Światłość w ciemności

O św. Edycie Stein, Teresie Benedykcie od Krzyża

Transport więźniów z Westerbork dotarł do Oświęcimia 9 sierpnia 1942 roku. Ostatnia podróż tysięcy holenderskich Żydów trwała dwa dni. Wśród nich znalazła się s. Teresa Benedykta od Krzyża, niemiecka karmelitanka z klasztoru w Echt, aresztowana przez nazistów wraz z innymi katolikami żydowskiego pochodzenia. Skąpe świadectwa z podróży wspominają, że wśród załamanych, płaczących i zrozpaczonych więźniów siostra Benedykta wyróżniała się męstwem i jasnością ducha. Pewność zbliżającej się śmierci nie budziła w niej niepokoju. Wiedziała, że jej ofiara i modlitwa zostały wysłuchane.

Światłość w ciemności

błogosławiona

przez Krzyż

W rozproszonych zapiskach znajdujemy taki oto fragment, skreślony przez siostrę w 1939 roku, jeszcze przed rozpoczęciem wojny światowej: „Proszę Pana, by zechciał przyjąć moje życie i śmierć na swoją cześć i chwałę, za wszystkie sprawy Najświętszego Serca Jezusa i Maryi, za święty Kościół, szczególnie w intencji zachowania, uświęcenia i doskonałości naszego świętego zakonu, za Karmel w Kolonii i Echt, w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego, aby Pan został przez swoich przyjęty, aby nadeszło Jego chwalebne Królestwo, na uproszenie ratunku dla Niemiec, o pokój świata, wreszcie za moich bliskich”*

Nie była to pierwsza modlitwa, w której zakonnica całkowicie powierzała się Bogu i ofiarowała swoje życie. Krzyż, tak jak imię zakonne: Benedykta od Krzyża, czyli błogosławiona przez Krzyż, był jej całkowicie wolnym i najpełniej świadomym wyborem.

Oddanie swojej osoby Bogu — jak zanotowała w innym miejscu — było najśmielszym, przechodzącym wszelkie pojęcie wzięciem Boga w posiadanie. Miłosne zjednoczenie z Panem rozpalało w niej pragnienie uczestnictwa w dopełnieniu Jego cierpień. Droga do duchowych wyżyn siostry Teresy Benedykty nie należała do najłatwiejszych i szybkich. Nawet sam wybór Chrystusa nie był w jej życiu czymś oczywistym.

własną drogą

Edyta Stein przyszła na świat we Wrocławiu, w rodzinie średniozamożnych kupców, handlujących drewnem. Miała niespełna dwa lata, gdy zmarł jej ojciec. Więź z matką, aż do jej śmierci, pozostała jedną z najistotniejszych relacji w życiu Edyty. Steinowie należeli do grona ortodoksyjnych Żydów. Matka, Augusta Stein, z wielką gorliwością wypełniała praktyki religijne. Pomimo starań nie udało jej się przekazać dzieciom żywej wiary; wraz z dorastaniem odchodziły od wiary ojców. Proces ten dotyczył także najmłodszej z córek — w wieku trzynastu lat Edyta zrezygnowała z praktykowania judaizmu. Nie bez znaczenia dla tej decyzji był wewnętrzny kryzys, którego wówczas doświadczała, mający z pewnością związek ze szkolnymi upokorzeniami na tle pochodzenia żydowskiego. Przez kilka dobrych lat Edyta żyła w duchowym napięciu. Pomimo tego bez kłopotów ukończyła gimnazjum, a następnie podjęła studia historyczne i germanistyczne na uniwersytecie wrocławskim. Studia nie przyniosły jej spodziewanej satysfakcji. Psychologia, która żywo ją wówczas interesowała, wykładana była we Wrocławiu w oparciu o filozofię scjentystyczną, co — zdaniem Edyty — czyniło ją jeszcze jedną z nauk przyrodniczych i pozbawiało niezbędnej głębi. Dopiero poznanie dzieł Edmunda Husserla, filozofa z Getyngi, pozwoliło jej na nowo odkryć fascynację nauką. W wieku dwudziestu jeden lat opuściła więc rodzinne miasto, aby zostać studentką Husserla. Na wiele lat stał się on jej intelektualnym i duchowym mistrzem.

pragnienie

Getynga była dla Edyty Stein miejscem wymarzonym. Zasadniczym filozoficznym wyzwaniem dla Husserla, a co za tym idzie, jego uczniów, było poszukiwanie możliwie najtrwalszej, niepodważalnej płaszczyzny myślenia. Dotrzeć do tego, co jest najgłębszą warstwą natury, co jest już krainą ducha. Znaleźć fundament, na którym można będzie w sposób nienaruszalny zbudować filozofię, tak aby nie podważał jej płytki sceptycyzm albo powierzchowność. Wielkie marzenia i poczucie uczestnictwa w czymś doniosłym rodziły w kręgu uczniów Husserla wspólnotę myślenia i wytwarzały więzy przyjaźni. Edyta po raz pierwszy od wielu lat odnalazła prawdziwą radość. Okoliczności nie sprzyjały jednak spokojnemu filozofowaniu. W 1914 roku wybuchła wojna. Tuż po złożeniu egzaminu kończącego studia, Edyta wyjeżdża na Morawy, by pracować jako sanitariuszka w wojskowym szpitalu. Po pięciu miesiącach, wyczerpana ciężką pracą, wraca do Wrocławia i zabiera się do pisania pracy doktorskiej. Chciała zgłębić problem wczucia się, wzajemnego porozumienia między osobami. Roman Ingarden, jej przyjaciel ze studiów, wiele lat później wspominał, że zagadnienie, nad którym pracowała, bardzo dobrze wyrażało jej sposób myślenia i stan ducha. Trawiona od wewnątrz wielkim pragnieniem przyjaźni i miłości, Edyta chciała zrozumieć, jak możliwe jest wyjście poza samotność i jednostkowość. W tym czasie obok Husserla — któremu Stein zawdzięczała rozumienie, czym jest otwartość umysłu i myślenie pozbawione uprzedzeń — duży wpływ na jej rozwój miał Max Scheler. Drugi z mistrzów szkoły fenomenologicznej z wielką pasją rozwijał zagadnienia dotyczące człowieka, istnienia wartości i świata ducha. Niedawne nawrócenie i przejście na katolicyzm sprawiały, że czynił to z pasją.

pierwsze spotkanie

Rok 1917 przynosi pierwsze z wydarzeń, które w istotny sposób zaważyły na dalszych wyborach Edyty: na froncie ginie August Reinach, jeden z profesorów, a zarazem jej bliski przyjaciel. Stein poproszona o uporządkowanie spuścizny naukowej po profesorze odwiedza jego żonę. Spodziewa się, że zastanie ją załamaną, tymczasem pani Reinach zachowuje o wiele więcej wewnętrznego spokoju niż ona sama. To spotkanie stało się dla Edyty jednym z ważniejszych momentów życia. Reinachowie kilka miesięcy wcześniej przyjęli chrzest w Kościele protestanckim. Spotkanie z żoną Reinacha stało się dla Stein pierwszym spotkaniem z mocą wiary. Wspomina je później: „Było to moje pierwsze spotkanie z Krzyżem i Bożą mocą, jakiej udziela on tym, którzy go niosą. Ujrzałam pierwszy raz w życiu Kościół w jego zwycięstwie nad ościeniem śmierci. W tym momencie załamała się moja niewiara i ukazał się Chrystus w tajemnicy Krzyża”*. Nie było to jeszcze jednoznaczne przyjęcie wiary.

Następne lata okazały się dla Edyty pasmem niepowodzeń. Kilkakrotnie odmówiono jej możliwości habilitowania się. Najpierw uzasadnieniem był fakt, że jest kobietą, później na przeszkodzie stanęło żydowskie pochodzenie. Musiała przerwać współpracę z Husserlem i na rok powróciła do Wrocławia. Jak pisze we wspomnieniach, przeczuwała, że otwiera się przed nią coś nowego, czego jeszcze nie zna, a co radykalnie zmieni jej życie. Nie umiała się modlić, zaglądała jednak do brewiarza, samodzielnie przeprowadziła nawet Ćwiczenia ignacjańskie. Podczas jednej z sierpniowych nocy 1921 roku zostaje sama w mieszkaniu przyjaciółki i przypadkowo sięga po autobiografię św. Teresy z Avilla. Dzieło zamyka nad ranem w przekonaniu, że to, co przeczytała, jest prawdą.

czas przygotowania

Zaraz po przyjęciu chrztu, co nastąpiło w styczniu 1922 roku, Edycie wydawało się, że wszystko, czym dotąd żyła, tj. filozofia, poszukiwanie prawdy, musi zostać przez nią odrzucone. Była przeświadczona, że jej miejscem jest Karmel. Tymczasem kolejni kierownicy duchowni wskazywali jej inną drogę. Przez następne dziewięć lat pracowała więc jako wykładowca w liceum i seminarium nauczycielskim dla dziewcząt u sióstr dominikanek w Spirze. Za swoje powołanie uznała służbę powierzonym jej wychowankom. Wstawała wcześnie rano, dzień zaczynała od samotnej modlitwy, uczestniczyła we Mszy świętej. Popołudnia poświęcała prywatnemu studium filozofii. Oprócz utrzymania nie przyjmowała żadnego wynagrodzenia, wciąż jednak znajdowała możliwości, by wspomóc potrzebujących. Pod koniec lat dwudziestych intensywnie uczestniczyła w życiu niemieckich katolików, wygłaszając prelekcje w wielu miastach w kraju i za granicą. Przez rok wykładała w Instytucie Pedagogiki Naukowej w Monastyrze. Ta aktywność była możliwa jedynie dzięki duchowemu wzrostowi, wejściu w głębię ducha: „Dusza jest z natury wielorako wypełniona; do tego stopnia, że jedna rzecz wypiera drugą, utrzymując duszę w ciągłym ruchu, często we wzburzeniu i buncie. Rano, gdy budzimy się, zaraz chcą nas przytłoczyć obowiązki i kłopoty dnia (jeżeli już nam nie odebrały nocnego spokoju). Powstaje trwożliwe pytanie: jak w ciągu jednego dnia uporam się z tym wszystkim? Kiedy wykonam to, a kiedy tamto? Chciałoby się zerwać i z miejsca pobiec pędem do pracy. Trzeba wtedy chwycić za cugle i powiedzieć sobie: spokojnie! Przede wszystkim w tej chwili nic nie powinno mieć do mnie przystępu. Pierwsza godzina poranna należy do Pana. Podejmę zadanie, jakie On na mnie nakłada, a Pan udzieli mi siły, by je wykonać. Tak przystąpię do ołtarza Bożego. Wolno mi, uczestnicząc w ofierze pojednania, obmyć się, rozweselić i w czasie ofiarowania złożyć siebie na ołtarzu wraz z wszelkim moim działaniem i cierpieniem”.*

zaślubiny

Rok 1933 w życiu całych Niemiec przyniósł gwałtowną zmianę. Po dojściu Hitlera do władzy prawa obywatelskie Żydów zostały ograniczone, rozpoczęły się prześladowania. Edyta musiała zrezygnować z pracy dydaktycznej. Stało się dla niej jasne, że nadchodzi dla Żydów czas wielkiej próby. W autobiografii zapisała: „Był to przeddzień pierwszego piątku kwietnia, a w tym «świętym roku jubileuszowym» 1933 szczególnie uroczyście obchodzono pamiątkę Męki naszego Pana. O ósmej wieczorem znalazłyśmy się na godzinie świętej w Karmelu w Kolonii. (...) Rozmawiałam ze Zbawicielem i powiedziałam Mu, że wiem, iż to Jego Krzyż zostaje teraz złożony na naród żydowski. Ogół tego nie rozumie, lecz ci, co rozumieją, ci muszą być gotowi w imieniu wszystkich wziąć go na siebie. Chcę to uczynić, niech mi tylko wskaże jak. Gdy nabożeństwo się skończyło, miałam wewnętrzną pewność, że zostałam wysłuchana. Ale na czym ma polegać to dźwiganie Krzyża, jeszcze nie wiedziałam”.*

Dopiero teraz mogło spełnić się to, co od dawna było pragnieniem jej serca — otrzymała pozwolenie na wstąpienie do klasztoru karmelitanek. 14 października 1933 roku przekroczyła próg Karmelu. Po półrocznym postulacie otrzymała habit i przyjęła imię zakonne Teresy Benedykty od Krzyża. Pisała o tym po latach: „Moje imię zakonne wniosłam już do postulatu. Otrzymałam dokładnie takie, o jakie prosiłam. Przez Krzyż rozumiałam cierpienia ludu Bożego, które się właśnie zaczęły. Myślałam, że ci, którzy rozumieją, że to jest Krzyż Chrystusa, winni w imię reszty wziąć go na siebie. Dziś wiem o wiele lepiej, co to znaczy być poślubioną Bogu w znaku Krzyża. Jednakże w całej pełni nie zgłębi się tego nigdy, gdyż jest tajemnicą”.*

w drodze na Golgotę

Prostota klasztornego życia stała się jej radością, choć przyniosła nowe trudności. Z pokorą musiała przyjmować swoją nieporadność w zwyczajnych pracach domowych i gospodarczych, do których nie była przyzwyczajona. Dopiero na wyraźne polecenie przełożonych zabrała się do pracy naukowej. Dziełem jej życia miała okazać się napisana w klasztorze praca „Byt skończony i byt wieczny”, będąca porównaniem filozofii św. Tomasza i fenomenologii Edmunda Husserla. Pogarszająca się sytuacja Żydów w Trzeciej Rzeszy sprawiła, że jej prace nie mogły być wydawane. Kiedy stało się jasne, że w Niemczech nie może być bezpieczna, przełożeni przenieśli ją w 1938 r. do klasztoru w Echt w Holandii.

Ostatnie miesiące życia siostra Teresa Benedykta spędziła nad „Wiedzą Krzyża”, pracą o mistyce i życiu św. Jana od Krzyża. Dzieło to, a także komentarze do pism mistycznych św. Teresy Wielkiej, ukazują jej zainteresowanie światem ducha i życia wewnętrznego. Są świadectwem, że opisywane przez s. Teresę Benedyktę życie duszy jest jej znane nie tylko jako przedmiot teologicznej analizy, ale wyrasta z jej osobistego doświadczenia. Pisała: „Głębia duszy jest miejscem, gdzie Bóg mieszka «zupełnie sam», dopóki dusza nie osiągnie doskonałego zjednoczenia w miłości. Własna jej działalność zmniejsza się coraz bardziej, w miarę jak dusza zbliża się do swego wnętrza. Kiedy już do niego doszła, wtedy sam Bóg wszystko w niej działa i duszy nie pozostaje nic innego niż przyjmować. W tej biernej postawie wyraża się właśnie jej wolność”*. Możemy domyślać się, że stopniowo doświadczała wyciszania własnej aktywności duszy i oddawania się Bogu. Wędrówka przezkolejne „pokoje” do głębi ducha, którą opisuje święta Teresa, stawała się jej drogą.

„Wiedza Krzyża” nie została ukończona. W 1942 roku, w odwecie za list biskupów holenderskich potępiający prześladowania Żydów, naziści aresztowali w ich kraju katolików pochodzenia żydowskiego. 2 sierpnia aresztowano również Edytę Stein i jej siostrę Różę, która od pewnego czasu jako tercjarka mieszkała w Karmelu w Echt. Otrzymały dziesięć minut czasu na zabranie osobistych rzeczy. Miały zaopatrzyć się w koc, kubek i prowiant na trzy dni. Kiedy wychodziły, Edyta wzięła swą siostrę za rękę mówiąc: „Chodź, idziemy za nasz Naród”. Ich Droga krzyżowa trwała 8 dni. Zginęły w komorze gazowej, najprawdopodobniej 9 sierpnia 1942 roku.

Tomasz Talaczyński

*Edyta Stein, „Światłość w ciemności” — wybór pism duchowych, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, 1977

**S. Immakulata Adamska, „Błogosławiona Edyta Stein”, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, 1988

 

 

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama