Spis treści i "Trąba" czyli wstęp
ISBN: 978-83-7505-064-6
wyd.: WAM 2007
Spis treści | |
Trąba | 5 |
ROZDZIAŁ I | |
Słoń za sterem. Czyli tragedia podróżników | 11 |
ROZDZIAŁ II | |
Ile słoń może zjeść? Czyli konsumpcjonizm nie tylko dla słoni | 23 |
ROZDZIAŁ III | |
Złapać słonia w pajęczynę. Czyli lenistwo chroniczne! | 42 |
ROZDZIAŁ IV | |
Nie ma kości słoniowej bez ognia. Czyli dramaty współczesnych słoni | 49 |
ROZDZIAŁ V | |
Samotny słoń to martwy słoń. Czyli stada nie tylko dla słoni | 59 |
ROZDZIAŁ VI | |
Słonik zamiast serca. Czyli miłość z brukowców | 79 |
ROZDZIAŁ VII | |
Słoń na piedestale. Czyli porcelana zamiast Boga | 97 |
ROZDZIAŁ VIII | |
Słoniowe tragedie. Czyli ku przestrodze! | 114 |
Ogon | 125 |
Najpierw pojawiła się trąba, a później do kancelarii parafialnej wtoczył się Pan Słoń. Za nim wbiegła Pani Mysz i cichutkim głosem oświadczyła proboszczowi, że wraz z narzeczonym przybyła tutaj, aby spisać protokół przedmałżeński. Zdziwiony ksiądz popatrzył na nich i zapytał: „Czy Państwo rzeczywiście chcą się pobrać?”. Wtedy Pani Mysz z wielkim wzruszeniem, ale stanowczo, odpowiedziała: „Proszę księdza, ale my musimy!”. To „musimy” było wypowiedziane tak kategorycznie, że nawet proboszcz w opowiadanym dowcipie się zdziwił. Ja też się dziwię, kiedy spotykam ludzi upatrujących swoje szczęście w absurdalnych wyborach. Zoolodzy mówią, że prawdziwe słonie rosną przez całe życie. Niektóre z nich osiągają nawet wysokość czterech metrów i masę ciała do dziesięciu ton. Można powiedzieć, że ów niby malutki słonik — symbol szczęścia — także rośnie do gigantycznych rozmiarów i potrafi przysłonić człowiekowi cały świat. Osobiście jestem przekonany, że słoń i mysz nie mogą stworzyć udanej pary. Jest to możliwe w bajkach, ale nie w życiu! Wspólne jedzenie, spacery to bardziej sprawa fantazji niż realnego świata. I choć dowcip opowiadany przez podeszłego już w latach kapucyna, brata Karla z Austrii, jest niedorzeczny, to życie pokazuje, że wielu ludzi wybiera taką niedorzeczność i nie widzi w tym żadnego problemu. Wydaje im się, że jest to jedyna droga prowadząca do szczęścia. Przez różne absurdalne wybory, które wprowadzają nieporządek w ich życie, stają się nie mniej śmieszni od myszy gotowej do tego, aby związać się ze słoniem na wieki. Co w przypadku słoni stanowi tym większy absurd, gdyż samce tych zwierząt żyją samotnie lub w stadach „kawalerów” i przyłączają się do samic tylko na krótki czas w okresie rui. Gdy jednej z moich koleżanek powiedziałem, że nie powinna wiązać się na stałe ze swoim chłopakiem, odpowiedziała: „Mój chłopak! Moje życie! Mój wybór!”. Widziałem, jak bardzo ją ta relacja niszczy. Nie spała po nocach, przychodziła znerwicowana, zapłakana, szukając wsparcia. No dobra, jej wybór...
Takich wyborów dokonuje nie ona jedna. Ich następstwa wyniszczają nas i sprawiają, że tracimy godność. Stajemy się chodzącymi monstrami pozbawionymi umiejętności odnajdywania się w życiu. Pragniemy szczęścia, a jednak wybieramy to, co czyni nas nieszczęśliwymi. Wielu ludzi potrafi się tak zamotać, decydując się na przedziwne rzeczy, że nie umie później wyprostować swoich dróg. Jak to się dzieje? Wszystko zaczyna się w głowie. Bo to w głowie człowiek analizuje różne za i przeciw. Mój nieżyjący już profesor teologii moralnej mówił, że kapłan powinien mieć głowę uporządkowaną moralnie. Na pierwszy rzut oka to oczywiste, że lepszy jest porządek niż bałagan. Choć jak patrzę na wielu młodych ludzi, wydaje mi się, że wybrali bałagan, ponieważ jest im w nim dobrze. Myślę, że nie tylko kapłan, ale każdy człowiek powinien dążyć do tego, aby jego głowa była uporządkowana. Mając porządek w głowie, potrafimy także uporządkować swoje życie.
Warto powalczyć o porządek w życiu, ponieważ każdy z nas dziś buduje swoje jutro. To logiczne, że jeżeli dziś nabałaganisz, jutro będziesz musiał posprzątać. Oczywiście jeżeli będzie to możliwe! Możesz bowiem dokonać takich wyborów, które wytyczą twoją drogą życiową na długie lata. Złe wybory są jak skaza, której w żaden sposób nie można zmyć. Jedna niewłaściwa decyzja pociąga za sobą inne! Jeżeli popchnie się kostkę domina, to przewraca się ona na kolejne. Wszystko trwa tak długo, aż cała konstrukcja legnie w gruzach. Trudno zatrzymać ten łańcuch przyczynowo-skutkowy lub powrócić do punktu wyjścia. Na rekolekcjach, które jako kapłan mam obowiązek odprawiać każdego roku, usłyszałem historię o uczniu, który zapytał swojego mistrza duchowego, jakie jest najstraszniejsze słowo. Mistrz długo się zastanawiał i odpowiedział: „Najstraszniejszym słowem jest słowo »za późno«”. I to jest najbardziej przerażające, że nie możemy zrobić nic, ponieważ czas dany nam na to, abyśmy wykonali daną czynność, już się skończył i nie ma możliwości niczego zmienić. Pamiętam, jak po wypadku, leżąc w szpitalu, rozmyślałem nad tym, jak do tego doszło. Biłem się z myślami i zadawałem sobie różne pytania. To była męczarnia nie do zniesienia. Myślałem, że mi głowa pęknie! Ale po chwili doszedłem do wniosku, że moje rozmyślania nic nie zmienią. Czas na zmianę już się skończył. Jest już za późno! Jestem połamany i muszę taki stan rzeczy zaakceptować. Jeden wybór odsłania perspektywę innych wyborów. Jeśli ten pierwszy jest zły, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że następne wybory będą takie same. Oczywiście nie jest regułą, że jak ktoś bandytą się urodził, to nim zostanie do końca życia. Jednak trzeba pamiętać, że zło przywołuje zło! Jeden z moich przyjaciół zakochał się po same uszy w pięknej dziewczynie. Oczywiście miłość nie jest niczym złym, ale aby ją ochronić, trzeba się kierować konkretnymi zasadami. Jemu nie wyszło! Fascynacja ta przerodziła się w pożądanie, a to doprowadziło do współżycia. Dla wielu to przecież bułka z masłem. Im także się wydawało, że wszystko jest spoko. Okazało się, że jego dziewczyna spodziewa się dziecka, na którego przyjęcie nie byli gotowi. To był skutek tego, że wcześniej nie pomyśleli! Pierwsza kostka domina przewróciła kolejną! Problem urósł do gigantycznych rozmiarów, kiedy uzmysłowili sobie, że przecież są młodzi, nie mają skończonych szkół i nie wiedzą, jak zareagują rodzice. Wyjście najtragiczniejsze z możliwych: aborcja! Kolejna kostka domina upadła, robiąc więcej spustoszenia niż przewracająca się ściana z betonu. Po kilkunastu latach rozmawiałem z przyjacielem i usłyszałem: „Wiesz, do dzisiaj nie potrafię sobie z tym poradzić i nie wiem, co ze mną będzie”. Twoje życie musi być uporządkowane dziś! Jeżeli się o to nie postarasz, być może w przyszłości staniesz przed ścianą, która zawali ci się na głowę. I możesz do końca swoich dni się nie podnieść!
opr. aw/aw