Do spowiedzi przyszedł człowiek, od którego pachniało alkoholem. Zachowywał się inaczej niż pozostali wierni. Nie otrzymał rozgrzeszenia - a jednak odszedł usprawiedliwiony
Dzisiaj podczas porannej Mszy św. poszedłem do spowiedzi. Przede mną stały w kolejce dwie osoby i jedna już się spowiadała. Po dłuższej chwili z konfesjonału wyszedł mężczyzna po czterdziestce, troszkę kulał i stanął obok mnie.
Poczułem od niego alkohol. W czasie odmawiania modlitwy Pańskiej, ów mężczyzna odmawiał „Ojcze nasz” głośniej niż inni i od razu wzniósł ręce ku niebu. Na znak pokoju serdecznie podał mi rękę i zaczął obchodzić pobliskie ławki i innym uczestnikom Mszy św. przekazywał znak pokoju. Tylko starsza kobieta nie podała mu ręki, bo być może wyczuła od niego alkohol. W czasie modlitwy przed Komunią wypowiedział głośno: „chcę być uzdrowiony”.
Kiedy nastąpiła Komunia, zwróciłem się do niego, aby poszedł do Komunii św. i przyjął Pana Jezusa, bo jest po spowiedzi. Na to odrzekł - że nie może, bo nie otrzymał rozgrzeszenia, tylko pokutę. Od razu domyśliłem się, dlaczego. Pokazał mi swoje chore nogi i zrozumiałem, dlaczego kulał. Wspomniał także, że jest bezdomny. Powiedziałem do niego, żeby wytrwał w pokucie i za tydzień ponownie przyszedł do spowiedzi, tym razem trzeźwy, a na pewno otrzyma rozgrzeszenie. Odparł, że za tydzień przyjdzie z babcią, trzeźwy. Po Mszy św. powiedział: „Matka Boża mnie uzdrowi” i kuśtykając, pobiegł do obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Dzisiaj mamy święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Pomyślałem sobie, że choć ten człowiek nie otrzymał rozgrzeszania, to obserwując jego postawę żalu i bicia się w piersi, odszedł usprawiedliwiony.
opr. mg/mg