O Mszy Świętej

"O Kapłaństwie, Eucharystii i Kościele" - wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr



O Mszy Świętej
wybór i opr. ks. Bogusław Kozioł TChr
Ignacy Posadzy TChr
Dzieła. Tom I.
O Kapłaństwie, Eucharystii i Kościele
ISBN: 978-83-60214-31-X

Książka otwierająca czterotomową serię publikacja, w której zebrano konferencje, kazania, przemówienia, listy oraz modlitwy nawiązujące do kapłaństwa, Eucharystii i Kościoła autorstwa o. Ignacego Posadzego, współzałożyciela Towarzystwa Chrystusowego. Wydanie źródłowe tekstów o. I. Posadzego zostało opracowane przez ks. Bogusława Kozioła, a bazę stanowiły materiały zebrane w trakcie procesu beatyfikacyjnego i znajdujące się w Archiwum Postulatora w Puszczykowie. Wyd. I. Tom I.
Wybrane fragmenty:

O Eucharystii

„Najświętsza Ofiara — Eucharystia stanowi ostateczną i podstawową rację naszego powołania, tak też ona musi być głównym przedmiotem naszej wiary i miłości. Ona musi zajmować centralne miejsce w naszym życiu kapłańskim.

Msza św. jest najdostojniejszą czynnością kapłana. Ośrodkiem życia kapłańskiego jest ołtarz, a nie ambona. Kto zbankrutował przy ołtarzu, ten zbankrutował już na każdym innym odcinku życia kapłańskiego”.

O Mszy Świętej

Źródło: Archiwum Postulatora
I. Posadzy. Konferencje. Kapłaństwo, t. II, s. 106-112; Duchowość, s. 65-69

[...]

Kapłan bierze swą hostię w ręce i ofiaruje ją Bogu. Ty masz swoją hostię, czyli siebie, złożyć na ofiarę. Ofiaruj zatem Bogu siebie całego, bez zastrzeżeń. Ofiaruj ciało swe ze wszystkimi jego zmysłami, dusze ze wszystkimi władzami, umysł ze wszystkimi jego myślami, wolę ze wszystkimi chęciami, cierpieniami, walkami, wysiłkami, modlitwami, dobrymi uczynkami, mówiąc: Panie wszystko to Twoje, wszystko to Ci ofiaruję. Ofiarę tę z siebie czyń w zupełności, hojnie i radośnie. Ty też ofiaruj się Bogu i mów: „Panie ofiaruję się Tobie, aby być hostią żywą mojej rodziny i ofiaruję się za moich bliskich i za tych wszystkich, których kocham, aby im wyjednać błogosławieństwo, uświęcenie i zbawienie. Panie, ofiaruję się Tobie, aby być hostią żywą Twych kapłanów, ofiaruję się, aby im być pomocnym i aby ich kapłaństwo było święte i owocne. Panie, ofiaruję się Tobie, aby być hostią żywą Twojej świętej woli; ofiaruję się, abym się uświęcił, abym godnie odpowiedział memu powołaniu, abym moje posłannictwo w całości wykonał, abym urzeczywistnił wszystkie zamiary Twoje względem mnie. Panie, ofiaruje się Tobie, aby być hostią żywą Twej miłości. Ofiaruję się, aby się imię Twoje uświęciło, aby Królestwo Twoje przyszło, aby wola Twoja się spełniła, abyś był bardziej znany, bardziej kochany, bardziej chwalony. Panie, ofiaruję się Tobie, aby być żywą hostią grzeszników. Ofiaruję się, aby uczestniczyć w odkupieniu Jezusowym i dopełnić tego, co nie dostaje męce Jego, cierpieniu i śmierci. Chce być ofiarą ekspiacyjną, wynagradzającą i zasługującą w łączności z Nim”.

Tak czyniąc, spełnisz wielkie, owocne i pożyteczne apostolstwo. Świat, dziś zwłaszcza, potrzebuje dusz świętych i szlachetnych — hostii żywych, oddających się na ofiarę, na wyniszczenie. Bądź z liczby tych dusz „oddanych” Jezusowi Ukrzyżowanemu i zjednoczonych z Nim. Bogu jednemu wiadomo, jakie działanie nadprzyrodzone, uświęcające i owocne roztoczysz wokoło siebie. Taką to ofiarę masz czynić. Zauważ atoli, że ofiara Twoja pozostanie zawsze niedokończona, że zatem w każdej chwili dnia i nocy, możesz i powinieneś odnawiać ją i wykańczać.

Konsekracja

Kapłan odprawiający Mszę Świętą ujmuje w ręce hostię, którą ofiarował i wymawia nad nią słowa konsekracji. Ty też masz konsekrować swoją hostię, którą już ofiarowałeś Bogu.

— Kapłan konsekruje swą hostię, wymawiając nad nią te słowa: „Hoc est enim corpus meum”. W tej chwili substancja hostii pszenicznej zniknęła, nic z niej nie pozostało prócz tego, co nazywa się postacią. Pierwszym zatem wynikiem konsekracji jest znikniecie substancji hostii pszenicznej. Ty też masz zniknąć przez upokarzanie się, przez zapomnienie o sobie. Urzeczywistniając słowa św. Pawła „Cotidie morior” — dojdziesz do tej śmierci mistycznej, która będzie pierwszym wynikiem twojej konsekracji.

— Słowa konsekracji mają drugi skutek, jeszcze bardziej cudowny niż pierwszy — przemieniają one hostię w Jezusa Chrystusa. Konsekracja jest to przemiana substancji w Chrystusa żywego, wraz z Bóstwem Jego i Człowieczeństwem. Ty także masz się przemienić w Jezusa Chrystusa — nie mówię istotnie, ale duchowo. Masz więc zakonsekrować ciało swoje, aby było czyste; duszę, aby była ubóstwiona; serce, aby kochało jak kocha Serce Jezusa; umysł, aby myślał jak myśli Jezus; wolę, aby chciała tak jak chce wola Jezusa; w końcu życie dnia każdego, aby ono jako przedłużenie życia Jezusowego, było tak apostolskim, tak odkupicielskim, jak życie Jezusowe. Pracuj zatem nad swoją konsekracją, która ma cię przemienić w Jezusa. A gdy będziesz mógł powiedzieć za św. Pawłem: „Żyję ja, już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”, wtedy urzeczywistnisz drugi cel twojej mistycznej konsekracji.

— Po konsekracji kapłańskiej z hostii pszenicznej pozostają tylko postacie. Tymi postaciami sakramentalnymi Jezus posługuje się, aby żyć swym życiem eucharystycznym. W miarę zaś, jak się będzie spełniać twoja konsekracja mistyczna, Jezus będzie się też tobą posługiwać, aby żyć i działać na ziemi. Będzie się posługiwać tobą, aby myśleć, mówić, modlić się, kochać i cierpieć. Aby zwalczać i wypędzać szatana, aby pocieszać, nawracać i uświęcać, aby naprawiać, odpokutowywać; słowem, aby dalej „przechodzić, czyniąc dobrze”, wówczas spełniać będziesz jakby boskie zadanie postaci sakramentalnych, Hostii konsekrowanej. Zrozum też, że to przeobrażenie, zawsze niedoskonałe, zawsze niedokończone, musi się z każdą chwilą dopełniać. Życie nieustającą konsekracją siebie samego.

Komunia

Kapłan hostię, którą ofiarował i zakonsekrował, składa w świątyni swej duszy. Jest to Komunia, najbardziej Boskie zjednoczenia kapłana z Jezusem. Komunia jest też trzecią czynnością twojej Mszy mistycznej. Ile razy przyjmujesz Jezusa — Hostię u Stołu Pańskiego, czynisz to w ten sam sposób, co kapłan. Jednak poza Komunią Eucharystyczną są jeszcze inne sposoby jednoczenia się z Jezusem, czyli komunikowania. I tak każdy uczynek, który łączy z Jezusem, jest Komunią, Komunią duchową, lecz w pewnym znaczeniu Komunią prawdziwą. Szukaj więc Jezusa wszędzie, gdzie jest, komunikuj.

I. Jezus jest w Ewangelii. Gdy rozmyślasz nad Słowem Bożym, gdy badasz Boskie Jego znaczenie, odbywa się w twej duszy prawdziwa tajemnica eucharystyczna. Słowo wnika w ciebie, karmi twój umysł, rozgrzewa serce, odnawia życie i przemienia cię w siebie. Wówczas jednoczysz się z Jezusem, ukrytym w Ewangelii świętej — komunikujesz.

II. Jezus jest w duszach będących w łasce uświęcającej. Gdy zatem myślą, przyjaźnią, miłością, zjednoczony jesteś z duszami posiadającymi łaskę uświęcającą, jednoczysz się z Jezusem żyjącym w nich — komunikujesz.

III. Jezus jest w małych dzieciach, w duszach pokornych i ubogich, w tych wszystkich, którzy cierpią. On sam to mówi: „Zaprawdę, wszystko coście uczynili jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili”. Gdy zatem pracujesz nad kształceniem umysłowym, moralnym dzieci, gdy spełniasz rolę anioła pocieszyciela i dobrego Cyrenejczyka przy tych, którzy dźwigają krzyż i na Golgotę wstępują, gdy dajesz trochę radości wydziedziczonym na ziemi, jednoczysz się z Jezusem — komunikujesz.

IV. Jezus jest w twoich przełożonych. Czy pamiętasz to śliczne, a nadprzyrodzone słowo młodej karmelitanki, Elżbiety od Trójcy Świętej? Gdy jedna z sióstr przyszła ją chorą odwiedzić w jej ubogiej celi i rzekła do niej, odchodząc: „Żegnam cię, aby iść do naszej Matki Przełożonej”, Elżbieta zawołała: „Ach, idziesz do naszej Matki, korzystaj, bo to sakrament”. Gdy więc jesteś z przełożonymi, z ojcem, z matką, gdy słuchasz uważnie ich rad, ich rozkazów, jednoczysz się z Jezusem — komunikujesz.

V. Jezus jest we wszystkim, co czynisz. Wszystkie uczynki, wszystkie ofiary, wszystkie drobnostki codzienne są, zdaniem o. Fabera „sakramentami, gdyż Bóg jest w nich obecny”. Toteż, gdy idąc za radą św. Pawła: „To w sobie czujecie, co i w Chrystusie Jezusie”, starasz się myśleć, chcieć, kochać, czuć tak jak Jezus sam, jednoczysz się z życiem wewnętrznym Jezusa, sercem, duszą — komunikujesz. Kiedy cierpi ciało twoje, czy dusza, czy serce, kiedy dźwigając krzyż, ciężko wspinasz się na Golgotę twego życia, kiedy rozpięty na krzyżu pokutujesz, naprawiasz, zasługujesz dla siebie i drugich, czy zdajesz sobie sprawę z tego co czynisz? O. Faber: „cierpienie jest największym z sakramentów”. Wówczas jednoczysz się z męką Zbawiciela — komunikujesz. Kiedy się skupiasz, modlisz, rozmyślasz, wówczas jednoczysz się z modlitwą Jezusa — komunikujesz.

Kapłan odprawiający Mszę Świętą nie jest samolubem, Hostią swą dzieli się z braćmi. Czyń tak samo. Gdy jednoczysz się z Jezusem, nie zatrzymuj Jezusa dla siebie jedynie, udzielaj Go innym. Bądź żywą Eucharystią, żywym Stołem Pańskim, dla rodziny, przyjaciół, otoczenia całego, pozwól im też zasiąść do uczty twej duszy i serca, każdemu dawaj hojnie tego Jezusa. Według św. Franciszka Salezego: „Miej zawsze Jezusa w mózgu, w sercu, w piersiach, w oczach, w rękach, w języku, w uszach, nogach — dawaj Go, udzielaj każdemu kto się do ciebie zbliży”. „Jesteś moim żyjącym sakramentem — mówi Jezus do pewnej mistycznej duszy współczesnej — Ja się daję Tobie, a przez ciebie innym duszom”.

Pobożny chrześcijaninie, nie zapominaj, że masz duszę kapłańską i że powinieneś Mszę odprawiać co dzień, a nawet nieraz w ciągu dnia wstępuj do ołtarza serca twego, powtarzając słowa kapłana: „Introibo ad altare Dei” i odprawiaj swą Mszę mistyczną, najprzód za siebie, abyś pozostał zawsze wiernym przyjacielem Jezusa, następnie za krewnych, za przyjaciół, za wszystkich, którzy ci są drodzy i których kochasz, aby ich Jezus błogosławił i strzegł. Odprawiaj ją za Kościół i za Ojczyznę, aby Jezus ukrócił im czas walki i cierpienia, a przyspieszył dzień wyzwolenia i tryumfu. Pamiętaj też, że masz odprawiać twoją Mszę tak, jak to czyni kapłan: święcie, z wiarą, nabożeństwem i miłością. Pamiętaj również, że Msza twoja będzie zawsze rozpoczęta, a ...

[...]

Komunia Święta

Lecz sami z siebie nic nie możemy. Do tego, byśmy mogli powiedzieć: „Tak, Ojcze”, musi Zbawiciel dodać siły. Daje nam ją Bóg Eucharystyczny. Jego miłość cud wymyśliła, by mógł pośród nas zamieszkać. „Umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował”. Nasze kościoły są nie tylko miejscami ofiary, one są mieszkaniem Boga Żywego. Z Tabernakulum nie mogą Go usunąć ani obojętność i lenistwo Jego wiernych, ani nienawiść i zniewagi wrogów. Choćbyśmy o Nim przez całą godzinę czy miesiąc zapomnieli, On nas nie zawiedzie. Mimo wszystko czeka na nas. On zawsze w pogotowiu, bez niecierpliwości i rozgoryczenia. Oczekuje z sercem pełnym płomiennych pragnień.

Jak wiele wiejskich kościółków i wielkomiejskich świątyń poza samą Mszą Świętą cały dzień pustkami świeci! Ledwie jakiś samotny człowiek, który wstąpi na krótką modlitwę. Nie jesteśmy głęboko przejęci, że wśród nas przebywa Jezus Chrystus, ten sam, co i przed wiekami. Gdzie Go tylko wówczas ludzie spotykali, przyłączali się do Niego, opuszczali domy i wsie rodzinne, zapominali nawet o pokarmie i napoju, otaczali Go kołem, szli w ślad za Nim, tłoczyli się do Niego, nie pozostawiali Mu czasu na posiłek, na odpoczynek w gronie uczniów. Bieda dzisiaj nie jest wcale mniejsza jak wówczas. Setki przechodzą obok, nie wspomniawszy na Niego, dla Niego nie mają ani minutki. Zbawiciel blisko jest i czeka. Jak na krzyżu, tak i w Tabernakulum, Zbawiciel nie myśli o sobie. Z dróg i ulic miasta winni do Niego ciągnąć żebracy, kaleki, ślepi i chromi.

Zbawiciel jest dobry i łaskawy. Kiedy Apostołowie chcieli miast deszczu ogień spuścić na niegościnne miasto, odpowiedział im: „Nie wiecie, czyjego ducha jesteście. Syn Człowieczy nie przyszedł gubić dusze, ale je zbawiać” (Łk 9,55). Apostołowie nie przypuszczali doń dziatek, łajali przynoszących. Jezus rzekł: „Dozwólcie dziatkom przyjść do mnie, a nie zabraniajcie im” (Mk 10,13). Na pytanie faryzeuszów: „Dlaczego Mistrz wasz je z celnikami i grzesznikami?”, odpowiedział Jezus: „Nie zdrowi potrzebują lekarza, ale źle się mający. Bom nie przyszedł wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych”.

Nikogo nie potępiajcie, ani Marii Magdaleny, ani cudzołożnicy, ani Samarytanki, ani Piotra, ani nawet złoczyńcy na krzyżu, który Go początkowo wyśmiewał. Samemu Judaszowi ofiarował łaskę przebaczenia: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. Dziewięćdziesiąt dziewięć owiec każe zostawić na pustkowiu, by iść i szukać jednej zabłąkanej. Przystąpmy tedy z ufnością do stolicy łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę. Jeszcze i dzisiaj jest tu Zbawicielem przede wszystkim dla biednych, udręczonych, uciemiężonych i kuszonych. „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy zmęczeni i obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę” (Mt 11,28).

Gdyby dzisiaj sam Zbawiciel rozdał pięć tysięcy Komunii św. i gdyby zostało Mu w kielichu jeszcze pięć Hostii, komu by oddał sam siebie na pokarm? Najświętszemu, najbogatszemu czy najsprawiedliwszemu? Z całą pewnością poszedłby do najbardziej zbolałego, najciężej kuszonego, najsłabszego, najnędzniejszego, najbiedniejszego, i tym pięciu najbardziej potrzebującym — oddałby się. Do innych powiedziałby to, co kiedyś rzekł ojciec syna marnotrawnego do jego starszego brata: „Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje twoim jest. Lecz trzeba było używać i weselić się, że ten brat twój był umarły, a ożył; zginął był, a odnalazł się” (Łk 15,31n).

Komunia św. nie jest nagrodą dla pobożnych, lecz środkiem udoskonalenia. Ona leczy rany, jest lekarstwem, bez którego dusza nie mogłaby ozdrowieć, jest pomocą dla zagrożonych. Nasza dusza potrzebuje dla swojego życia pokarmu tak samo, jak i nasze ciało. Ojczenaszowa prośba: „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” odnosi się również i do duszy. Nasze serce tylko pod tym warunkiem będzie silne, jeżeli nie zapomnimy pożywać tego chleba. Bez tego chleba nie ostoimy się w pokusach, bez Jego siły upadniemy pod krzyżem.

Kiedy Eliasz na brzegu pustyni ułożył się pełen zwątpienia, by umrzeć, i zawołał do Pana: „Dosyć mam Panie, weźmij dusze moją”, przyszedł tylko anioł i skierował go na nową drogę ofiary. Czterdzieści dni i czterdzieści nocy musiał wędrować samotnie przez pustynię. „Wstań i jedz! A on wstawszy, jadł i pił, i szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do góry Bożej Horeb”. „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). Bez Jego pomocy musielibyśmy u zarania wieczności wyznać jak ongiś Apostołowie: „Panie całą noc pracując, niceśmy nie ułowili” (Łk 5,5). Jakżeż inaczej wygląda praca ze Zbawicielem: „Na Twoje słowo zapuszczę sieć. A gdy to uczynili, zagarnęli ryb mnóstwo wielkie i rwała się sieć”.

Komunia św. przynosi prócz tego szczęście i pokój. Kiedy Pan Jezus przez rozmnożenie chleba zaspokoił cielesny głód Żydów, chcieli Go ogłosić królem. Kiedy zaś im nieskończenie więcej przyrzekł, mianowicie swoje Ciało i Krew swoją, nie chcieli Go znać. „Twarda jest ta mowa i któż jej słuchać może?” — opuścili Go. Czy chcecie zobaczyć proroka, który daje więcej i większą rzecz, jak Mojżesz? Patrzcie — oto jest „chleb żywy, który z nieba zstąpił. Nie jako ten, który ojcowie wasi jedli na puszczy i pomarli. Kto pożywa tego chleba, żyć będzie na wieki” (J 6,58). Te słowa zraziły nawet wielu uczniów i wielu opuściło Zbawiciela (por. J 6,66). Iluż to dzisiaj zaspokaja swój głód młótem świata? Ileż razy powtarza się historia syna marnotrawnego, który „rad by był zaspokoić głód swój młótem, które jadały wieprze? Jak drogo grzeszne przyjemności światowe muszą być odpokutowane? Kosztują pieniądze, życie, wieczność! Ten chleb jest podstawą wiecznej nieśmiertelności. „Kto pożywa Ciała mego i pije Krew moją, ten ma żywot wieczny, a ja go wskrzeszę w dzień ostateczny”. Już teraz ma żywot wieczny.

Hostia św. jest ziarnem siewnym, a każde siewne ziarno, o ile się je tylko wrzuci w ziemię i da się mu możność rozwoju, kiełkuje i wyrasta samo według praw przyrody. Każde ziarno (a więc i Hostia św.) musi być zasiane. Jak ziarnko, na którym pęka łuska, szuka odpowiedniego gruntu, w którym by mogło zapuścić swoje korzenie, tak Chrystus szuka odpowiedniego gruntu, by się wkorzenić w nasze serca. Każde ziarnko może się rozwinąć tylko w taką roślinkę, jakiej zaródź jest w niej złożona. W Hostii jest Chrystus. Złóżmy Go tylko w dobrej ziemi i dajmy Mu odpowiednie warunki w duszach naszych, pozwólmy Mu w nas się rozwijać, a wówczas Chrystus nas w siebie ukształtuje. Hostia św. jest świętym ziarnem. Nie przeszkadzajmy jego wzrostowi! Moglibyśmy być przeszkodą. Zbawiciel sam wszystko uczyni, dajmy Mu się tylko kierować, wysubtelnijmy nasz słuch duchowy i w skupieniu trwajmy przy Nim.

W swoim działaniu Komunia św. nie przemija. Kiedy postacie przestają istnieć, nasza wewnętrzna łączność z Chrystusem jest nawet silniejsza i ściślejsza, niż przed przyjęciem Komunii św. Nasze życie to gratiarum activ[itas] — dziękczynienie, przez nasze czyny, życie.

Choćby się nawet gorąco pragnęło, to jednak o Eucharystycznym Zbawcy nie można powiedzieć wszystkiego. „I innych wiele rzeczy czynił Jezus, które gdyby z osobna opisać, to i sam świat, jak sądzę, nie pomieściłby ksiąg, które napisać by trzeba” (J 21,25), można by i tu powiedzieć. Przyjdźcie więc sami „skosztujcie i obaczcie, jak słodki jest Pan!”.



opr. ab/ab



« 1 »
Załączone: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama