Niepokorna zakonnica w rozmowie szczerej do bólu. (fragmenty)
Użyła kiedyś siostra świadomie zdania „Działasz mi na nerwy”?
Nie. To nie jest mój język.
A jak siostra opieprza?
Zależy od tego, czy to jest kobieta, czy mężczyzna, kim jest ten człowiek i w jakich z nim jestem relacjach.
Jest siostra ostrożna w opieprzaniu.
Jeślibym na ogromnie znerwicowaną, mającą osobiste problemy panią Anię ryknęła, toby pewnie popełniła samobójstwo. Natomiast jeśli to jest nasz stary mieszkaniec Stasiek, któremu się nie chciało, to na ogół żartem to załatwiam. Wszystko zależy od skali wykroczenia. No chyba że ktoś celowo robi złośliwie, to dostaje grubszy opieprz.
Czyli osoba pomagająca biednym to nie musi być taki delikatny, wrażliwy anioł do rany przyłóż.
Myślę, że delikatność i wrażliwość są niezbędne, natomiast na pewno nie naiwność. Nie zapomnę nigdy
historii naszego Wojtka Inżyniera.
On rzeczywiście jest inżynierem, człowiekiem niezwykle kulturalnym, pochodzi z bardzo dobrej rodziny.
Więc jak trafił do nas, to wymiana koła zaczynała się
od dziesięciu uprzejmości i na ogół na tym kończyła.
Któregoś dnia słyszę, jak Wojtek po raz pięćdziesiąty
o coś prosi i po raz pięćdziesiąty nie zostaje to wykonane.
Wtedy stanął na schodach, powiedział to, co powiedział,
czyli użył słowa „kurwa”, i efekt był natychmiastowy.
I mówię: „Widzisz, nadajesz się”. Oczywiście nie chodzi
oto, by rzucać wulgarnymi słowami, ale czasami trzeba
tupnąć nogą. Sposób tupnięcia zależy od okoliczności,
naszych własnych emocji, pomysłu, jaki mi w danym
momencie przyjdzie do głowy.
|
fragment pochodzi z książki:
s. Małgorzata Chmielewska, Piotr Żyłka, Błażej Strzelczyk Sposób na (cholernie) szczęśliwe życie
|
Siostra przeklina.
Bywa, że w ogromnych emocjach używam wulgarnych słów, ale nigdy nie robię tego personalnie. Nie wolno nikogo poniżać, choćby nie wiem co. Nigdy nie wolno do kogoś powiedzieć: „ty dziwko, ty złodzieju, ty łajdaku”! To jest niedopuszczalne. No chyba że złapałam kogoś na kradzieży, za rękę, ale jeśli to dotyczy przeszłości, to absolutnie nie.
Ktoś chory psychicznie nie zniesie krzyku, bo jak krzykniesz, to on się kompletnie rozsypie, podobnie człowiek niepełnosprawny intelektualnie, chociaż czasami ostrzejszy ton głosu może go postawić do pionu. Z Arturem tak jest. Bywa, że nie ma już wyjścia i żeby przerwać jakiś ciąg, w który wpada, muszę zareagować niezwykle gwałtownie.
Artur czasem potrafi dopiec.
Artur coś przez swoje zachowanie chce wyrazić. Chce zwrócić na siebie uwagę, bo jest zazdrosny o mnie.
Ale nie wszystko musi być podporządkowane jego chorobie. Nie można się dać w to wciągnąć i wtedy jest ostrzejsza reakcja w postaci krzyku. Ale to może spowodować atak agresji, bo on na krzyk reaguje lękiem, a z powodu lęku staje się agresywny. Czasami trzeba dopuścić do tego ataku agresji, żeby się wyszalał, i potem on się uspokaja i przeprasza.
opr. ab/ab