Problemy osób wyrosłych w domu alkoholików są znane psychologom - nie są to problemy banalne
W jaki sposób można zdiagnozować, czy ktoś jest dorosłym dzieckiem alkoholika lub alkoholików (DDA) i co to dla niego oznacza w praktyce? Jakie ma deficyty? Z czym sobie nie radzi?
Zacznijmy od tego, z czym DDA zazwyczaj sobie dobrze radzi. Bardzo często jest to osoba świetnie radząca sobie w życiu zawodowym, niezwykle pracowita i ambitna. Niejednokrotnie ludzie z najbliższego otoczenia nie mają pojęcia, że dany współpracownik lub podwładny jest DDA, ponieważ z punktu widzenia kolegi z pracy czy pracodawcy funkcjonuje jako wzorowy pracownik. Istnieją pewne cechy DDA sprawiające, że dana osoba jest wymarzonym pracownikiem. Z trudnego dzieciństwa DDA wynosi np. obawy przed konfliktami. DDA woli ustąpić, jest submisyjny, delikatny, w relacjach pracowniczych nie znosi awantur. Jeżeli szef zażąda czegoś ponad dotychczasowe obowiązki, a nawet czegoś ponad siły DDA, woli to wypełnić niż wchodzić w konflikt, nawet wtedy, jeśli jego prawa pracownika są drastycznie łamane. Co więcej, wśród wielu osób, które pełniły w środowisku rodzinnym tzw. rolę bohatera czy maskotki, występuje cecha niepojęta dla ludzi nie będących DDA. Mianowicie w sytuacji trudnej, problemowej, osoba taka sama proponuje rozwiązania niekorzystne dla siebie, np. jeśli jest dodatkowa nieodpłatna praca do wykonania i nikt nie chce się na to zgodzić, to osoba z DDA nie dość, że się zgodzi, to jeszcze często sama zaproponuje, że wykona to zadanie. Jest to wyniesiona z dzieciństwa nadlojalność. DDA są niezwykle lojalni wobec każdego, kto okazał im kiedyś jakąkolwiek życzliwość. Są to osoby bardzo często cierpiące na metaforycznie nazwaną „kapitanozę” (kapitan schodzi z okrętu ostatni). Dlatego DDA będzie trwać przy bardzo trudnym szefie w niekorzystnych, a czasem wręcz nieludzkich układach pracowniczych, ponieważ przetrwanie w rodzinie z problemem alkoholowym wymagało wyjątkowego samozaparcia. To osoby nie tylko dające się wykorzystywać w pracy, lecz także cierpiące w milczeniu. DDA poświęcają swój wolny czas, spędzając go w pracy, ponieważ często są to osoby nielubiące zabaw, nielubiące także odpoczynku w ciszy. W efekcie często po prostu wpadają w pracoholizm. Ucieczka w pracę dla wielu DDA jest w pewnym sensie „korzystnym” rozwiązaniem.
A co z życiem prywatnym?
Cechy DDA najmocniej ujawniają się właśnie w życiu osobistym i w najbliższych relacjach. Mówiąc obrazowo: DDA jest trudno z samym sobą, ale też bardzo ciężko żyje się z DDA. Przede wszystkim dlatego, że życie w rodzinie alkoholowej skutkuje najczęściej obniżonym poczuciem własnej wartości. Wyraża się to często obniżoną samooceną. Obniżone poczucie wartości może być skrywane przejawianym pozornym poczuciem wyższości, niedostępności. Taki człowiek, nadwrażliwy na krytykę, bardzo rani innych, nie mając takiej świadomości. Osoby te cechuje bardzo niski poziom zaufania do ludzi. Człowiekowi wychowującemu się w środowisku alkoholowym przekazywane są bardzo często trzy podstawowe zasady: nie ufaj, nie czuj i nie mów. Nie ufaj — bo podstawowe zaufanie, do rodziców, było wielokrotnie naruszane (np. tata obiecywał dziecku wiele razy, że zabierze je danego dnia do zoo, a wracał pijany i nie dotrzymywał obietnicy). „Nie czuj” to jedna z najtrudniejszych zasad, szczególnie widoczna tam, gdzie występowały przemoc czy wykorzystywanie seksualne. (Kobiety gwałcone w rodzinie przez ojca czy brata lub kolegów brata opowiadały mi, co robiły, żeby to przeżyć, przetrwać. Mówiły: „Ja stawałam jakby obok siebie, obok mojego własnego ciała. Ciało cierpiało, ale ja jakby się znieczuliłam). „Nie mów” to jest niepisana zasada rodziny. Znam sytuacje, gdy po wielu latach ktoś ze łzami przyznaje, że jest dorosłym dzieckiem alkoholika. Dla DDA takie wyznanie jest przełamaniem straszliwej bariery. Złamanie zasady „nie mów” bardzo często wywołuje ogromne wyrzuty sumienia z powodu przerwania tabu rodzinnego. Często nawet najbliższa rodzina nie wie, że któreś z rodziców dziecka pije.
Specjaliści mówią o archetypach DDA, o dziecku bohaterze, dziecku we mgle, maskotce i koźle ofiarnym. Co kryje się pod tymi słowami?
Bohater rodzinny to najczęściej najstarsze dziecko, które czuje się odpowiedzialne za wszystkich w rodzinie. Dziecko to sprawia wrażenie nadmiernie dojrzałego. Stara się tak działać, aby udowodnić innym, że w domu wszystko jest w porządku. Bohaterowie sprawiają wrażenie dzieci odpornych, niepotrzebujących żadnej pomocy. Te dzieci nie potrafią się bawić ani odpoczywać. Ich dzieciństwo jest zdominowane przez poważne problemy. W późniejszym okresie często rezygnują ze swojego życia osobistego w przeświadczeniu konieczności poświęcenia się dla innych. Ich postawa rozwija ten rodzaj „poświęcenia”, który najczęściej — po opuszczeniu rodziny alkoholowej — przestaje służyć komukolwiek, a prowadzi w efekcie do poczucia „przegranego życia”.
Kozioł ofiarny (zwany też wyrzutkiem rodzinnym lub dzieckiem kłopotliwym) to dziecko buntowniczo i dramatycznie występujące przeciw rzeczywistości życia rodzinnego; ten rodzaj buntu prowadzi do destrukcji. Kozioł ofiarny odwraca uwagę od rzeczywistych problemów rodziny, stając się wcieleniem rodzinnych frustracji. Dziecko przyjmujące tę rolę, często mimo braku dobrego kontaktu z pijącym rodzicem, silnie się z nim identyfikuje. Zazwyczaj jest ono przedmiotem poważnej krytyki zarówno ze strony rodzeństwa, jak i obojga rodziców, a także innych osób odgrywających rolę autorytetów.
Dziecko we mgle (zagubione dziecko) to dziecko wycofane w świat swoich fantazji, w świat lektur, marzeń. Takie dzieci nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych. Zagubione dzieci próbują radzić sobie ze swoimi uczuciami — ukrywając je. Cena, jaką za to płacą, to postępująca atrofia umiejętności kontaktu i współżycia z innymi ludźmi czy też odruch ucieczki od sytuacji trudnych lub negowanie rzeczywistości.
Maskotka (nazywana również klaunem lub dzieckiem rozbrajającym) to dziecko żartem, „humorem” rozładowujące napięcia rodzinne. Maskotka odwraca uwagę od rodzinnego problemu i skupia ją na sobie, żartując, przymilając się lub błaznując. Maskotki starają się, aby nastrój był bardziej optymistyczny, a wszyscy — mniej nieszczęśliwi. Dramat osoby pełniącej rolę maskotki polega na tym, że nikt nie traktuje jej poważnie, a ona sama zatraca granicę między radością a smutkiem, między przyjemnością dawania a bólem. Pełnienie roli maskotki utrudnia nawiązanie poważnych, głębszych związków.
Każde DDA wpisuje się w jedną z czterech ról?
Do czterech wyodrębnionych przez Sharon Wegscheider ról, które zostały potwierdzone przez innych badaczy, niektórzy autorzy dodają jeszcze rolę ułatwiacza, a więc dziecka swoim postępowaniem najbliższego wzoru koalkoholowego wspomagania choroby. Dziecko to emocjonalnie towarzyszy alkoholikowi w piciu. Ułatwiacz bierze na siebie odpowiedzialność za stan życia rodzinnego, oskarża samego siebie, próbuje naprawić sytuację. Treścią życia emocjonalnego osoby wspomagającej jest to, co dzieje się z alkoholikiem. Ułatwiacz przeżywa wstyd, zamęt, złość i cierpienie, z którym nie może sobie poradzić. Nie potrafi oderwać się emocjonalnie od alkoholika i żyć jako odrębna i autonomiczna osoba. Dramatem ułatwiacza jest przekonanie, że w jego ręku leży los alkoholika i on odpowiada za to, czy alkoholik będzie pił, czy też nie. Jego satysfakcje życiowe i upadki są bezpośrednio związane z tym, co dzieje się z osobą uzależnioną.
Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA, ang. ACoA — Adult Children of Alcoholics lub ACA — Adult Children Anonymous) — samopomocowe grupy wsparcia działające na bazie przejętego z ruchu AA (po niewielkich adaptacjach) programu Dwunastu Kroków. Stworzono je z myślą o osobach, które dorastały w domu, gdzie przynajmniej jedno z rodziców było alkoholikiem, i w związku z tym wykształciły cechy ułatwiające egzystowanie w takiej rodzinie, lecz wydatnie utrudniające życie poza nią. Istnienie grup opiera się na założeniu, że ludziom z określonymi problemami najlepiej pomogą w zdrowieniu spotkania z osobami mającymi podobne trudności.
W źródłach amerykańskich równolegle pojawiają się nazwy ACoA (Dorosłe Dzieci Alkoholików) i ACA (Anonimowe Dorosłe Dzieci) — dla odzwierciedlenia, że podobne problemy mogą dotyczyć nie tylko osób z rodzin z problemem alkoholowym, lecz także wychowanych w rodzinach, w których istniały innego rodzaju dysfunkcje (nadużycia seksualne, przemoc, perfekcjonizm, nadmierna religijność, emocjonalny rozpad małżeństwa rodziców, zakaz wyrażania uczuć itp.). W Polsce dotychczas funkcjonuje głównie pojęcie DDA, czasem z zaznaczeniem, że chodzi także o DDD (dorosłe dzieci rodzin dysfunkcyjnych).
W Polsce jako pierwszy o problemach dorosłych dzieci alkoholików zaczął mówić Jerzy Mellibruda w połowie lat 80. Początkowo dostępna w Polsce literatura związana z problemem DDA obejmowała tłumaczenia książek autorów amerykańskich (np. „Dorosłe Dzieci Alkoholików” Janet G. Woititz), jednak dość szybko pojawiły się związane z tematem, lepiej dostosowane do polskich realiów opracowania autorów takich jak prof. Maria Ryś, Jerzy Mellibruda, Zofia Sobolewska, Anna Dodziuk czy Wanda Sztander. Literatura dotycząca DDA wydawana była lub jest m.in. przez Instytut Psychologii Zdrowia i Trzeźwości (obecnie Instytut Psychologii Zdrowia) i kilka wydawnictw komercyjnych. W ostatnich latach sporadycznie odnotowuje się też zainteresowanie prasy tymi tematami.
Za miesiąc opublikujemy drugą część wywiadu z prof. M. Ryś o problemie DDA.
Fot. z archiwum autora.
Prof. dr hab. Maria Ryś — psycholog, kierownik Katedry Psychologii Rodziny na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej oraz Podyplomowego Studium Relacji Interpersonalnych i Profilaktyki Uzależnień WFCh UKSW. W pracy naukowej, badawczej i popularyzatorskiej koncentruje się wokół kilku zagadnień: psychologii rodziny, dysfunkcji w rodzinie, radzenia sobie w sytuacjach trudnych oraz profilaktyki uzależnień. Jest autorką wielu książek i artykułów poświęconych tematyce rodzinnej i uzależnieniom.
opr. mg/mg