Relacja z trasy chóru akademickiego UAM w USA (2007)
1 listopada to niezbyt wdzięczna data na początek trasy koncertowej. 33-osobowa grupa śpiewaków Chóru Akademickiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza właśnie w tym dniu rozpoczęła swoje blisko dwutygodniowe tournee po Stanach Zjednoczonych.
Mimo zmęczenia długim lotem, mimo trudności z przestawieniem organizmu na inną strefę czasową, już 3 listopada trzeba było wystąpić podczas koncertu promującego muzykę polską na ziemi amerykańskiej w Aberdeen (w stanie Maryland). Wspólnie z Susquehanna Symphony Orchestra oraz polonijnym chórem Paderewski Festival Singers, Chór Akademicki wykonał dzieło Wojciecha Kilara „Angelus”, Poloneza A-dur „Militarnego” Fryderyka Chopina oraz „Glorię” Jacka Sykulskiego, która zdobyła szczególne uznanie publiczności.
Następnego dnia chór zagościł w tzw. amerykańskiej Częstochowie — klasztorze o. Paulinów w Doylestown (Pennsylvania), występując podczas sześciu mszy św., zarówno dla Polonii, jak i dla Amerykanów. Nie było to łatwe zadanie — liturgia odbywała się co godzinę, na przemian w dolnym i górnym kościele, w związku z czym zespół musiał się błyskawicznie przemieszczać z miejsca na miejsce, nie mając czasu nawet na chwilę odpoczynku pomiędzy mszami. Ilość szła jednak w parze z jakością. Zachwyceni wierni za każdym razem nagradzali zespół gromkimi owacjami na stojąco.
Z Doylestown chór wyruszył do Haverford pod Filadelfią, gdzie był oczekiwany przez The Chamber Singers of Bryn Mawr and Haverford Colleges. Ten amerykański zespół pod dyrekcją Toma Lloyda był gościem Chóru Akademickiego w 2005 r. Już stało się tradycją, że wspólne koncerty tych dwóch chórów kończą się wykonaniem „Zbójnickiego” autorstwa Jacka Sykulskiego. 60-osobowy chór wypełnił góralskimi dźwiękami wnętrza Founders Great Hall (pierwszy budynek Uniwersytetu w Haverford), co zostało bardzo gorąco przyjęte przez publiczność.
Po udanych występach w Pennsylvanii, Chór Akademicki udał się do Bostonu. Wraz z Harvard Glee Club, znakomitym zespołem męskim, który gościł w Polsce w 2005 r., poznański zespół dał koncert w Sanders Theatre — przepięknej sali na terenie słynnego Harvard University. Dzień później „Akademicy” wystąpili dla innej wielkiej uczelni amerykańskiej, Boston College.
Niestety, nie było czasu na kontemplowanie uroczego i zachwycającego swą malowniczością Bostonu, gdyż terminy kolejnych koncertów w Nowym Jorku już nagliły.
St. Paul's Chapel to niewielka świątynia na Broadwayu, położona w bezpośrednim sąsiedztwie z Ground Zero. To tu strażacy ratujący ofiary spod gruzów World Trade Center w 2001 r. znajdowali schronienie i miejsce na chwilę odpoczynku przed kolejnym wysiłkiem. Dziś to miejsce stanowi swoiste muzeum upamiętniające tragiczne wydarzenia wrześniowe w Nowym Jorku. Gdy Chór Akademicki UAM zaczął tu śpiewać, ludzie ze łzami w oczach słuchali dźwięków pieśni, które zespół chciał zadedykować wszystkim tym, którzy ucierpieli podczas pamiętnych ataków terrorystycznych 6 lat temu. Zespół kilkakrotnie bisował i gdyby nie kolejny koncert, na który trzeba było zdążyć, zapewne zostałby w Kaplicy św. Pawła o wiele dłużej. Kolejne występy odbyły się w polskich parafiach, św. Krzyża w dzielnicy Queens oraz św. Stanisława Męczennika na Manhattanie, gdzie chór spotkał się z prawdziwie polskim, serdecznym przyjęciem.
W ostatni dzień tournee, Konsulat RP w Nowym Jorku zorganizował uroczystość przemianowania odcinka Madison Ave na Jan Karski Corner i z tej okazji zaprosił Chór Akademicki UAM do uświetnienia owego wydarzenia. Ostatnim akcentem muzycznym zamykającym trasę po USA był wielki koncert z okazji Święta Niepodległości w słynnej Katedrze św. Patryka przy 5th Ave. Przy czterotysięcznej publiczności zabrzmiały pieśni a cappella z repertuaru Chóru UAM, a następnie — podobnie jak w Aberdeen, muzyka Kilara i Chopina. Długo trwały owacje na stojąco. Jeszcze ponad godzinę po zakończeniu koncertu, śpiewacy i dyrygent, rozchwytywani przez publiczność, nie mogli opuścić Katedry. Wiele osób z żalem dowiadywało się, ze był to ostatni występ zespołu podczas tegorocznego tournee. Musiała im wystarczyć obietnica, że jeszcze kiedyś tu powrócimy. A powrócimy na pewno, bo dla takiej publiczności śpiewanie to czysta przyjemność i satysfakcja!
Joanna Theuss
Informacja nadesłana
opr. mg/mg