Kościół, który nie podejmuje ryzyka, starzeje się

Przemówienie na otwarcie przedsynodalnego spotkania młodzieży 19.03.2018

W dniach 19-24 marca w Papieskim Międzynarodowym Kolegium «Maria Mater Ecclesiae» w Rzymie odbywało się przedsynodalne spotkanie młodzieży, która przeprowadziła dyskusję, mającą na celu ukierunkowanie uczestników XV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, poświęconego młodzieży, wierze i rozeznaniu powołania, które odbędzie się w Watykanie w dniach 3-28 października br. W spotkaniu przedsynodalnym uczestniczyło 305 przedstawicieli młodzieży ze wszystkich kontynentów, do których przyłączyło się za pośrednictwem internetu ponad 15 tys. młodych z całego świata. W poniedziałek 19 marca Papież Franciszek spędził z nimi całe przedpołudnie. Po słowie powitalnym sekretarza generalnego Synodu Biskupów, kard. Lorenza Baldisseriego, wygłosił przemówienie — które zamieszczamy poniżej — wysłuchał świadectw pięciorga przedstawicieli młodzieży, po czym długo odpowiadał na zadane mu przez nich pytania, dotyczące istotnych spraw z życia Kościoła i społeczeństwa.

Drodzy Młodzi, dzień dobry!

Witam wszystkich 15 340! Miejmy nadzieję, że jutro więcej osób weźmie udział w tej naszej rozmowie, aby wydobyć to, co każdy z was i z nas ma w sercu. Trzeba mówić śmiało. Nie wstydząc się, nie. Tutaj wstyd zostawia się za drzwiami. Mówi się śmiało — to, co czuję, mówię, a jeśli ktoś poczuje się urażony, przepraszam i idę dalej. Wy umiecie tak mówić. A trzeba słuchać z pokorą. Jeżeli mówi ktoś, kogo nie lubię, powinienem wysłuchać go tym bardziej, ponieważ każdy ma prawo być wysłuchany, tak jak każdy ma prawo mówić.

Dziękuję za to, że przyjęliście zaproszenie, aby tutaj przybyć. Niektórzy z was musieli odbyć długą podróż. Inni, zamiast położyć się spać — bo u nich jest pora pójścia spać — są z wami połączeni. Spędzą noc na słuchaniu. Przybywacie z bardzo wielu stron świata i przynosicie z sobą wielką różnorodność ludów, kultur, a także religii; nie jesteście wszyscy katolikami i chrześcijanami, nawet nie wszyscy jesteście wierzący, ale z pewnością kieruje wami wszystkimi pragnienie, by dać z siebie to, co najlepsze. Nie mam co do tego wątpliwości. Pozdrawiam również tych, którzy będą się łączyć i którzy już to uczynili — dziękuję za wasz wkład!

Chcę podziękować w sposób szczególny Sekretariatowi Synodu, kardynałowi sekretarzowi, arcybiskupowi sekretarzowi i wszystkim — wszystkim osobom pracującym w Sekretariacie Synodu. Pracowali nad tym intensywnie i potrafili stworzyć wielkie rzeczy i wykazać się dużą kreatywnością. Bardzo dziękuję, kardynale Baldisseri, i wszystkim waszym współpracownikom.

Zostaliście zaproszeni, gdyż wasz wkład jest niezbędny. Potrzebujemy was, aby przygotować Synod, na którym w październiku zgromadzą się biskupi, by obradować na temat: «Młodzież, wiara i rozeznanie powołania». W bardzo wielu momentach dziejów Kościoła, jak również w licznych epizodach biblijnych Bóg przemawiał za pośrednictwem najmłodszych — mam na myśli, na przykład, Samuela, Dawida i Daniela. Bardzo lubię historię Samuela, kiedy słyszy głos Boga. Biblia mówi, że «w owym czasie nie było rzeczą zwyczajną słyszenie głosu Boga. Lud był zdezorientowany». To młody człowiek zrobił ten wyłom. W trudnych chwilach Pan tworzy dalej historię za pośrednictwem ludzi młodych. Mówią prawdę, nie wstydzą się. Nie mówię, że są «bewstydni», ale nie krępują się i mówią prawdę. Również Dawid za młodu poczyna tak śmiało. Nawet pomimo swoich grzechów. Bo, rzecz ciekawa, wszyscy oni nie urodzili się święci, nie byli od urodzenia prawi, nie byli wzorcami dla innych. Oni wszyscy to grzeszni mężczyźni i grzeszne kobiety, którzy jednak odczuwali pragnienie, by uczynić coś dobrego, Bóg ich pobudził, i poszli dalej. I to jest bardzo piękne. Możemy pomyśleć: «Te rzeczy są dla osób prawych, dla księży i dla zakonnic». Nie, to jest dla wszystkich. A was, młodych, tym bardziej, dlatego że macie wielką siłę do tego, żeby mówić o sprawach, żeby słuchać rzeczy, żeby się śmiać, a także aby płakać. My, dorośli, niejednokrotnie, wiele razy zapominaliśmy o umiejętności płaczu, przyzwyczailiśmy się: «Taki jest świat... niech sobie radzą». I idziemy dalej. Dlatego zachęcam was, proszę — bądźcie odważni w tych dniach, mówcie wszystko, co wam się nasuwa; a jeśli się pomylisz, ktoś inny cię poprawi. Ale naprzód, śmiało!

1. Zbyt często mówi się o ludziach młodych, nie pozwalając, żeby oni stawiali nam pytania. Kiedy ktoś chce przeprowadzić jakąś kampanię czy coś innego, ach, jak wychwala młodzież! — czy nie jest tak? — ale nie dopuszcza, żeby młodzi zadawali mu pytania. Chwalenie jest sposobem na to, by ludzi zadowolić. Ale ludzie nie są głupi ani bezrozumni. Nie, nie są tacy. Ludzie rozumieją. Tylko idioci nie rozumieją. W języku hiszpańskim istnieje bardzo dobre powiedzenie, które mówi: «Pochwal głupca, a zobaczysz go przy pracy». Poklep po plecach, a będzie zadowolony, bo jest głupi, nie zorientuje się. Ale wy nie jesteście głupi! Nawet najlepsze analizy świata młodzieży, choć są przydatne — są przydatne — nie zastępują koniecznego spotkania twarzą w twarz. Mówią o dzisiejszej młodzieży. Poszukajcie z ciekawości, w jak wielu artykułach, na ilu konferencjach mówi się o dzisiejszej młodzieży. Chciałbym wam powiedzieć jedno: nie istnieje młodzież! Istnieją ludzie młodzi, historie, twarze, spojrzenia, złudzenia. Istnieją ludzie młodzi. Łatwo jest mówić o młodzieży. Abstrahuje się, podaje procenty... Nie. Twoja twarz, twoje serce — co one mówią? Trzeba rozmawiać z młodymi, słuchać młodych. Wy niekiedy oczywiście nie jesteście, ludzie młodzi nie są noblistami w dziedzinie roztropności. Nie. Niekiedy mówią tak, jakby «wymierzali policzek». Takie jest życie, ale trzeba ich słuchać.

Niektórzy uważają, że byłoby łatwiej trzymać was «na bezpieczną odległość», tak aby nie dać się wam sprowokować. Ale nie wystarcza wymienienie ze sobą paru sms-ów czy udostępnienie sympatycznych zdjęć. Ludzi młodych trzeba traktować na poważnie! Wydaje mi się, że dokoła nas panuje kultura, która choć z jednej strony bałwochwalczo hołduje młodości, zabiegając o to, aby nigdy nie przeminęła, z drugiej wyklucza tak wielu młodych ludzi z czynnego uczestniczenia. To jest filozofia makijażu. Ludzie dojrzewają i starają się podmalować, żeby sprawiać wrażenie młodszych, ale młodym nie pozwala się dorastać. To jest bardzo powszechne. Dlaczego? Dlatego że nie dopuszcza się, aby stawiano im wyzwania. To ważne. Często jesteście usuwani na margines zwyczajnego życia publicznego i przychodzi wam żebrać o zatrudnienie, które nie gwarantuje wam przyszłości. Nie wiem, czy tak dzieje się we wszystkich waszych krajach, ale w wielu... Jeśli się nie mylę, wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży od 25 lat wzwyż tu, we Włoszech, wynosi około 35%. W innym kraju europejskim, graniczącym z Włochami, to 47%. W jeszcze innym kraju Europy, w pobliżu Włoch — ponad 50%. Co robi młody człowiek, który nie znajduje pracy? Rozchorowuje się — depresja; popada w uzależnienia, popełnia samobójstwo — to daje do myślenia: wszystkie statystyki dotyczące samobójstw ludzi młodych są fałszowane, wszystkie; buntuje się — a to jest rodzaj samobójstwa — albo wsiada w samolot i udaje się do miasta, którego nie chcę wymienić z nazwy, i zaciąga się w szeregi ISIS albo do któregoś z tych ruchów bojówkarskich. Przynajmniej ma jakiś sens w życiu i będzie miał miesięczną płacę. A to jest grzech społeczny! Społeczeństwo ponosi za to odpowiedzialność. Lecz ja chciałbym, abyście to wy wskazali przyczyny, powiedzieli o powodach, a nie mówili: «Ja też dobrze nie wiem, dlaczego». Jak wy przeżywacie ten dramat? To bardzo by nam pomogło. Zbyt często jesteście pozostawiani samym sobie. Ale prawdą jest także to, że wy jesteście twórcami kultury przez wasz styl i waszą oryginalność. To jest oddalenie względne, gdyż wy jesteście zdolni tworzyć kulturę, której może nie widać, ale się rozwija. To jest przestrzeń, której pragniemy, aby posłuchać o waszej kulturze, tej, którą tworzycie.

W Kościele — jestem o tym przekonany — nie powinno tak być: zamykanie drzwi, niesłuchanie. Wymaga tego od nas Ewangelia: jej przesłanie bliskości wzywa do spotykania się, konfrontowania się, do akceptowania się wzajemnie i miłowania się na poważnie, do wędrowania razem i do dzielenia się bez obawy. A to spotkanie przedsynodalne ma być znakiem czegoś wielkiego — woli Kościoła wysłuchiwania wszystkich ludzi młodych, bez wykluczania kogokolwiek. A to nie w celu uprawiania polityki. Nie ze względu na sztuczną «młodzieńczofilię», nie, ale dlatego, że potrzebujemy lepiej zrozumieć, czego domagają się od nas Bóg i historia. Jeżeli was brakuje, brakuje nam części dostępu do Boga.

2. Najbliższy Synod stawia sobie za cel w szczególności stworzenie lepszych warunków do towarzyszenia ludziom młodym z pasją i kompetentnie w rozeznaniu powołania, to znaczy w «rozpoznaniu i przyjęciu powołania do miłości i do życia w pełni» (Dokument przygotowawczy, Wprowadzenie). Wszyscy jesteśmy do tego powołani. Wy — w fazie początkowej, jesteście młodzi. To jest podstawowa pewność: Bóg kocha każdego i do każdego osobiście kieruje jakieś powołanie. Jest to dar, który, gdy się go odkrywa, napełnia radością (por. Mt 13, 44-46). Bądźcie tego pewni: Bóg ma do was zaufanie, kocha was i was powołuje. I On nie zawiedzie, bo jest wierny i naprawdę w was wierzy. Bóg jest wierny. Do wierzących mówię: «Bóg jest wierny». Kieruje do was pytanie, jakie niegdyś zadał pierwszym uczniom: «Czego szukacie?» (J 1, 38). Ja również w tej chwili zwracam się do was z pytaniem, do każdego z was: «Czego szukasz? Ty — czego szukasz w swym życiu?» Wypowiedz to, dobrze nam zrobi usłyszenie tego. Powiedz to. Potrzebujemy tego — usłyszeć o waszej drodze w życiu. Czego szukasz? Zachęca was do wspólnego poszukiwania życia z Nim, do wędrowania razem. I my pragniemy robić to samo, gdyż nie możemy nie dzielić się z entuzjazmem poszukiwaniem prawdziwej radości każdego; i nie możemy zachowywać tylko dla siebie Tego, który nam odmienił życie — Jezusa. Także wasi rówieśnicy i wasi przyjaciele, nawet nie wiedząc o tym, oczekują zbawczego powołania.

3. Najbliższy Synod będzie również wezwaniem skierowanym do Kościoła, aby na nowo odkrył odnowiony dynamizm młodzieńczy. Miałem okazję przeczytać niektóre maile z ankiety zamieszczonej w sieci przez Sekretariat Synodu i uderzył mnie apel, wyrażany przez wielu młodych ludzi, którzy proszą dorosłych, aby byli przy nich blisko i by im pomagali w dokonywaniu ważnych wyborów. Jedna dziewczyna powiedziała, że młodym brakuje punktów odniesienia i że nikt ich nie nakłania do uruchomienia zasobów, jakimi dysponują. Poza tym, oprócz aspektów pozytywnych świata młodzieży, zwróciła uwagę na zagrożenia, m.in. alkohol, narkotyki, seksualność przeżywana w sposób konsumpcjonistyczny. To są uzależnienia, może nie? I zakończyła niemal wołaniem: «Pomóżcie naszemu światu ludzi młodych, który coraz bardziej się stacza». Nie wiem, czy świat młodzieży coraz bardziej się stacza, tego nie wiem. Ale czuję, że wołanie tej dziewczyny jest szczere i wymaga poświęcenia uwagi. Wy powinniście odpowiedzieć tej dziewczynie, porozmawiać z tą dziewczyną. Jest jedną z was, i trzeba zobaczyć, dokąd nas prowadzi ten «mały policzek», jaki nam wymierza. Również w Kościele musimy nauczyć się nowych sposobów bycia obecnym i bliskości. To bardzo ważne. Przychodzi mi na myśl chwila, kiedy Mojżesz chce powiedzieć ludowi Bożemu, co jest istotą miłości Bożej. I mówi: «Pomyślcie, jaki lud miał Boga tak bliskiego?». Miłość to bycie blisko. I oni, dzisiejsi ludzie młodzi, domagają się od Kościoła bliskości. Wy, chrześcijanie, wy, którzy wierzycie w bliskość Chrystusa, wy, katolicy, bądźcie bliscy, nie dalecy. A dobrze wiecie, że istnieje wiele, bardzo wiele sposobów oddalania się, bardzo wiele. Wychowujecie wszyscy w białych rękawiczkach, ale dystansujecie się, aby nie ubrudzić sobie rąk. Dziś młodzi ludzie proszą nas o bliskość — katolików, chrześcijan, wierzących i niewierzących. Wszystkich. A odnośnie do tego pewien młody człowiek opowiedział z entuzjazmem o swoim uczestnictwie w paru spotkaniach tymi słowami: «Najważniejszą rzeczą była obecność zakonników wśród nas, młodych, jako przyjaciół, którzy nas słuchają, znają nas i nam doradzają». Mężczyzn i kobiet konsekrowanych, którzy są blisko. Słuchają, znają i doradzają temu, kto prosi o radę. Ja znam niektórych z was, którzy to robią.

Przychodzi mi na myśl wspaniałe Orędzie do młodych Soboru Watykańskiego II. Również dziś jest bodźcem do tego, by walczyć z wszelkim egoizmem i by odważnie budować lepszy świat. Jest to zachęta do szukania nowych dróg i do przemierzania ich śmiało i z ufnością, wpatrując się stale w Jezusa i otwierając się na Ducha Świętego, aby odmłodzić oblicze także Kościoła. Bowiem to w Jezusie i w Duchu Kościół znajduje siłę, by wciąż się odnawiać, dokonując rewizji życia co do swojego sposobu bycia, przepraszając za swoje słabości i uchybienia, nie szczędząc energii, by służyć wszystkim, z jedynym pragnieniem — być wiernym misji, jaką mu powierzył Pan: żyć Ewangelią i ją głosić.

4. Drodzy młodzi, serce Kościoła jest młode właśnie dlatego, że Ewangelia jest niczym życiowa limfa, która nieustannie go odradza. My powinniśmy być posłuszni i przyczyniać się do tej owocności. A wy wszyscy możecie przyczyniać się do tej owocności — czy jesteście chrześcijanami katolikami, czy z innych religii bądź niewierzący. Prosimy was o współpracę, abyśmy byli owocni, dawali życie. Czynimy to także podczas tej drogi synodalnej, z myślą o sytuacjach ludzi młodych na całym świecie. Potrzebujemy znów odzyskać entuzjazm wiary i upodobanie do poszukiwania. Potrzebujemy odnaleźć na nowo w Panu siłę, by podnieść się po porażkach, by iść naprzód, umacniać ufność w przyszłość. I potrzebujemy odważać się na podejmowanie nowych szlaków. Nie przerażajcie się — odważajcie się wchodzić na nowe szlaki, nawet jeśli to wiąże się z ryzykiem. Mężczyzna, kobieta, którzy nie ryzykują, nie dojrzewają. Instytucja, która dokonuje takich wyborów, aby nie ryzykować, pozostaje dzieckiem, nie rozwija się. Podejmujcie ryzyko, wsparci roztropnością, wsparci radą, ale idźcie naprzód. Czy wiecie, co dzieje się z młodym człowiekiem, jeżeli nie ryzykuje? Starzeje się! Staje się emerytem w wieku 20 lat! Młody człowiek starzeje się, i także Kościół się starzeje. Mówię to z bólem. Jakże często spotykam wspólnoty chrześcijańskie, również złożone z ludzi młodych, ale stare. Postarzały się, bo się bały. Czego się bały? Wyjść, wyjść ku egzystencjalnym peryferiom życia, pójść tam, gdzie gra toczy się o przyszłość. Czym innym jest rozwaga, która jest cnotą, a czym innym lęk. Potrzebujemy was, ludzi młodych, żywych kamieni Kościoła o młodym obliczu, a nie podmalowanym, jak powiedziałem — nie sztucznie odmłodzonym, ale ożywionym na nowo od środka. A wy prowokujecie nas do odejścia od logiki «przecież tak zawsze się robiło». Ta logika, proszę was, jest trucizną. Jest to trucizna łagodna, ponieważ uspokaja twoją duszę i sprawia, że jesteś jakby znieczulony, i nie pozwala ci iść. Trzeba odejść od logiki «tak zawsze robiono», aby pozostać w sposób kreatywny w nurcie autentycznej Tradycji chrześcijańskiej, ale w sposób kreatywny. Chrześcijanom zalecam przeczytanie księgi Dziejów Apostolskich — o kreatywności tamtych ludzi. Tamci ludzie umieli iść naprzód z taką kreatywnością, że gdybyśmy przełożyli, co to dziś oznacza, przeraża nas! Wy tworzycie nową kulturę, ale uważajcie: ta kultura nie może być «wykorzeniona». Krok naprzód, ale patrz na korzenie! Nie powracaj do korzeni, bo znajdziesz się pod ziemią: postąp krok naprzód, ale zawsze trzymając się korzeni. A korzeniami — to, wybaczcie mi, noszę to w sercu — są ludzie starzy, są dzielni ludzie starzy. Korzeniami są dziadkowie. Korzeniami są ci, którzy przeżyli życie, a których ta kultura odrzucania eliminuje, nie są przydatni, wypycha ich na zewnątrz. Ludzie starzy mają ten charyzmat niesienia korzeni. Rozmawiajcie z ludźmi starszymi. «Ale co powiem?». Spróbuj! Pamiętam, jak kiedyś w Buenos Aires, rozmawiając z młodymi, powiedziałem: «Może byście poszli do domu spokojnej starości pograć na gitarze osobom w podeszłym wieku, które tam przebywają?» — «Ale, Ojcze...» — «Idźcie, tylko na godzinkę». [Pozostali] ponad dwie godziny! Nie chcieli wyjść, bo starcy, którzy byli tacy [trochę ospali], jak usłyszeli gitarę, to się przebudzili, rozbudzili się, rozbudzili i zaczęli [mówić], a młodzi usłyszeli rzeczy, które ich głęboko poruszyły. Przyjęli tę mądrość i poszli naprzód. O tym prorok Joel mówi bardzo dobrze, bardzo trafnie. W rozdziale trzecim. Dla mnie to jest proroctwo na dziś: «Starcy będą mieć sny, a młodzieńcy (...) będą mieć widzenia». Potrzebujemy młodych proroków, ale posłuchajcie uważnie: nie będziecie nigdy prorokami, jeżeli nie przyjmiecie marzeń ludzi starszych. Co więcej — jeżeli nie pójdziecie pobudzić do marzeń starca, który jest tam, znudzony, bo nikt go nie słucha. Pobudzajcie do marzeń ludzi starszych, a te marzenia pomogą wam iść naprzód. Księga Joela 3, 1. Przeczytaj to, wyjdzie ci na dobre. Pozwólcie, by oni stawiali wam wyzwania.

Aby dostroić się do długości fali młodych pokoleń, wielce pomocny jest rzetelny dialog. Zachęcam was zatem, abyście w tym tygodniu wypowiadali się otwarcie i z całkowitą wolnością, powiedziałem to i to powtarzam. «Bez ogródek». Jesteście protagonistami, i ważne jest, abyście mówili otwarcie. «Ale ja się krępuję, będzie mnie słuchał kardynał...». Niech słyszy, jest przyzwyczajony. Zapewniam was, że wasz wkład zostanie potraktowany poważnie. Już teraz wam dziękuję; i proszę was, bardzo proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie. A ci, którzy nie mogą się modlić, bo nie umieją się modlić, niech przynajmniej o mnie życzliwie myślą. Dziękuję.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama