Eksperci przekonują, że kryzys finansowy zaczyna ustępować. Czy na pewno?
Kilkanaście dni temu sławetny kryzys gospodarczy obchodził swój roczek. W ramach urodzinowego prezentu media i eksperci przekonywali, że najgorsze już za nami. W Polsce nie było tak źle. Jednak poszukiwania pracy nie są wcale łatwiejsze.
Dokładnie 15 września 2008 roku rozpoczął się kryzys — wtedy to, po 150 latach istnienia, Bank Lehman Brothers ogłosił upadłość. Jeden z największych amerykańskich gigantów finansowych przetrwał nawet wielki kryzys lat 30. XX wieku, tego ubiegłorocznego jednak - nie. Potem przyszedł czas na General Motors, który w przypływie zagrożenia sprzedał swoje rozpoznawalne na całym świecie cacko — Hammera, a w końcu też ogłosił upadłość. Widać więc, że sprawa była naprawdę poważna.
Obecna sytuacja
W ostatnich tygodniach tytuły ogólnopolskich dzienników pełne były entuzjazmu: „Pracownik goni dyrektora”, „Polska gospodarka najlepsza w Europie”, „Recesja w odwrocie. Świat dźwiga się z dna” — to tylko niektóre z nich.
Wielu ekonomistów twierdzi, że najgorsze już za nami. Oto sprzedaż w naszym kraju wzrosła o prawie 6 procent w porównaniu z lipcem ubiegłego roku. Zakłady produkcyjne należące wcześniej do Generals Motors znowu zaczęły poszukiwać pracowników, a koniec recesji ogłosili nasi zachodni sąsiedzi z Francji i Niemiec. W Kraju Kwitnącej Wiśni także jest już lepiej.
Trzeba przyznać, że to co się dzieje, jest obiecujące. Z drugiej jednak strony, bezrobocie w ciągu ostatnich miesięcy ciągle rośnie. Szczególnie wśród młodych, wykształconych ludzi. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego boleśnie dotyka absolwentów szkół wyższych - przez rok wzrosło aż o 44 proc. To dużo większy przypływ niż w całej populacji Polaków, gdzie grono bezrobotnych powiększyło się o 17 proc.
Absolwenci szkół wyższych z powodu obecnej sytuacji ekonomicznej nie mają łatwego życia. Szczególnie ci, którzy poszukują swojej pierwszej pracy. W samych powiatowych urzędach pracy ofert w porównaniu z ubiegłym rokiem jest o jedną trzecią mniej. Ludzie do 25. roku życia stanowią ponad jedną czwartą ogółu bezrobotnych. W województwie wielkopolskim jest to prawie 30 tys. osób, a rok temu było ich niecałe 20 tysięcy. - Absolwenci są w najtrudniejszej sytuacji — przyznaje Bernadeta Ignasiak, główny specjalista ds. komunikacji medialnej w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Poznaniu — w nich to najbardziej uderzyło. Młodzi ludzie nie mają doświadczenia zawodowego i są gorzej postrzegani przez pracodawców.
Zacząć jak najwcześniej
O pierwszej pracy należy zacząć myśleć jak najwcześniej. Najlepiej już na studiach. - Ten czas jest naprawdę ciekawy, bo można wtedy dużo spróbować — zachęca Bernadeta Ignasiak - Najpierw jednak trzeba zastanowić się, co chcemy robić. Potem dopiero szukać miejsc, w których taką pracę się wykonuje i spróbować dostosować swoje umiejętności i wykształcenie do konkretnych wymagań. W niektórych instytucjach i firmach są otwarte konkursy, na które trzeba złożyć własną ofertę.
Inną możliwością znalezienia wymarzonej pracy jest odbycie stażu w danej firmie, w tym stażu absolwenckiego. By z niego skorzystać, trzeba zarejestrować się w urzędzie pracy, mieć mniej niż 25 lat, a w przypadku absolwenta uczelni 27 lat i studia ukończone nie wcześniej niż 12 miesięcy temu. Dobrym pomysłem jest też spotkanie z doradcą zawodowym lub kimś w agencji pośrednictwa pracy. - Warto ich poznać osobiście — dodaje Ignasiak. - Jeśli będą nas znać, to łatwiej im będzie nam pomóc. Szybciej przecież zadzwonią do kogoś, kogo twarz pamiętają, niż do anonimowej osoby z ankiety. Znajomości jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
W poznańskim WUP-ie funkcjonuje Centrum Planowania i Rozwoju Kariery Zawodowej. - Pracujący u nas psychologowie mogą przeprowadzić na miejscu badania predyspozycji do konkretnego zawodu. Organizują też świetne warsztaty i szkolenia. Można po prostu przyjść i porozmawiać o tym, jak czytać ogłoszenia pracodawców czy jak powinniśmy napisać list motywacyjny lub życiorys. A zrobić to dobrze, nie jest wcale tak łatwo i często nawet ludzie dobrze wykształceni popełniają rażące błędy — zauważa Bernadeta Ignasiak. Warsztaty te kierowane są do osób „poszukujących pracy” (czyli w praktyce do każdego) i są bezpłatne. - Staramy się dostosowywać do aktualnych wymagań rynku pracy. Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów — jesteśmy otwarci na propozycje z ich strony, zawsze mogą zasugerować nam temat warsztatów, a my postaramy się to dla nich zrobić — dodaje moja rozmówczyni.
Humanistyka dla najlepszych
Więcej pracy jest dla absolwentów studiów o profilu technicznym niż humanistycznym. Zawsze jest zapotrzebowanie na fachowców. Poza tym istnieją tzw. zawody nadwyżkowe, które zwiększają ryzyko bezrobocia. Według raportu „Ocena sytuacji absolwentów szkół województwa wielkopolskiego rocznik 2007/2008 na rynku pracy”, opublikowanego na początku tego roku, do takich zalicza się między innymi pedagogikę czy kierunki związane z administracją. Osobiście jestem wielkim obrońcą studiów humanistycznych, ale jednocześnie przyznaję, że dają o wiele mniejszą specjalizację niż kierunki techniczne. Jestem przekonany, że dobry humanista potrafi poruszać się w wielu tematach i odnajdzie się w różnych zawodach. Natomiast zaraz po studiach inżynier czy informatyk jest zazwyczaj lepiej postrzegany, gdyż jest specjalistą w określonej dziedzinie.
Poszukiwania nie tylko wirtualne
Internet przydaje się nie tylko w poszukiwaniu pracy, choć od tego najwygodniej zacząć, ale także przy doskonaleniu własnych umiejętności. Nie sposób wymienić wszystkich portali pomagających zarówno w jednym, jak i w drugim. Wystarczy wpisać hasła typu „praca”, „poszukiwania pracy” itp. w jakąkolwiek wyszukiwarkę, żeby od razu wyskoczyło mnóstwo wirtualnych miejsc, gdzie możemy się zarejestrować lub przeglądać oferty pracy.
Niektóre ze stron internetowych są finansowane ze środków unijnych, np. z Europejskiego Funduszu Społecznego. EFS to osobny temat, a artykuł o nim musiałby liczyć co najmniej kilkanaście stron. Warto więc zajrzeć na stronę www.inwestycjawkadry.pl, gdzie firmy i instytucje wykorzystujące pieniądze z EFS-u mają obowiązek zamieszczać swoje ogłoszenia o szkoleniach, kursach i studiach podyplomowych. Niektóre z nich są bezpłatne.
Uczmy się na błędach
Z poszukiwaniem pracy jest jak z jeżdżeniem na rowerze: żeby się nauczyć, trzeba kilka razy upaść. Rzecznik prasowy urzędu też o tym przekonuje. - Pan sam pewno przeżył wiele sytuacji, w których coś nie wyszło. Właśnie w takich sytuacjach, analizując przyczyny porażek, dochodzimy do błędów, jakie popełniliśmy i staramy się ich już nie powtarzać. Dlatego warto np. przećwiczyć rozmowę kwalifikacyjną u doradcy zawodowego, a potem odbyć ich jak najwięcej u potencjalnych pracodawców. Po prostu należy z pewnymi rzeczami się oswoić. Wszyscy popełniamy błędy, a ich analiza uczy perfekcji.
Teoria to za mało
Przeglądam jedno z forów portali ekonomicznych. Pod artykułem o bezrobociu wśród absolwentów szkół wyższych aż wrze. Gorącą atmosferę podgrzewają internauci przekonani o swojej racji. Ze wszystkich komentarzy przebijają dwa nurty: jeden z nich twierdzi, że najpierw należy zadbać o własne wykształcenie, a dopiero potem martwić się o doświadczenie zawodowe.
Natomiast przeciwna frakcja postuluje przede wszystkim pracę, nawet kosztem edukacji. Wiadomo oczywiście, że ideałem byłby złoty środek: ukończenie dobrej szkoły i zdobycie praktyki w zawodzie. Jednak utopić się można wszędzie: zarówno samo doświadczenie, jak i sama teoretyczna wiedza nie wystarczają.
Internauta o pseudonimie „wolny umysł” napisał: „Jeżeli przeczytasz podręcznik do nauki pływania, a nigdy nie wejdziesz do wody, to jak skoczysz na głębinę to się utopisz”. W swoich komentarzach próbuje on przekonać do samodzielności. A to przyda się w każdym zawodzie. Podobnie myśli moja rozmówczyni Bernadeta Ignasiak, która zapytana o dylemat „nauka czy praca” odpowiada, że ważniejsze są umiejętności. Chociaż w tym samym zdaniu dodaje zaraz, że bez wiedzy oczywiście się nie obędzie.
opr. mg/mg