Tata niepełnosprawnego Kacperka, Dariusz Szwast podjął wyzwanie przebiegnięcia całej Polski, aby zebrać fundusze na niezbędną rehabilitację i protezy
To historia jak z amerykańskiego filmu. Kacper Szwast urodził się bez części lewego przedramienia i lewej dłoni. Zrozpaczeni rodzice, mimo szoku od razu zaczęli starać się szukać rozwiązania, które pozwoliłoby zdobyć środki finansowe na rehabilitację i zakup kosztownych protez (koszt jednej to 11 tys. złotych, a gdy dziecko dorasta trzeba je często wymieniać). Po kilku miesiącach pełnych rozmyślań wpadli na niekonwencjonalny pomysł - tata Kacperka Dariusz postanowił przebiec całą Polskę aby zwrócić uwagę na swojego chorego synka, zainteresować potencjalnych sponsorów i darczyńców. Jak sam wspomina któregoś dnia, gdy uprawiał jogging, przyszło mu do głowy, że mógłby ten bieg przekuć na jakąś pomoc dla dziecka.
Wcielenie tej szalonej idei wymagało wielu miesięcy wyrzeczeń. Do tego momentu pan Dariusz biegał tylko rekreacyjnie, musiał więc poddać się rygorystycznemu treningowi. Za pośrednictwem strony MaratonyPolskie.pl znalazł trenera, który pomógł opracować mu szczegółowy plan przygotowań biegowych. Przez kolejnych 10 miesięcy w ramach treningu przebiegał 4-5 razy w tygodniu po 20 km. Czasochłonna była też organizacja wszystkich kwestii technicznych, a więc przygotowanie trasy biegu, załatwienie noclegów, zezwoleń, posiłków, sprzętu.
Młodzi rodzice mieli świadomość, że muszą zadbać też o stronę medialną wydarzenia. Zaczęli od poznania mechanizmów działania organizacji społecznych i fundraisingu. W tym celu przeczytali książki i artykuły na ten temat i przyjrzeli się akcjom charytatywnym jakie odniosły sukces. Pomogło im to ukierunkować swój pomysł, który przekształcili w duży, profesjonalny projekt — „Biegnę dla Kacpra”. Przygotowali oferty dla sponsorów, stronę internetową http://www.kacperkowy-skwerek.pl, blog i profile w serwisach społecznościowych (Facebook, Twitter), zainteresowali wydarzeniem media oraz znanych biegaczy — Beatę Sadowską, Leszka Balcerowicza, Tomasza Lisa. Do współpracy udało się skłonić firmę Nike Poland, która dostarczyła cały potrzebny sprzęt oraz agencję Prowską Public Relations Headlines, która miała zatroszczyć się o oprawę medialną.
Warte podkreślenia jest to, że przez cały czas Pan Dariusz łączył treningi biegowe i załatwianie kwestii organizacyjnych z pracą zawodową. Równie poważnym wyzwaniem dla jego żony Doroty była opieka nad niepełnosprawnym Kacprem i zajmowanie się domem.
W połowie kwietnia 2010 r., w trakcie 9 miesiąca przygotowań do biegu, rodzice Kacperka mieli uzbierane tylko 1,6 tys. zł. Aby założyć chłopcu pierwszą protezę musieli pozostałą kwotę dołożyć z własnych oszczędności. Z pewnością w ich głowach mogła pojawić się myśl — czy ten olbrzymi wysiłek ma sens?
1 czerwca, niezrażony początkowym brakiem sukcesu finansowego, pan Dariusz wystartował. Przez kolejne 34 dni przebiegł 778,75 km. Trasa wiodła z Gdańska przez Ciechanów, Warszawę, Sandomierz, Rzeszów do miejscowości Głojsce, gdzie mieszkają dziadkowie Kacperka. W trakcie biegu dzielny tata musiał zmagać się ze zmienną pogodą (cztery dni były w zupełnym deszczu, trzy dni w ostrym słońcu i temperaturze przekraczającej ponad 30°C), dużym ruchem samochodowym (dwukrotnie omal nie został potrącony przez samochody ciężarowe), trudnymi trasami ( na południu Polski drogi często wiodą „w górę i w dół”) oraz własnym zmęczeniem i bólem. Jak sam wspomina „ból nóg z każdym kolejnym dniem się nasilał. Jednego dnia bolały mięśnie łydek, kolejnego już uda, a jeszcze następnego wiązadła stawów skokowych. Nie było chyba mięśnia, który nie byłby przesilony. Dwa etapy przed Rzeszowem odparzyłem stopę prawej nogi.” Większość z nas poddałaby się pewnie już po kilku dniach, pana Dariusza motywowała jednak wielka miłość do swojego synka, która pomagała mu przezwyciężać największe problemy. „W głowie miałem tylko jedną myśl, muszę wykrzesać siły i biec, ponieważ tylko w ten sposób mogę pomóc Kacperkowi. W chwilach słabości pomagał mi obraz twarzy mojego dziecka. Te radosne, ciekawe świata oczka, uśmiechnięta buzia i niewyraźnie artykułowane „ta...ta” były bardzo motywujące.” napisał po zakończeniu biegu.
Ostatni etap z Krosna przez Duklę do miejscowości Głojsce był szczególnie wzruszający. Panu Dariuszowi w biegu towarzyszył jego trener August Jakubik, dziennikarka Beata Sadowska, oraz kilkadziesiąt osób z Krośnieńskiego Klubu Biegacza. W Dukli powitali go nie tylko mieszkańcy ale też i burmistrz, który wręczył mu czek, na którym co roku będzie wpisywana kwota na wsparcie leczenia i rehabilitacji Kacpra. W Głojscach przygotowano profesjonalną metę, gdzie czekali żona i synek, dziadkowie, bliższa i dalsza rodzina oraz ponad 100 mieszkańców okolicznych miejscowości. O ostatnich kilometrach pan Dariusz napisał później tak „Do Głojsc galopujemy jak „Polska Husaria spod Wiednia” z odsieczą dla Kacperka.” Wzdłuż drogi ustawili się ludzie, którzy dopingowali biegnącą grupkę. Do peletonu dołączyła straż pożarna, policja i motocykliści. W końcu pan Dariusz wpadł na metę, gdzie przy aplauzie tłumu wziął w ramiona żonę i ukochanego synka. Przez cały ten czas, gdy biegłem, nie ból, nie zmęczenie było najtrudniejsze do zniesienia. Najgorsza była rozłąka z nimi — powiedział zaraz po biegu. Wiele osób ocierało łzy w oczach.
Ciężka praca Dariusza Szwasta i agencji nagłaśniającej wydarzenie przełożyła się na wielkie zainteresowanie mediów. Radio Zet objęło projekt patronatem, dziennikarze programu Dzień Dobry TVN towarzyszyli niezwykłemu tacie w kluczowych etapach jego biegu, informacje dotyczące projektu pojawiły się w Faktach, Wiadomościach, Pytaniu na Śniadanie oraz Teleexpresie. Pan Dariusz w trakcie projektu udzielił 18 wywiadów począwszy od lokalnej prasy, poprzez miejską telewizję, a kończąc na rozgłośniach i telewizjach o zasięgu ogólnokrajowym.
Dzięki informacjom w mediach o tej niezwykłej historii dowiedziały się miliony Polaków, których ona prawdziwie urzekła. 46 tysięcy internautów dołączyło do strony projektu na portalu społecznościowym Facebook. W miarę pokonywania przez pana Dariusza kolejnych kilometrów, coraz więcej osób przyłączało się do jego biegu i towarzyszyło mu choć w wybranych odcinkach. I co najważniejsze od sponsorów i darczyńców udało się zebrać 82675,22zł. Projekt zakończył się więc pełnym sukcesem. Zebrane środki finansowe pozwolą na rehabilitację Kacperka i zakup dla niego protez na okres 3-4 lat.
Projekt „Biegnę dla Kacpra” jest świetnym przykładem tego jak powinna wyglądać organizacja akcji społecznych. Ciekawy, wyróżniający się pomysł, profesjonalne przygotowanie, zadbanie o odpowiednią oprawę medialną i sposoby komunikacji z zainteresowanymi ludźmi to podstawa późniejszego sukcesu.
Przede wszystkim jednak ta opowieść może stanowić dla nas samych źródło prawdziwej inspiracji. "Chcemy pokazać społeczeństwu, że w tym pędzącym świecie jest jeszcze miejsce na miłość, uczciwość i wrażliwość okazywaną drugiemu człowiekowi oraz wiarę w to, że nawet przeciwności losu z pomocą innych możemy przezwyciężyć." napisali na swojej stronie rodzice Kacperka, gdy rozpoczęli przygotowania do realizacji projektu. Ich postawa może uczyć nas co to znaczy prawdziwa miłość — najgłębsza troska o drugą osobę, stawianie jej w centrum swojego życia, a także gotowość do największych poświęceń dla niej, wtedy gdy jest to konieczne. Jest zarazem też zachętą do walki z problemami jakie spotykają nas w naszym własnym życiu. Nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji, nawet wtedy gdy nasz wysiłek nie przynosi początkowo oczekiwanych rezultatów — nigdy nie można się poddawać!
opr. mg/mg