Wśród szalejącej burzy, wystraszona matka powierzyła Go po raz pierwszy Matce Najświętszej, wiedząc, że Maryja może ocalić ją i dziecko, które nosiła pod sercem. Potem wielokrotnie sam w potrzebie zwracał się do Matki Bożej
Wśród szalejącej burzy, wystraszona matka powierzyła Go po raz pierwszy Matce Najświętszej, wiedząc, że Maryja może ocalić ją i dziecko, które nosiła pod sercem. Potem wielokrotnie sam w potrzebie zwracał się do Matki Bożej.
STANISŁAW PAPCZYŃSKI URODZIŁ SIĘ i spędził lata dziecięce w Podegrodziu koło Starego Sącza. Jest to wieś położona na lewym brzegu Dunajca, w samym środku rozległej Kotliny Sądeckiej. W linii prostej ok. 60 km jest stąd do Zakopanego, a 70 km do Krakowa. Malowniczy krajobraz Podegrodzia tworzą zbocza wzgórz, gęsto pokryte ciemnymi lasami. Chaty tej wioski rozsiadły się półkolem na miejscach wyżej położonych u podnóża urwistych zboczy górskich. Ponad ich słomianymi strzechami z dala jaśnieją mury świątyni Pańskiej. Jest to kościół parafialny (zbudowany na miejscu poprzedniego w XVIII wieku). Ma on nie lada tradycję: parafia ta bowiem została ufundowana już w 1014 roku, a więc zaledwie 48 lat po chrzcie Polski!
Z kościołem parafialnym w Podegrodziu ściśle związane są dziecięce lata św. Stanisława: tu został ochrzczony i bierzmowany, tu od wczesnych lat dziecięcych uczestniczył z rodzicami w nabożeństwach i uroczystościach religijnych, tu uczył się pieśni kościelnych i ministrantury. Kto wie, czy dla jego późniejszego powołania zakonnego i kapłańskiego nie były decydujące te pierwsze kontakty z życiem nadprzyrodzonym, które płynęło cichym, a jakże zbawiennym strumieniem z ołtarza kościoła parafialnego w Podegrodziu.
BYŁO TO NA WIOSNĘ, w połowie maja 1631 roku. Zofia wracała ze Starego Sącza. Sporo czasu zabrało jej tym razem załatwienie sprawunków. Zaledwie na chwilę tylko mogła zajrzeć do klasztoru klarysek i pomodlić się u grobu bł. Kunegundy (Kingi). Teraz wracała z pośpiechem do oczekujących na nią licznych zajęć gospodarskich i rodzinnych w Podegrodziu. Śpieszyła się też i dlatego, że zanosiło się na burzę. Czarne, groźne chmury nadciągały znad Beskidów.
Po dojściu do Dunajca pozostało Zofii jeszcze przeprawić się łodzią na drugi brzeg rzeki. Zdawało się, że zdąży dopaść widniejącego z dala domu, nim rozpęta się burza. Ale oto ledwie łódź znalazła się na środku rzeki, ze zboczy górskich zerwał się nagle silny wiatr. Fale momentalnie spiętrzyły się i zaczęły rzucać łodzią jak piórkiem.
Zofia zawsze odznaczała się głęboką wiarą i pobożnością. Więc w tej krytycznej chwili, podczas gdy przewoźnik starał się całą siłą wioseł utrzymać łódź w równowadze i dobrnąć do brzegu, ona rzuciła się na kolana: modliła się z ufnością o ocalenie swoje, przewoźnika i... dziecięcia spoczywającego w jej łonie. Co więcej, poświęciła wówczas to dziecko całym sercem Jezusowi i Maryi.
Ale oto jedno gwałtowniejsze uderzenie fali i łódź wyrzuca ją i przewoźnika za burtę. Tradycja przypisuje cudownej opiece Opatrzności Bożej to, że Zofia znalazła wówczas grunt pod nogami, że wyszła cało z tej niebezpiecznej przygody. Wkrótce potem powiła syna – przyszłego świętego, o. Stanisława od Jezusa i Maryi Papczyńskiego.
Jest to fragment książki:
Pod sztandarem Niepokalanej. Ilustrowana historia św. Stanisława Papczyńskiego
Wydawnictwo PROMIC
Wśród szalejącej burzy, wystraszona matka powierzyła Go po raz pierwszy Matce Najświętszej, wiedząc, że Maryja może ocalić ją i dziecko, które nosiła pod sercem. Potem wielokrotnie sam w potrzebie zwracał się do Matki Bożej, przywdział biały habit, który miał symbolizować Jej czystość i wyznawał, że Najświętsza Matka Boża Maryja została poczęta bez zmazy pierworodnej na długo nim Kościół uznał tę prawdę za dogmat.
Opowieść o świętym Stanisławie Papczyńskim. Biografia, którą czyta się jak powieść, pełna szczegółów, uświadamiająca jak długą i trudną drogę musiał przejść założyciel Zgromadzenia Księży Marianów, by zrealizować marzenie swego życia. Atutem książki są kolorowe ilustracje, ukazujące najważniejsze sceny z życia świętego.
opr. ac/ac