Biografia Ojca Pio - fragmenty książki (Wprowadzenie i spis treści)
Wydawnictwo "M" Kraków 2002
© Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2002
ISBN 83-7221-389-5
Wydawnictwo "M"
ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków
tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
http://www.wydm.pl
e-mail: wydm@wydm.pl
Był ranek 20 września 1918 roku. Kapucyn Ojciec Pio skończył właśnie odprawiać Mszę św. w kościółku Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo i, jak to czynił codziennie, klęknął przed wielkim krucyfiksem na chórze, aby się pomodlić. Tego dnia modlił się żarliwiej niż zazwyczaj, tak żarliwie, że wpadł w ekstazę. I stało się coś zupełnie niezwykłego. Oddajmy głos samemu Ojcu Pio: "Znajdowałem się na chórze po odprawieniu mszy, gdy nagle ogarnął mnie stan jakiegoś spoczynku, podobny do słodkiego snu. Wszystkie zmysły wewnętrzne i zewnętrzne, jak również same władze duszy pogrążyły się w odpoczynku nie do opisania. Przy tym wszystkim wokół mnie i we mnie panowała całkowita cisza, natychmiast nastąpił wielki pokój i zgoda na całkowite wyrzeczenie się wszystkiego oraz wytchnienie w nieszczęściu. Wszystko to wydarzyło się w okamgnieniu. A w czasie, gdy to wszystko się działo, zobaczyłem przed sobą tajemniczą postać, podobną do tej, którą widziałem wieczorem 5 sierpnia, różniącą się tylko tym, że z jej dłoni, stóp i boku ściekała krew. Jej wzrok mnie poraził, tego, co czułem w tym momencie w sobie, nie umiałbym opowiedzieć. Czułem, że umieram, i byłbym umarł, gdyby nie zainterweniował Pan, podtrzymując moje erce, które czułem, że wyskakuje z piersi. Obraz postaci zniknął, a ja zobaczyłem, że moje dłonie, stopy i bok były zranione i ściekała z nich krew".
Tak oto u Ojca Pio pojawiły się na trwałe stygmaty i zniknęły dopiero po 50 latach, na kilka godzin przed jego śmiercią. Gdy mówimy Ojciec Pio, na ogół zaraz potem dodajemy stygmatyk. Czy byłby tak popularny i oddziaływał na tylu ludzi, gdyby nie krwawiące rany, które miał w tych miejscach, co ukrzyżowany Chrystus? Czy mówilibyśmy o fenomenie Ojca Pio, gdyby kapucyn z San Giovanni Rotondo był "tylko" niewolnikiem konfesjonału? Albo zapytajmy inaczej: Dlaczego Bóg posługuje się takimi właśnie znakami, jak stygmaty? Dlaczego tak ciężko doświadcza swoich wiernych synów? Bo przecież Ojciec Pio cierpiał nieustanny fizyczny ból z powodu tajemniczych ran. Do tego doszły jeszcze jak wiadomo innego rodzaju ciężkie doświadczenia, kiedy Święte Oficjum zabroniło mu nie tylko pokazywania stygmatów, ale także odprawiania Mszy św. A co taki zakaz znaczy dla pobożnego kapłana, trudno nam sobie nawet wyobrazić. Próbując odpowiedzieć na te pytania, możemy zaledwie dotknąć tajemnicy. Możemy jednak być pewni, że Bóg posługuje się różnymi niezwykłymi znakami, które są niczym koło ratunkowe rzucone tonącemu człowiekowi. Wiemy przecież, ile dobra dokonało się za pośrednictwem Ojca Pio jak wiele osób przeżyło przemianę serca, ile osób nawróciło się, ile doznało uzdrowienia z chorób ciała i duszy. San Giovanni Rotondo za życia Ojca Pio otoczone było aurą sensacji. Ale wielu z przyjeżdżających tutaj dla mocnych wrażeń odjeżdżało jako ludzie, którzy zobaczyli i uwierzyli, przede wszystkim zaś jako odmienieni. Tak jak uwierzył św. Tomasz apostoł, kiedy dotknął ran Chrystusa. Odpowiedź na pytanie, dlaczego Ojciec Pio został tak ciężko doświadczony, może być tylko jedna. Śledząc dzieje świętych, widzimy, że wszyscy oni mieli wyjątkowo ciężkie życie, ale właśnie dlatego zostali świętymi, iż przez wszystkie doświadczenia przeszli, nie roniąc nic z depozytu wiary, w heroicznej wierności Chrystusowej Ewangelii. Ale dlaczego Bóg tak ciężko doświadcza tych, którzy najbardziej Go kochają? Odpowiedź, nie rozjaśniająca wszakże do końca Tajemnicy, też może być tylko jedna najcięższych doświadczeń, ofiary krzyżowej, Bóg nie oszczędził przecież Swojemu umiłowanemu Synowi.
Wracając do Ojca Pio, warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt jego postawy, którego rozwinięcie znajdą Państwo w niniejszej książeczce. Mam na myśli jego heroiczną wprost posługę w konfesjonale. Jest to jedna z najważniejszych, choć zarazem może najmniej "efektownych" czynności kapłańskich. Chyba szybciej ksiądz może sobie zdobyć poklask i powszechne uznanie błyskotliwym kazaniem, czy jakąś ciekawą inicjatywą duszpasterską. Służba w konfesjonale wymaga nieraz potwornych wyrzeczeń, a "sukces" w postaci nawróconego grzesznika nie zdarza się tak często. Tymczasem Ojciec Pio, który spowiadał po kilkanaście godzin dziennie, ściągał rzesze penitentów i wielu z nich nawrócił. Jego popularność była tak wielka, że do spowiedzi doń można się było dostać tylko za specjalnymi biletami. Oblicza się, że przez cały pobyt w San Giovanni Rotondo wyspowiadał w sumie ok. dwóch milionów osób. A penitencjarzem nie był łatwym. Pohukiwał na tych, którzy nie wykazywali autentycznego żalu za grzechy, a nawet wyganiał ich od konfesjonału. Co ciekawe, ci odrzuceni często wracali, aby, klęcząc ponownie przy kratkach konfesjonału Ojca Pio i słuchając porad surowego zakonnika, przeżywać najpiękniejsze chwile w swoim życiu.
Dlaczego Ojciec Pio tak poważnie traktował spowiedź? Odpowiedzi udzielił on sam, jest ona doprawdy kapitalna i niezwykle głęboka teologicznie. "Usprawiedliwienie naszych przestępstw jest takie napisał Błogosławiony iż można równie dobrze powiedzieć, że Bóg bardziej objawia swą moc w naszym nawróceniu, niż w stworzeniu z niczego nieba i ziemi, ponieważ większa jest opozycja między grzechem a łaską niż między nicością a bytem. Nicość jest mniej odległa do Boga niż sam grzesznik. W istocie nicość, będąc brakiem istnienia, nie ma żadnej mocy opierania się woli Bożej, podczas gdy grzesznik, będąc bytem, i bytem wolnym, może opierać się wszystkim nakazom Boskim".
Nazwa miejscowości, z której pochodził Ojciec Pio Pietrelcina znaczy "kamyczek". Można powiedzieć, że ten kamyczek wywołał lawinę. Grupy modlitewne Ojca Pio są coraz liczniejsze i popularniejsze na całym świecie, a do San Giovanni Rotondo ciągną rokrocznie miliony pielgrzymów, tyle samo, co do największych sanktuariów maryjnych Europy. Wiadomo przecież, że ludzie nie przybywają tam, aby zobaczyć stygmaty, bo Ojciec Pio już od ponad 30 lat nie żyje, lecz po to, aby się modlić w miejscu, gdzie Bóg przemawiał do człowieka poprzez znaki. Sam błogosławiony Ojciec Pio, który niebawem zostanie kanonizowany, mówi nam, że chrześcijanin w swoim cierpieniu winien utożsamiać się z ofiarą ukrzyżowanego Chrystusa i że droga do zbawienia wiedzie przez nawrócenie. Tak też sens niezwykłego życia włoskiego kapucyna odczytał papież Benedykt XV, który powiedział jeszcze przed drugą wojną światową, że "Ojciec Pio jest rzeczywiście jednym z tych nadzwyczajnych ludzi, jakich Bóg zsyła na świat w celu nawracania serc".
Grzegorz Polak
SPIS TREŚCI | |
Wprowadzenie | 5 |
Przyszły zakonnik i mistyk | 11 |
Hej, doktorze, mnie te rany bolą! | 19 |
Każdego dnia pukał do bram nieba | 31 |
Wielki spowiednik Kościoła | 47 |
Modlitwa w życiu Ojca Pio | 69 |
Walka z szatanem | 75 |
Świadectwa o cudach Ojca Pio | 83 |
Myśli Ojca Pio [wybrane myśli znajdują się w naszym dziale "Cytat na dziś"] | 111 |
opr. mg/mg