Zróżnicowane, dzikie krajobrazy. Malownicze miasta i wioski rybackie, zabytki, muzea, strome klify i rozległe plaże. Portugalia oferuje sporą różnorodność przeżyć — podkreśla Michał Lorenc, wybitny kompozytor muzyki filmowej
Zróżnicowane, dzikie krajobrazy. Malownicze miasta i wioski rybackie, zabytki, muzea, strome klify i rozległe plaże. Portugalia oferuje sporą różnorodność przeżyć — podkreśla Michał Lorenc, wybitny kompozytor muzyki filmowej
Zachęca do podróży i wypoczynku w Polsce, na Mazurach i w Bieszczadach. — Ale jeżeli ktoś chce pojechać dalej, powinien wybrać się do Portugalii. Byłem tam wielokrotnie i zawsze chętnie wracam — mówi Michał Lorenc. — Do Portugalii trzeba wybrać się samolotem, podróż samochodem zalecałbym tylko młodym ludziom — trudno przetrzymać dwa-trzy dni w podróży. — Zazwyczaj jeździmy tam całą rodziną, nawet z wnukami, sporo zwiedzamy. Nasze wyjazdy mają przede wszystkim cel poznawczy — mówi. — Całej Portugalii jeszcze nie zjeździliśmy, pozostała nam północ. Mam przyjaciół na granicy hiszpańsko-portugalskiej, zapraszają mnie do siebie i w tym roku najpewniej skorzystamy z zaproszenia.
Kompozytora urzeka w Portugalii wysoki poziom cywilizacyjny (najpewniej wynik kolonialnej przeszłości) i specyficzna atmosfera. — Portugalczycy, jak na południowców, wykazują zupełnie inny temperament niż Hiszpanie czy Włosi — mówi. — Są melancholijni, posępni, poważni. Uśmiechnięci, ale bez poczucia humoru; wszystkie spotkania z nimi, nawet te ze sprzedawcami w sklepach, są traktowane z wielką powagą.
Jak sam podkreśla, jest pod wielkim wrażeniem melancholijnego klimatu panującego w kraju leżącym na granicy wielkiego oceanu. — Ten smutek daje się wszędzie odczuć, jest obecny w ludziach — mówi. — Wymownym wyrazem ich duszy są pieśni fado. Nie jestem w stanie słuchać ich dłużej niż przez 20 sekund. Portugalia nie jest więc inspirująca dla Michała Lorenca jako kompozytora i muzyka.
Fado i saudade — rodzaj nostalgii i melancholii — mają ważne znaczenie w portugalskiej kulturze. Z fado (los, przeznaczenie), tradycyjnymi pieśniami, opowiadającymi o miłości, zdradzie, rozstaniu, smutku, tęsknocie, biedzie, nieszczęściu, zawsze kojarzy się saudade (smutek i tęsknota).
Mircea Eliade — słynny filozof kultury pisał, że „Portugalczycy są melancholijni, zamyśleni (...), noszą w sobie niewytłumaczalny, niemający przyczyny smutek”. Portugalczycy to „weseli ludzie ze smutnym sercem”.
Zadziwiająco bogata w zabytki jest Lizbona. Najważniejszym z nich jest klasztor Hieronimitów, uchodzący za największe arcydzieło typowego dla Portugalii stylu późnogotyckiego. Leży na przedmieściach, w pobliżu ujścia Tagu do Atlantyku, w Belém, skąd wyruszyła wyprawa Vasco da Gamy. Podróżnik został pochowany w tym klasztorze.
Życie w mieście skupia się wokół rozległego Praça de Comercio, usytuowanego na brzegu Tagu. Niedaleko stąd do katedry Sé Patriarcal — łączącej w sobie różne style architektoniczne — z piękną romańskią fasadą. Przypomina ona twierdzę, co jest świadectwem burzliwych czasów, w których powstała. Budowę zlecił pierwszy król Portugalii Alfons I Zdobywca, wkrótce po wypędzeniu z Lizbony Arabów.
Najpiękniejszy widok roztacza się z obwarowań mauryjskiego Zamku św. Jerzego (Castelo de São Jorge), skąd widać najważniejsze miejsca w mieście. Kręte uliczki dzielnicy Bairro Alto zachęcają do romantycznych spacerów, choć łatwo się w nich zgubić.
Nie można pominąć muzeów, a szczególnie Gulbenkiana. Prezentowanych w nim jest blisko tysiąc dzieł sztuki ze zbiorów zgromadzonych przez Colouste Gulbenkiana, ormiańskiego biznesmena i azylanta, przekazanych Portugalii. Największym zainteresowaniem cieszą się dzieła Rubensa, Rembrandta, Renoira i Maneta.
W okolicy Lizbony warto odwiedzić Sintrę, a w niej — królewski Palácio Nacional de Sintra, w którym łatwo zapamiętać gotyckie łuki, mauretańskie okna i dwa niezwykłe, wielkie stożkowe kominy. Nie można ominąć Pałacu Pena — budowli jak z bajki, w której każda wieżyczka ma inny kształt i barwę, a każde pomieszczenie urządzone jest w innym stylu. Nad Sintrą góruje zamek Maurów, odbity przez krzyżowców i Alfonsa I Zdobywcę, z którego rozciąga się piękny widok na miasto. Na zalesionych wzniesieniach wokół miasta leżą pałace i ogrody, a w oddali majaczy Atlantyk.
Najpiękniejsze plaże Portugalii leżą na południu, na wybrzeżu Algarve. Gwarantują nie tylko czysty piasek (i żwir) i chłodzące morze, ale też pogodę, pyszne jedzenie, zabytki rozsiane w nadbrzeżnych miasteczkach i znakomite widoki. To tu znajduje się Praia da Marinha, uchodząca za jedną z najpiękniejszych plaż na świecie.
Na Algarve leży Przylądek Świętego Wincentego (Cabo de São Vicente) — najbardziej na południowy zachód wysunięty punkt Europy, z wysokimi klifami opadającymi do oceanu. Turyści chętnie ściągają do kurortów Vilamoura i Albufeira. Faro, tętniąca życiem stolica regionu, z sympatyczną starówką, ma mniejsze wzięcie.
Nie pozna Portugalii ktoś, kto nie był w Porto, Fatimie i Coimbrze. Porto, drugie co do wielkości miasto, ma specyficzny klimat: nowoczesne centrum biznesowe sąsiaduje ze starymi domami i wąskimi uliczkami, które zachowały dawny charakter.
Najciekawsza część tego miasta obejmuje średniowieczną dzielnicę znajdującą się w obrębie XIV-wiecznego muru, którego pozostałości istnieją do dziś. Są tu warte obejrzenia zabytki: Sé Catedral — katedra z gotyckimi krużgankami, Torre dos Clérigos — wieża o wysokości 75 m, katedra św. Franciszka z pięknym rokokowym wnętrzem, nabrzeże Ribeira i Ponte Dom Luís I — dwupiętrowy stalowy most.
Coimbra przez jakiś czas była stolicą kraju, tu narodziło się sześciu królów, nic więc dziwnego, że Portugalczycy widzą w niej kolebkę swojej państwowości. Położona jest nad rzeką Mondego, która nazywana jest „rio dos poetas” — rzeką poetów. Urok i klimat miasta tworzony jest przede wszystkim przez najstarszy uniwersytet w Portugalii i jeden z najstarszych w Europie — ma już 725 lat — górujący nad miastem. Miasto do dziś należy do studentów. Wiele domów stojących przy wąskich i stromych uliczkach starego miasta to — od średniowiecza — kwatery studentów.
Żeby poznać Portugalię, niekoniecznie trzeba posmakować miejscowych potraw. Portugalska kuchnia nie jest zbyt oryginalna. Przeważają pożywne, często gotowane dania, w których dominują ryby i owoce morza. Michał Lorenc nie poznał potraw takich, jak zielona zupa caldo verde, suszony dorsz — bacalhau, krokiety z dorsza — bolinhos de bacalhau czy porco à alentejana, czyli wieprzowina gotowana z mięczakami.
— Turystyka kulinarna jest mi zupełnie obca — mówi kompozytor. — Nie znam się na wysmakowanych potrawach, nie mam wyrafinowanych kubków smakowych. Najbardziej lubię kanapkę z żółtym serem, popitą kefirem z GS-u, na Mazurach albo w Bieszczadach.
Rzadko, choć ostatnio częściej, Polacy trafiają na Maderę, portugalską wyspę położoną ok. 1 tys. km od wybrzeża Europy i 500 km do wybrzeża Afryki. Madera słynie z klifów, pięknych widoków i rosnących tu bujnie kwiatów, m.in. azalii, hortensji, strelicji, które sprawiają, że wyspa przypomina rajski ogród.
Jest tu ciepło przez cały rok, choć nie zawsze. Michała Lorenca w środku naszego lata złapała... ciężka zima. — Zastała nas tam śnieżyca. Była wielkim przeżyciem dla Portugalczyków, dla których to wielka rzadkość — opowiada. — Na maskach samochodów lepili bałwany.
Sanktuarium w Fatimie to jedno z najpopularniejszych centrów pielgrzymkowych Europy. Neobarokowa bazylika upamiętnia objawienia Matki Bożej trójce pastuszków. Łucja dos Santos miała usłyszeć tajemnice fatimskie. W koronie Matki Bożej Fatimskiej umieszczony został jeden z pocisków, które trafiły Jana Pawła II w czasie zamachu w maju 1981 r.
W Fatimie Michał Lorenc jeszcze nie był. — Nie dotarłem do Fatimy, choć byłem od niej 5 km. Traktuję to w kategoriach znaku. Moje liczne wizyty w Izraelu ostatecznie przekonały mnie, że cała ziemia jest święta, nie tylko ta, gdzie są sanktuaria — mówi. — Bardzo chciałbym pojechać do Fatimy w tym roku. Może uda mi się to na urodziny — w październiku kończę 60 lat.
opr. mg/mg