Rok z Thomasem Mertonem - fragmenty
Thomas MertonRok z Thomasem MertonemCodzienne medytacjeISBN: 978-83-7318-800-6 |
Jest jedna rzecz, którą muszę osiągnąć tutaj, w mojej drewnianej pustelni św. Anny (i oby nastał kiedyś dzień, gdy będę potrafił robić to nieustannie), a mianowicie przygotować się na śmierć. Chodzi tu jednak o przygotowanie w łagodności. W łagodności, milczeniu i pokorze, których nigdy dotąd nie potrafiłem wykazać, a które wydają się wręcz nieosiągalne w społeczności, gdzie nawet współczucie naznaczone jest trudem i wysiłkiem.
Jeśli jednak zostałem powołany do samotności, to w tym celu (jak sądzę), by oduczyć się wszelkiego napięcia i pozbyć wysiłku, który zawsze zafałszowuje mnie w obecności innych i przydaje hardości słowom mego umysłu. Jeśli potrzebuję samotności, to głównie dlatego że zawsze tak bardzo pragnąłem miłosierdzia Chrystusa oraz Jego pokory i dobroci. Jak mógłbym dawać miłość, gdybym nie miał jej więcej niż kiedykolwiek?
Wyśmienite myśli zawarte są w Mowie ciszy Maksa Picarda. (Sygnał lokomotywy, jak niegdyś, rozbrzmiewa pieśnią wśród panującej w pustelni ciszy, mąconej jedynie tykaniem zegarka na małym biurku).
Głupotą jest oczekiwać, że człowiek „wykorzysta wszystkie drzemiące w nim możliwości”. „Możliwości nie do końca zrealizowane karmią materię ciszy. Dzięki nim cisza umacnia się, by następnie przekazać tę moc innym możliwościom, które zrealizują się w pełni”.
„W materii ciszy jest miejsce na sprzeczności (...). Człowiek, który ma w sobie tę materię, nie musi nieustannie śledzić poruszeń swej duszy”.
14 i 28 stycznia 1953, III, 28—29
opr. aw/aw