"O Kapłaństwie, Eucharystii i Kościele" - wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
|
Źródło: Archiwum Postulatora
I. Posadzy. Konferencje. Kapłaństwo, t. III, s. 121-123
W barwnych obrazach wymalowanych nam z rąk żywą ekspresją stanęła przed nami sylwetka Piusa XII. Dla uwypuklenia tej dostojnej, czcigodnej postaci dodaję jeszcze niektóre charakterystyczne szczegóły.
Maj 1938. Jesteśmy z grupą Chrystusowców na Kongresie Eucharystycznym w Budapeszcie. Legatem a latere Papieża jest sekretarz stanu kard. Pacelii. Wszędzie, gdzie się zjawi, witają go owacyjnie. Sprawia to urok i wdzięk jego postaci. Pamiętam jego przemówienie na otwarciu kongresu. Główna trybuna wzniesiona jakieś 20 metrów ponad tłumem w kształcie wielkiego baldachimu. Kard. Pacelli przemawia. Mówi, że Chrystus Eucharystyczny zdobędzie świat, że nadchodzą czasy niebywałego triumfu Eucharystii na całym świecie. Mówił z zapałem, jako władzę mający — „tamquam auctoritatem habens”, zupełnie opanowany. Gdy wiatr się zerwał i porwał mu piuskę z głowy, ani nie uczynił ruchu, żeby ją przytrzymać. Widzę go dziś jeszcze jak idzie w końcowej procesji ulicami naddunajskiej stolicy, z monstrancją w ręku. Idzie elastycznym krokiem, głęboko skupiony, wpatrzony w Najświętszy Sakrament.
W parę miesięcy później odbywa się konklawe. Już w drugim głosowaniu staje się rzeczą wiadomą, że Pacelli będzie Papieżem. Twarz jego blednie. Oczy przymykają się w głębokiej zadumie. Czuje zbliżające się brzemię, spadające na jego barki odpowiedzialność. Gdy wraca do swego pokoju klauzurowego, pada na schodach.
Wybuchła wojna. Po pierwszych wielkich zwycięstwach zjawia się u Ojca św. Ribbentrop, osobisty wysłannik H[itlera]. Chce uzyskać aprobatę dla polityki Hitlera, obiecuje poszanowanie dla Kościoła na terenach zajętych przez N[iemców]. Na to Ojciec św. sięga do biurka i wyciąga raport o okrucieństwach stosowanych na ziemiach polskich zagrabionych przez Niemców, raport wręczony mu krótko przedtem przez ks. Prymasa. „To pan minister nazywa swobodą religijną i ochroną Kościoła?”. Ribbentrop zbladł, a towarzyszący mu ambasador von Bergen o mało co nie zemdlał. Dał mu więc Ojciec św. godną odprawę.
Dużo szczegółów dotyczących O[jca św.] opowiedział nam ks. Prymas. Zawsze był pod urokiem, jak mawiał, tej świętej, jakby nadziemskiej postaci. A prałat Wolker powiedział ostatnio: „Gdyby ci, którzy miotają obelgi na Ojca św., stanęli przed nim kiedyś twarzą w twarz, padliby na kolana pełni uwielbienia i czci dla tego, który jest najszlachetniejszym reprezentantem prawdy, dobroci i miłości”. Jeden z publicystów polskich powiedział niedawno temu: „Pacelli jest wyjątkowym zjawiskiem w galerii wielkich papieży”.
I jeszcze jeden aspekt ma dzisiejsza uroczystość. Chodzi o pogłębienie czci nie tylko dla Piusa XII, ale i dla papiestwa w ogólności. Dz[isiaj] cz[asy] frontalnego at[aku] plug[awych] oszcz[erstw] na nam[iestnika] Chr[ystusa], wodza teokracji. Murem stanąć przy Papieżu, sercami obwarować jego stol[icę]. Papież sam w całej pełni może stosować do siebie słowa Pawłowe: „Qui iudicat me Dominus est”. Zaprawdę jedynym sędzią Papieża, jedynym trybunałem przed którym on odpowiada, to sąd Króla wieków.
Wierzymy, że Papież to prawdziwy dar Chrystusowego Serca. Wierzymy, że godność Papieża wyższa ponad wszystkie wielkości tej ziemi. Wierzymy, że Watykan to prawdziwa góra Synaj Nowego Przymierza. To szczyt olśniony tajemniczym majestatem, kędy Najwyższy przemawia, że Papieżowi niby nowemu Mojżeszowi swoje prawo i swoją wolę objawia. Wierzymy, że Papież jest Chrystusem widzialnym, ukrywającym się pod zasłoną białej szaty, podobnie jak biała hostia ukrywa Chrystusa. Postacie się zmieniają. Na imię im Pius X, Benedykt XV, Pius XI, Pius XII. Istota jednak wiecznie trwała, to Chrystus utajony w Papieżu. „Il dolce Ch[risto] in terra”.
Papież to sumienie świata, to najwyższy autorytet moralny wśród oparów kłamstw i obłudy. Papież to latarnia morska, która jasnym blaskiem świeci, wskazując drogę współczesnej ludzkości, znajdującej się na bezdrożach. Od samego początku istnienia papiestwa rozmaici herezjarchowie przepowiadali mu zgubę. Ariusz, Nestoriusz, Pelagiusz, a już najdosadniej zgubę tę przepowiadał Luter. Luter umierał w Eisleben 18 III 1536 r. Przy śmierci jego był przyjaciel Caelius. Umierający Luter powiedział o papieżu: „Pestis tibi eram vivus, moriens, ero mors tua”. Protestanci tak przeświadczeni o tym, że słowa te kazali wykuć na monecie pamiątkowej. Zwłoki Lutra przewieziono do Wittenbergi. Pogrzeb jego odbył się 22 II 1536 r. w święto Katedry św. Piotra. Exaltatio Papae. Czy zbieg okoliczności? Luter do grobu — wywyższenie papieża. Dwie liturgie — żałobna dla Lutra, triumfalna dla papiestwa.
Ci wszyscy, co na zgubę Papieża czyhali, już dawno w proch się rozsypali. Usta ich miotające bluźnierstwa dawno już oniemiały, a papiestwo w coraz większym poszanowaniu u swoich i u obcych. Instytucja Bożego pochodzenia związana nierozerwalnie z Królestwem Chrystusowym. I do Papieża odnoszą się słowa wiekuistej prawdy: „Tu es Petrus”. Spełnimy rozkaz Założyciela, fanatycznego miłośnika Stolicy Apostolskiej, płomiennego wyznawcy boskości opoki Piotrowej. Ostatnie słowa wypowiadane przez umierających są zwykle doniosłej wagi i charakteryzują główny nurt duszy ludzkiej. Tymi ostatnimi słowami Założyciela na ziemi były: „Proszę powiedzieć O[jcu]...”. To ukochanie i wierność Stolicy Apostolskiej dana nam jako wzór przez Założyciela, pragniemy zawsze realizować. Towarzystwo Jezusowe osobnym ślubem zobowiązuje się do bezwzględnego posłuszeństwa i wierności Ojcu. Towarzystwo Chrystusowe pragnie tak samo przodować w wierności Ojcu. Każdy Chrystusowiec do szpiku kości p[apieski]. Nasza miłość dla Papieża nie będzie miała granic ni przesady — miłość czuła, synowska. Ubi P[apa] — ibi Christus. Ubi Chr[istus] — ibi salus mundi.
opr. ab/ab