Święty tekst czterech autorów, z których trzej - Marek, Mateusz i Jan byli świadkami wydarzeń, a Łukasz, krytyczny historyk, oparł swoją relację na skrupulatnym wywiadzie przeprowadzonym wśród świadków.
Święty Tekst Ewangelistów
Z pamiątek Wielkiego Tygodnia otoczyć należy czcią święty tekst czterech autorów, z których trzej - Marek, Mateusz i Jan byli świadkami wydarzeń, a Łukasz, krytyczny historyk, oparł swoją relację na skrupulatnym wywiadzie przeprowadzonym wśród świadków.
Zastanawia fakt, że żadne inne wydarzenia ze starożytności nie posiadają tak dokładnej i tak wiarygodnej dokumentacji jak te, które miały miejsce w Jerozolimie w Wielki Piątek i w Wielką Niedzielę. Sama Opatrzność Boża czuwała nad tym, żeby aż czterech autorów, a w tym trzech świadków, opisało dokładnie ostatnie godziny życia i pierwsze świadectwa zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Spróbujmy spojrzeć na te wydarzenia oczyma owych autorów, byśmy mogli podziękować Bogu za ich świadectwo, które się wzajemnie uzupełnia, tworząc wielowymiarowy obraz cierpienia, śmierci i zmartwychwstania naszego Zbawiciela. Zwróćmy uwagę jedynie na te szczegóły w opisach, które charakteryzują ich spojrzenie na tajemnicę męki i zmartwychwstania.
Święty Marek był prawdopodobnie synem właściciela Wieczernika i Ogrodu Getsemani. To ów młodzieniec, który przebywał w Ogrodzie Oliwnym w chwili pojmania Jezusa. Jeśli był to ogród należący do jego rodziny, mógł w nim czuwać, ponieważ Jerozolima była wypełniona pątnikami z racji świąt Paschy, a ci chętnie korzystali z każdego kąta, by móc nieco odpocząć. Tradycja jednoznacznie interpretuje zdanie, występujące tylko w Ewangelii Marka, mówiące o młodzieńcu, którego chcieli schwytać ci, którzy aresztowali Chrystusa, a on uciekł nago, zostawiając w ich rękach prześcieradło, którym był opasany. Ta notka jest podpisem św. Marka jako świadka pojmania.
Marek podaje, że Szymon z Cyreny był ojcem Aleksandra i Rufiisa. On również notuje, że Józef z Arymatei musiał czekać na wydanie Ciała Jezusa, ponieważ Piłat się zdziwił, że umarł tak szybko i wezwał setnika, chcąc mieć oficjalne poświadczenie od oficera, który dowodził plutonem egzekucyjnym na Golgocie. Relacja Marka została w dużej mierze wykorzystana przez Mateusza i Łukasza. Ojej wartości decyduje między innymi to, że Marek był bliskim współpracownikiem św. Piotra, apostoła odpowiedzialnego za tworzący się Kościół i za przekaz prawdy w tym Kościele.
Świadkiem wydarzeń Wielkiego Tygodnia był również św. Mateusz - celnik. On informuje nas o tym, że Piłat umył ręce przed podpisaniem wyroku śmierci. On również zanotował tragiczne wołanie Izraelitów: Krew Jego na nas i na dzieci nasze. Tylko Mateusz opisuje godzinę śmierci na krzyżu jako małą apokalipsę - zaćmienie słońca, trzęsienie ziemi, otwarte groby i ukazanie się umarłych. Śledzi również losy Judasza. Jako dawny celnik słyszy brzęk srebrników, które cisnął Judasz na posadzkę świątyni. Mówi o jego żalu, który nie doprowadził do nawrócenia, lecz do samobójczej śmierci. Ponieważ pisze swą Ewangelię dla Żydów, przypomina, że te wydarzenia także zostały zapowiedziane przez proroków łącznie z tym, że pieniądze, które były ceną krwi, zostaną wydane na zakup Pola Garncarzowego, służącego do grzebania pielgrzymów.
Mateuszowi zawdzięczamy również informację o postawieniu przy grobie Jezusa straży po uprzednim opieczętowaniu kamienia, który tarasował wejście do grobu. On też mówi o dezinformacji, którą w Wielką Niedzielę przekazali za pieniądze strażnicy, przekupieni przez starszyznę żydowską. Mieli mówić, że spali, a uczniowie w tym czasie wykradli Ciało Mistrza z Nazaretu. Mateusza pieniądze interesowały zawodowo. Dostrzegł zatem, jaką rolę odegrały w wydarzeniach Wielkiego i Tygodnia przy strasznej transakcji, dotyczącej wydania sprawiedliwego Chrystusa. Śledził ich losy aż do chwili kupna za nie Pola Garncarzowego. Dostrzegł je również w poranek wielkanocny, gdy przy ich pomocy zniszczono najlepszych świadków zmartwychwstania Mistrza i tajemnicy pustego grobu.
Święty Łukasz, autor trzeciej Ewangelii, zbierał wiadomości od świadków, a dotarł do najbardziej wiarygodnych. Co dzięki niemu wiemy o wydarzeniach, które skrupulatnie opisał? Według Łukasza Jezus w Wieczerniku oświadcza, że kończy się już spacer ewangelicznymi ścieżkami, a rozpoczyna się walka. Trzeba zatem według rozkazu Mistrza zabrać trzos, torbę i miecz. Nawet płaszcz nie będzie potrzebny. Gdy uczniowie mówią: „Oto tu są dwa miecze", Jezus odpowiada: „Wystarczy". W Ogrodzie Oliwnym Łukasz jako lekarz dostrzega krople krwawego potu, które spływały po ciele Chrystusa.
Kolejnym ważnym wydarzeniem, przekazanym przez tego Ewangelistę, jest spotkanie Chrystusa z Herodem. Spotkanie najbardziej tajemnicze, okryte milczeniem. Jezus stanął jako więzień przed mordercą Jana Chrzciciela. Nie miał mu już nic więcej do powiedzenia. Milczenie Chrystusa było głośnym wołaniem o opamiętanie. Ale Herod odpowiedział na nie kpiną. Tak reaguje bardzo zniszczone sumienie. Ten, kto kpi z Bożych wartości, jest na nie hermetycznie zamknięty. Jest to , grzech przeciw Duchowi Świętemu.
Łukasz zostawił nam ostatnie kazanie Jezusa, wygłoszone do kobiet z jerozolimskiej ulicy: „Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi". Kazanie o miłości, czyli o trosce o dobro tego, kogo się kocha. Miłość nie patrzy na siebie. Jezus wie, że Jego sytuacja jest i tak - mimo krzyża, cierpienia i bliskiej śmierci - o wiele lepsza niż sytuacja owych kobiet i ich dzieci. Upomnienie ma na celu ostrzeżenie, wezwanie do pokuty, gdyż sam płacz nad nieszczęściem drugiego człowieka nic nie pomoże. Trzeba zmienić własne postępowanie.
Święty Łukasz w swojej Ewangelii wielokrotnie dowartościował kobiety i podkreślił ich udział w wydarzeniach zbawczych. Potrafił dostrzec je również na krzyżowej drodze.
Ewangelista ten zanotował modlitwę, którą za oprawców zanosił Jezus: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią". Kolejne wydarzenie przekazane przez niego to rozmowa, którą Jezus przeprowadził z umierającym obok Niego na krzyżu łotrem.
Sceneria była tragiczna. Powieszeni czekali na godzinę swej śmierci jak na wybawienie. I w tej trudnej godzinie łotr dostrzega królestwo, do którego zmierza Jezus. Prosi Go: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa". W odpowiedzi słyszy zapewnienie: „Dziś będziesz ze Mną w raju". Łukasz nieustannie, poczynając od pierwszych zdań swej Ewangelii, podkreśla, że zbawienie jest ofiarowane każdemu człowiekowi. Mówi o zamknięciu się na tę łaskę Heroda, człowieka władzy i pieniędzy, i o otwarciu się na nią złoczyńcy.
Ileż nadziei jest w tej jedynej scenie. Iluż ludzi, pomnych na zbawienie łotra, wołało podobnie jak on do Jezusa w obliczu własnej śmierci i słyszało jak echo tamte, pełne nadziei i szczęścia, słowa: „Dziś będziesz ze Mną w raju".
Również tylko Łukasz zostawił nam piękną relację o spotkaniu się Jezusa Zmartwychwstałego z uczniami uciekającymi z Jerozolimy do Emaus wieczorem, w Wielką Niedzielę. Jest to scena ukazująca rozterki serc uczniów Chrystusa, którzy nie mogli i nie chcieli uwierzyć wieści mówiącej o zmartwychwstaniu Mistrza, którą przekazywały im kobiety. Łukasz musiał znać albo Kleofasa, albo drugiego ucznia, gdyż opis jest niezwykle realistyczny. W oparciu o ten realizm wysuwano nawet sugestię, iż drugim, nieznanym z imienia uczniem był właśnie on. Wydaje się to jednak być mało prawdopodobne, bo gdyby rzeczywiście tak było, Łukasz byłby świadkiem Zmartwychwstania i na pewno występowałby jako świadek, a niejako narrator.
Jan — umiłowany uczeń Pański. Najwięcej danych przekazał nam z tajemnicy Wieczernika. Jeżeli dożyjemy, wrócimy do tej jego relacji za tydzień, gdy będziemy rozważać najważniejszą pamiątkę Wielkiego Tygodnia, którą jest ciągle żywa obecność Chrystusa w tajemnicy Eucharystii. Dziś zatrzymamy się nad szczegółami, które przekazał Jan, malując portret umęczonego Jezusa.
Spośród grona Dwunastu znajdował się on najbliżej ludzi sprawujących władzę. Znany był na dworze arcykapłanów, dlatego tylko on podaje imię ich sługi Malchusa, któremu Piotr w Getsemani uciął prawe ucho. Dzięki znajomościom Jan wprowadził Piotra na dziedziniec Kajfasza. On wreszcie, jako jedyny, opisuje przesłuchanie Jezusa przed teściem Kajfasza - Annaszem, bezpośrednio po aresztowaniu. Pisze o policzku, który tam otrzymał Mistrz z Nazaretu.
Jan zapisał najdokładniej próby ratowania Jezusa od śmierci podejmowane przez Piłata. Jemu zawdzięczamy odnotowanie rozmowy, w której Piłat pyta Jezusa: „Czy Ty jesteś królem?" I słyszy odpowiedź: „Tak, jestem królem. Królestwo moje nie jest z tego świata. Jam się po to narodził i po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie" Tylko Jan opisuje scenę, którą utrwalił na płótnie św. Brat Albert. Ecce Homo - Oto Człowiek. Są to słowa Piłata, który wyprowadził Jezusa w szkarłatnym płaszczu, zarzuconym na poranione plecy, w cierniowej koronie, z trzciną w ręku w celu wzbudzenia litości tłumu. „Oto Człowiek!" Ale w odpowiedzi usłyszał słowa: „Ukrzyżuj Go!"
Od Jana się dowiadujemy, że pod krzyżem stała Matka Jezusa. On też zapisał słowa Skazańca, adresowane do Niej: „Niewiasto, oto syn Twój"; i słowa skierowane do siebie: „Synu, oto Matka twoja". Od niego dowiadujemy się, że od tej chwili wziął Ją do siebie. Jan jako jedyny z Apostołów stał pod krzyżem swego Mistrza; był świadkiem. Obserwował agonię Mistrza. Widział, jak jeden z żołnierzy otworzył Jego bok. Widział także, że z rany boku wypłynęła krew i woda. Złożył w swej Ewangelii podpis: „Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli".
Jan jest także pierwszym, który uwierzył w Zmartwychwstanie. Uwierzył na podstawie pustego grobu. W poranek wielkanocny przybył do niego z wielkim pośpiechem razem z Piotrem. Przybył pierwszy, ale zatrzymał się, by do grobu najpierw wszedł Piotr. On był drugi. Zobaczył płótna i uwierzył.
Ewangelista ten widział wodę i krew, które wypłynęły z boku Chrystusa. Prawdopodobnie razem z Matką Jezusa uczestniczył w Jego pogrzebie. Uwierzył! Jego serce było lepiej i szerzej otwarte na wiarę, aniżeli serce Piotra. Jan uwierzył pierwszy.
Ostatni zaś z Apostołów, św. Tomasz, uwierzy dopiero w 8 dni później. O tym również informuje nas Jan.
Oto cztery spojrzenia na wydarzenia Wielkiego Tygodnia, zanotowane dla nas. Dzięki nim Jezus jest z nami. Każde bowiem słowo pozwala Go głębiej poznać, lepiej naśladować i bardziej kochać. Jakże słusznie w TV wieku napisał św. Hieronim. „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa". Nie ma mowy o tym, by można było być uczniem, by dawać świadectwo, nie wędrując za Jezusem krok w krok. Najtrudniejszym zaś odcinkiem całej ewangelicznej drogi jest ten ostatni, z Wieczernika do Getsemani przez pałac Annasza, Kajfasza, przez piwnice upokorzenia, przez pretorium Piłata i słup biczowania, na Lithost-rotos, gdzie zapadł wyrok, aż na Golgotę, a z niej do grobu. Jakże cenne są owe dane o krokach Jezusa, o Jego słowach, o Jego postawie wobec sługi bijącego Go w twarz: „Jeśli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. Ajeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz"; wobec Piłata: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry"; wobec plutonu egzekucyjnego i wobec towarzysza cierpienia, który umierał na drugim krzyżu. Bez tekstów Ewangelistów byłoby niemożliwe wędrowanie za Jezusem krok w krok.
Za ten ich dar, za tę zdumiewającą pamiątkę, za ten bezcenny dokument - dziękujemy Ci, Panie! Dziękujemy również za natchnienie ich tekstów, za Ducha Świętego, który czuwał, gdy oni pisali, i który czuwa, gdy my czytamy. Dziękujemy za tę Boską asystencję, dającą pewność przy pisaniu i przy czytaniu.
Dla człowieka niewierzącego tekst ten jest zamknięty, on go nie rozumie. Aby rozumieć, trzeba mieć wiarę i łaskę Ducha Świętego, gdyż On odsłania tajemnicę, o której mówi tekst.
Strzeżmy się ślepych przewodników po Biblii. Ta księga jest światem tajemnicy wiary. I tylko ze światłem wiary w sercu można wejść w ten świat.
Dziękujemy za autorów, czyli za Bożych budowniczych tego świata natchnionego tekstu, i błagamy Boga, byśmy mieli dość światła i łaski, i byśmy umieli czytać ten tekst sercem, a nie tak, jak czytali Stary Testament uczeni w Piśmie, którzy nim się posłużyli, by zniszczyć Syna Bożego.
Tekst natchniony jest niczym miecz obosieczny. Otwiera tajemnicę, ale źle odczytany rani; zabija nawet Syna Bożego. Tekst natchniony jest w naszych rękach. Jest to pamiątka o wiele cenniejsza niż drzewo krzyża, gwoździe wyjęte z rąk Zbawiciela, całun, a nawet miejsce ukrzyżowania i pusty grób - świadek zmartwychwstania.
Tekst dzięki natchnieniu jest żywy; jest wciąż pełen Ducha Świętego, który prowadzi nas krok po kroku - zwłaszcza przez ten najtrudniejszy odcinek ewangelicznej drogi, którego uczniowie Chrystusa w żaden sposób nie mogą ominąć.
Za święty tekst Ewangelistów, dziękujemy Ci, Panie...
Fragment książki ks. Edwarda Stańka „Kazania Pasyjne”
opr. MK/PO