Byleby tylko do czyśćca się dostać

Wybór listów ojca Jana Beyzyma

Byleby tylko do czyśćca się dostać

APOSTOŁ MADAGASKARU

Wybór listów ojca Jana Beyzyma

WAM ©Wydawnictwo WAM , Księża Jezuici, Kraków 1995, 2002
Wybór i opracowanie
KS. CZESŁAW DRĄŻEK SI



BYLEBY TYLKO DO CZYŚĆCA SIĘ DOSTAĆ

Jakieś mam przeczucie, czy jak to nazwać, nie wiem, że może prędzej będę mógł budować schronisko dla moich biedaków, niż myślę, bo na każdym kroku widzę, że Najświętsza Mateczka radzi o swojej biednej czeladzi. Ot, niedawno dostałem znowu stufrankówkę, zupełnie niespodziewanie, jak przedtem od Ojca. Przysłał mi ją jeden kwasigroch, którego znam osobiście, ale wcale nie prosiłem go o wsparcie, bo bestia taki dusigrosz, że nie ośmieliłbym się nawet posądzać go, że się na coś podobnego zdobędzie. Znowu 10 kalek ma zapewniony menaż na 2 miesiące, kilku z nich przemocą wydzieram głodowej śmierci. Ojciec sobie i wystawić może nie potrafi, co to za pociecha i radość patrzeć, jak taki nieszczęśliwy zje kilka łyżek polewki, którą mu zaniosę i potem swobodniej trochę odetchnie, a czasem się uśmiechnie i powie: „dziękuję Ci, Ojcze, trochę mi lepiej teraz”. Kiedy na to patrzę, to zdaje mi się, że sam czuję, jak to trochę pokarmu pokrzepia wycieńczone ciało nieszczęśliwego, mnie samemu jakoś wtedy lżej się robi na duszy.

Jeżeli to Ojcu nie będzie za trudno, proszę mi zrobić jedną łaskę, mianowicie proszę się dla moich chorych wystarać o 3 obrazy oleodruki kolorowe, ale ładne, a nie tylko czerwone jak to lubią galicyjscy Rusini: 1) Narodzenie Pańskie, 2) Zmartwychwstanie, 3) Pan Jezus w grobie złożony. Ale żeby to były duże obrazy, tak przynajmniej 1 m długości, żeby z daleka dobrze było widać i twarze, żeby nie były bohomazy, jak to często sprzedają, że Pan Jezus podobny do kacapa, który dopiero co wysączył cały samowar herbaty, a Matka Najświętsza w jakimś modnym kapelusiku i spódnicy ŕ la bergčre  — za taki dziękuję: wolę nic nie mieć. Potrzebuję tych obrazów koniecznie na Boże Narodzenie, Wielki Tydzień i Wielkanoc. Moje pisklęta jeszcze bardzo twarde i prymitywne mają pojęcia o rzeczach, wola u nich chętna, grunt dobry, przy trosze pracy można mieć w Bogu nadzieję, że owoc wyda obfity, ale, zdaje mi się, że trzeba przez wyobraźnię działać na serce, i dlatego proszę o obrazy: więcej zrobi obraz przy tłumaczeniu, niż nie wiedzieć jak dobitne opowiadanie rzeczy. Proszę Ojca, co sądzić o trądzie, że istnieje od czasów Chrystusa Pana, a jeszcze nie ma lekarstwa na niego i coraz to więcej ofiar pochłania? Ciągle mi przychodzi na myśl: hi peccaverunt vel parentes eorum...? czy: neque hi neque parentes eorum, sed ut manifestentur opera Dei.

Druga rzecz, której pojąć wcale nie mogę sam, a tym bardziej nie potrafiłbym innemu wytłumaczyć, to miłość Chrystusa Pana ku ludziom — widzę to ustawicznie, boję się odpowiedzialności jaka mnie czeka, ale jak to pojąć, nie wiem. Między trędowatymi znajduje się niejeden siarczyście obrzydliwy pod każdym względem, bo i na oko obrzydliwy i śmierdzi szkaradnie itd. Ciało jednak najobrzydliwszego jaki tylko być może trędowatego jest cudem piękności w porównaniu do mojej duszy, a tymczasem Chrystus Pan co dzień raczy wchodzić do tej plugawej duszy i czy nie brzydzi się, czy ja wiem, to przechodzi mój rozum. Wiem, że to sprawia miłość Jego ku nam, ale tylko wierzę, bo pojąć nie jestem w stanie. Że Chrystus Pan jak ostro cierpiał za mnie i dla mnie, to jeszcze łatwiej sobie tłumaczę i wyobrażam siłę tej Jego miłości, ale tego niebrzydzenia się pojąć nie mogę. Już jestem przygotowany na to, że nie milion i nie 2 miliony lat przemieszkam w czyśćcu, ale to bajki, ja proszę Matkę Najświętszą o 10 czyśćców, nie o jeden, byleby tylko do czyśćca się dostać. Nawarzyłem piwa, wypić go muszę, nikt mi grzeszyć nie nakazywał, jak sobie kto pościeli, tak spać będzie. Ale żeby Ojciec wiedział, co się we mnie dzieje, jak sobie pomyślę, że tak łatwo, zamiast dostać się do czyśćca, mogę wlecieć do piekła, a przez to Najświętszej Matki nawet nie zobaczyć, to opisać nie potrafię.

Rozgadałem się i czas drogiemu Ojcu zabieram, ale niech Ojciec wybaczy, bo to więcej wina odległości niż moja; nie można ustnie pogadać, to człowiek smaruje. Przed krzyżykiem, co mi Ojciec dał na wyjezdnym, przez parę tygodni odprawiałem mszę św., tj. póki musiałem ją odprawiać w moim pokoju. Teraz jak zrobiłem uczciwe tabernakulum do nowego kościoła, myślę wyrzeźbić podstawkę do tego krzyżyka i umieścić go na tabernakulum43.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama