ukazania wizji, ale że powstał w atmosferze Bożego Cudu i przeżyć s. Faustyny. I malarzowi i jego dziełu dane było za pośrednictwem s. Faustyny poczuć dotknięcie Chrystusa. I to jest najcenniejsze”.
opr. aw/aw