Kryzys w rodzinie czy kryzys rodziny?

Statystyki potwierdzają to, co widać także w codziennej praktyce duszpasterskiej: kryzys rodziny przekładający się na ogólny kryzys życiowy

Ks. Zbigniew Suchy: Księże Arcybiskupie, 12 października 2013 r. odbyła się połączona sesja Rady Duszpasterskiej i Rady Społecznej Archidiecezji Przemyskiej na temat „Wiara w rodzinie”. Jakie motywy powodowały Księdzem Arcybiskupem, aby wyznaczyć taki temat, i jakie konstatacje dla pasterskiej posługi wynikły z tego spotkania?

Na początku krótkie sprostowanie: to nie biskup wyznacza temat kolejnych spotkań rad archidiecezji, ale poszczególne rady podczas swoich spotkań sugerują, jaki temat będzie przedmiotem ich zainteresowania podczas kolejnej sesji. Jednak osobiście bardzo się ucieszyłem, że ten właśnie temat uznano za istotny.

Było to bardzo pouczające spotkanie. W swoim interesującym wystąpieniu prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Przemyskiej — p. Kazimierz Kryla przedstawił pewien socjologiczny obraz współczesnej rodziny. Myślę, że warto spojrzeć na niektóre wskaźniki, o których mówił.

Prawda statystyki

„W badaniach statystycznych CBOS z 2008 r., w porównaniu z sytuacją z 1996 r., prawdopodobne przyczyny odkładania decyzji młodych ludzi o małżeństwie uległy istotnym zmianom. To już nie trudności materialne czy problemy mieszkaniowe, jak w badaniu z 1996 r., stanowią — zdaniem Polaków — podstawowy powód przedłużającego się panieństwa czy kawalerstwa, ale raczej czynniki psychologiczne oraz prowadzony tryb życia, związany chociażby ze sferą zawodową (zwłaszcza w przypadku współczesnych kobiet). Badania wskazują, że kobiety odkładają decyzję o małżeństwie z powodu obawy, że będzie ono nieudane lub że pokrzyżuje ich plany zawodowe. 36 proc. osób jest przeświadczonych, że kobiety, które mogłyby założyć rodzinę, nie podejmują decyzji o małżeństwie, ponieważ wybierają tzw. wolność. Mężczyźni wybierają «życie bez zobowiązań» (53 proc.) lub deklarują «brak gotowości do podjęcia obowiązków» (37 proc.). Zmienia się na niekorzyść także społeczne przyzwolenie na odkładanie przez młodych ludzi — z różnych względów — decyzji o zawarciu małżeństwa lub na niezdecydowanie się przez nich na założenie rodziny. Ponad połowa ankietowanych (57 proc.) akceptuje tego typu postawy.

Zmiany w obyczajowości skutkują zmianą postaw. Do języka wkradły się pojęcia «singla» i «singielki», wiodących niezobowiązujący tryb życia, który sprowadza się do robienia szybkiej kariery, skupiania się na własnych potrzebach, na konsumpcji i wypełnianiu czasu przyjemnościami. Konsekwencja obyczajowych fascynacji widoczna jest w statystykach. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku kobiety chętnie wychodziły za mąż w wieku 22 lat, a mężczyźni — 24, natomiast w 2007 r. średnia dla mężczyzn przekroczyła już 27 lat, a dla kobiet — 25. Przesunęła się także granica wieku, w którym panie decydują się na macierzyństwo. W 2000 r. było to ok. 27 lat, a w 2007 r. już rok więcej.

Co trzeci respondent (33 proc.) wychodzi z założenia, że najważniejszy jest ślub kościelny, który niesie ze sobą skutki prawne, czyli tzw. konkordatowy. Jednak niemal tyle samo osób (32 proc.) uważa, że tak naprawdę rodzaj ślubu jest bez znaczenia, a decyzja o nim powinna należeć wyłącznie do osób, które zawierają związek małżeński. W badaniach czynnikiem, który w największym stopniu wpływa na opinie respondentów w tej kwestii, jest poziom religijności mierzony częstotliwością uczestnictwa w praktykach religijnych. Osoby praktykujące kilka razy w tygodniu najczęściej (53 proc.) twierdzą, że najważniejszy jest ślub kościelny ze skutkami prawnymi. Taka opinia przeważa również wśród praktykujących raz w tygodniu (42 proc.). Ci, którzy mniej regularnie uczestniczą w nabożeństwach i spotkaniach religijnych, pozostawiają pobierającym się decyzję o rodzaju ślubu. Autonomię w tej kwestii szczególnie mocno akcentują respondenci w ogóle niepraktykujący religijnie: dwie trzecie z nich (65 proc.) sądzi, że rodzaj ślubu nie ma istotnego znaczenia”.

Potrzeba refleksji, modlitwy i działania

Wobec takiego obrazu zapatrywań współczesnego człowieka na rodzinę potrzebne są głębsze refleksje i działania. Na pierwszy plan wybija się potrzeba wewnętrznej formacji zarówno tych, którzy zamierzają wstąpić w związek małżeński, jak i tych, którzy już w małżeństwie trwają. W swoich ostatnich wystąpieniach Ojciec Święty Franciszek w sposób dość obrazowy — co jest dość charakterystyczne dla jego przemówień — wskazał na modlitwę jako drogę zachowania wierności Panu Bogu. Ci, którzy śledzą jego wypowiedzi, pamiętają owe słowa skierowane do małżonków, że mogą się oni kłócić, nawet tłuc talerze, ale niech nigdy wieczorem nie kładą się do snu bez przeproszenia i wspólnej modlitwy. W podobnym tonie wypowiadał się w czasie homilii 13 października, w dniu zawierzenia świata Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Trzy słowa: proszę, dziękuję, przepraszam są siłą, która cementuje małżeństwo i pozwala mu się właściwie rozwijać.

Drugim lekarstwem jest tworzenie wspólnoty. Wrogowie zdrowego małżeństwa niemal spontanicznie organizują się w stowarzyszenia i związki, promując zachowania nakłaniające do przyjęcia różnych laickich ideologii. Obserwacja czyniona chociażby w czasie wizytacji ujawnia pewien niepokojący symptom. Coraz mniej ludzi uczestniczy w tym ważnym dla parafii wydarzeniu. Ponieważ wizytacja kanoniczna zwykle wiąże się z udzieleniem sakramentu bierzmowania, nierzadko zdarza się, że w świątyni są jedynie zainteresowani. Bp Adam Szal doliczył się w parafii, do której należy 1000 wiernych, zaledwie 180 uczestników liturgii eucharystycznej. Następuje swoistego rodzaju zatomizowanie wspólnoty kościelnej, co sprawia, że zamknięta w domu przed telewizorem rodzina przesiąka treściami, które promuje się w telewizyjnych programach. Brak kontaktu z innymi ludźmi, brak rozmów na ważne tematy powoduje, że ludzie nie mają okazji skonfrontować swoich — czasem błędnych i zmanipulowanych — poglądów z innymi.

Prognostyki nie są optymistyczne. Oto w parafii, w której jeszcze do niedawna było ponad 80 ministrantów, w niedzielę 13 października na Sumie posługiwał zaledwie 1, a ogólna liczba ministrantów zmniejszyła się do 15. Nie wszystko można tłumaczyć tylko demografią. Należałoby zapytać: Dlaczego już dzieci ze szkoły podstawowej nie uczęszczają na niedzielną Eucharystię? Pewnie jedną z przyczyn jest to, że i rodzice coraz częściej zwalniają się z obowiązku (i przywileju!) świątecznej Mszy św. W naszej diecezji, jak podał Dyrektor Wydziału Nauki Katolickiej, na 90 proc. katechizowanych aż 40 proc. nie uczestniczy w niedzielnej Eucharystii.

Społeczne skutki emigracji

Kolejną sprawą, która niepokoi, jest dezintegracja rodziny. Warunki w naszej Ojczyźnie sprawiają, że następuje masowa emigracja. Szczęśliwie — o ile można użyć takiego słowa — czasami jest to emigracja całych rodzin, ale w przeważającym procencie emigrują sami mężczyźni-ojcowie oraz kobiety-matki. Dziecko czuje się osamotnione, brakuje mu wsparcia jednego z rodziców. Potrzeba bliskości z ojcem i matką w poszczególnych okresach rozwoju dziecka jest bardzo silna i kiedy nie jest zaspokojona, dziecko staje się bardziej kruche i narażone na niebezpieczeństwo ze strony ludzi, którzy uczą je życiowego cynizmu lub mogą jego ufność bezwzględnie i okrutnie wykorzystać. W tym właśnie znaczeniu wypowiedziałem słowa, które, wyrwane z kontekstu, spowodowały taką burzę krytyki. Masowa emigracja, a co za tym idzie — rozbicie polskich rodzin, jest dziś faktem, który, niestety, został już zaakceptowany przez opinię publiczną, co świadczy o społecznej chorobie w dziedzinie wartości. Przyczyn jest wiele. Często bywa to skutkiem długoletniej, złej polityki rządu i jeżeli ona się nie zmieni, ten dramat będzie się pogłębiać. Potrzebne jest powszechne obudzenie woli przemiany, poczynając od strukturalnych działań, aby umożliwić ludziom w naszym kraju życie w pełnych rodzinach.

Stop pornografii w Internecie!

Świeccy członkowie rad duszpasterskiej i społecznej wystosowali także apel o przeciwdziałanie powszechnej dostępności do pornografii w Internecie. Warto postawić pytanie o rosnącą liczbę portali i forów internetowych, na których prowadzi się rozmowy na tematy seksualne, a dziewczyny rozbierają się przed kamerami internetowymi. Wiele nieszczęść związanych z pedofilią znajduje swój początek na tychże forach. Warto przemyśleć ów apel przemyskich uczestników Rady Społecznej i Rady Duszpasterskiej:

„Jako członkowie Rady Duszpasterskiej i Społecznej Archidiecezji Przemyskiej uznaliśmy za naszą powinność wsparcie słów Pasterzy odnoszących się do toczonej walki z Kościołem, inspirowanej przypadkami zjawiska pedofilii. Jako rodzice mamy głębokie pragnienie przekazania naszym dzieciom właściwego spojrzenia na dar ludzkiej płciowości, która jest wielkim bogactwem osoby ludzkiej, wówczas gdy jest odpowiednio rozumiana. Korzystanie z niej powinno uwzględniać integralny wymiar osoby ludzkiej oraz wiekowe doświadczenia pokoleń. Z niepokojem dostrzegamy podejmowane, a nawet intensyfikowane, próby niwelowania naszych wysiłków. Jednym ze szczególnie groźnych zjawisk jest postępujący proces epatowania seksem. Silny trend niwelujący wszelkie reguły moralne rządzące tą sferą życia ludzkiego oprócz miło brzmiących słów o wolności ma również ciemną stronę. Zwalczanie patologii, takich jak pedofilia wymaga zmierzenia się z ich faktycznymi przyczynami. Jedną z nich jest zupełnie niekontrolowany dostęp do pornografii w Internecie. Apelujemy do Pana Marka Biernackiego, ministra sprawiedliwości, by zrealizował zapowiadane ograniczenie rozprzestrzeniania się pornografii drogą internetową. To pornografia powoduje szczególnie demoralizujące skutki. Nie jest przypadkiem, iż w większości informacji o ujęciu pedofila w następnym zdaniu pojawia się również kolejna — o zabezpieczeniu przez policję na jego komputerze olbrzymich ilości treści pornograficznych. Zrealizowanie zapowiedzi Pana Ministra stałoby się milowym krokiem dla zwalczania skutku w postaci pedofilii. Konieczność ochronienia zwłaszcza dzieci i młodzieży przed internetową pornografią jest powszechnie dostrzegana. Niedawno wiele o tym mówił premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Seksualne skandale, które wstrząsnęły w ostatnim czasie opinią publiczną w Polsce, sprawiają, iż musimy się z tym problemem zmierzyć również w naszym kraju — o ile chcemy faktycznie rozwiązać problem, a nie jedynie wykorzystywać ujawnione przypadki patologii dla wywołania sensacji”.

Rodzina to bardzo delikatna, żywa komórka, która wymaga troski ze strony wszystkich podmiotów społecznych w kraju. Zachęcam zatem do włączania się w akcje inicjowane przez rodziców, którzy walczą z ideologią gender, promującą rozbudzanie seksualności dzieci już od wieku przedszkolnego. Rodzice ci słusznie walczą o prawo rodziny do wychowania dzieci według wyznawanych przez siebie wartości. Sprawie będzie w stanie zaradzić przebudzenie ludzi świeckich, którzy nie tylko wesprą Kościół i jego pasterzy w walce o zdrowe rodziny i bezpieczeństwo dzieci, ale sami podejmują już liczne inicjatywy indywidualne i zbiorowe, aby obronić tylko im przynależne prawo do wychowania własnych dzieci. Tych inicjatyw jest już w Polsce wiele.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama