Polityka państwa wobec matek pozostających bez pracy jest fatalna - jednym z najgroźniejszych aspektów jest brak ubezpieczenia zdrowotnego
W opublikowanym w lipcowym numerze „Mojej Rodziny” artykule „Matka pracująca i (nie)pracująca” został zarysowany problem fatalnej polityki państwa wobec kobiet rodzących dzieci i pozostających bez pracy. Podstawowym błędem systemu jest to, że wszystkie przywileje i zasiłki wypłacane matkom przyznawane są z tytułu zatrudnienia, a nie z tytułu urodzenia dziecka. Najbardziej obłudnym posunięciem rządu była spektakularna decyzja o wydłużeniu urlopów macierzyńskich dla matek mających pracę (aż do roku), a jednocześnie skrócenie go bezrobotnym — do zaledwie jednego miesiąca.
Jednym z podstawowych czynników zapewniających poczucie bezpieczeństwa matce z dzieckiem jest posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego. Niepracujące kobiety w ciąży i wychowujące dzieci, jeśli nie mają ubezpieczenia z tytułu innego niż zatrudnienie, muszą zarejestrować się w urzędzie pracy. Taka rejestracja jest bezsensowna, bo przecież nie zgłaszają się one tam, żeby akurat na tym etapie życia szukać innego zajęcia niż opieka nad własnym dzieckiem. Niestety, państwo nie pozostawia im wielkiego wyboru. Dla niepracujących kobiet powyżej dwudziestego szóstego roku życia jedynym członkiem rodziny, który może je zgłosić do ubezpieczenia, jest mąż.
Jedyną możliwością (poza zdobyciem ubezpieczenia socjalnego przyznawanego najbiedniejszym mieszkańcom przez wójta, burmistrza czy prezydenta miasta) dla niezatrudnionych kobiet spodziewających się dziecka, nie mających możliwości „podpięcia się” pod ubezpieczenie zdrowotne członka rodziny, jest prywatne ubezpieczenie w NFZ za około 350 zł miesięcznie. Nie dość więc, że takie kobiety nie mogą liczyć na żadne wsparcie ze strony państwa, to jeszcze muszą do swojego macierzyństwa dopłacać...
Coraz więcej osób, w tym polityków, zaczyna się orientować, że ludzie rejestrują się w urzędach pracy głównie po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Z analiz wynika, że jest to około 65 proc. wszystkich bezrobotnych. O ile w przypadku osób celowo unikających pracy można to uznać za przejaw naciągania państwa, o tyle w przypadku kobiet czy mężczyzn wychowujących dzieci jest to smutna konieczność.
Podstawowym warunkiem otrzymania statusu bezrobotnego jest zdolność i gotowość do podjęcia pracy, stażu, przygotowania zawodowego dorosłych, szkolenia, a nawet prac interwencyjnych lub robót publicznych. Ze względu na to, że nie można zbyt długo figurować w rejestrze, jeśli się nie przyjmuje ofert związanych z wykonywaniem wyżej wymienionych zajęć albo przynajmniej nie wykazuje chęci znalezienia pracy — czyli nie bierze udziału w konkursach na wolne stanowiska itp. — mogłoby się wydawać, że Polska jest krajem, w którym miejsc pracy jest więcej niż chętnych. Tymczasem gotowość do podjęcia zatrudnienia ma niewiele wspólnego z realną szansą na jego otrzymanie. Chodzi tutaj raczej o tworzenie wrażenia, że w kwestii pomocy w znajdowaniu pracy i doskonaleniu zawodowym coś się dzieje, choć, jak wiadomo, nic trwałego i efektywnego z tego nie wynika. Wiele zależy też od centrów aktywizacji zawodowej, popularnie nazywanych pośredniakami, i od tego, czy wywalczyły sobie one środki z funduszy europejskich, z których to współfinansowane są kursy i szkolenia mające aktywizować bezrobotnych. Są urzędy, w których pośrednicy nie mają dokąd kierować bezrobotnych lub odbywa się to rzadko; wtedy młode matki mają względny spokój. Jednak gdy jest dużo pieniędzy na pokrycie kosztów szkoleń czy staży — a uczestnictwo w tego typu praktykach jest obowiązkowe — to na pewno bardzo cieszą się ludzie rozpaczliwie poszukujący jakiegokolwiek zajęcia, ale kobietom opiekującym się dziećmi przysparza to zmartwień.
Nieuzasadniona odmowa wzięcia udziału w jakiejkolwiek formie aktywizacji oznacza skreślenie. Nie ma przepisu, który po upływie 30 dni od porodu uniemożliwiłby skierowanie matki karmiącej do wykonywania na przykład jakichś prac społecznie użytecznych. Jedynym czynnikiem ochronnym jest zdrowy rozsądek urzędnika, co nie jest ani pewnym, ani często spotykanym objawem.
Za obecny stan winić należy ministerstwo pracy i jego zupełny brak wizji postępowania wobec kobiet w ciąży i młodych matek, a także elastyczności w dostosowaniu przepisów do ich potrzeb. Wypadałoby zapytać ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, w imię jakich zasad polityki prorodzinnej bezrobotnej matce uniemożliwia się karmienie piersią i bliski kontakt z dzieckiem, które przez wiele miesięcy życia bardzo jej potrzebuje. Przypomnijmy: zaświadczenie lekarskie o niezdolności do pracy zwalnia od przyjmowania ofert maksymalnie na 90 dni. Dziecko nie jest żadnym powodem do odmowy przyjęcia oferty z urzędu. Mało tego: samo zajmowanie się nim w domu wyklucza możliwość rejestracji, gdyż jest równoznaczne z niemożnością podjęcia zatrudnienia w każdej chwili. Dlatego kiedy minister Kosiniak-Kamysz dumnie ogłasza spadek bezrobocia, warto się zastanowić, czy przypadkiem nie wynika on ze skreślania z listy bezrobotnych matek, które z opisanych wyżej względów nie mogą zbyt długo utrzymać się w rejestrze.
Na pewno znalazłoby się wiele osób, które stanęłyby w obronie aktualnych regulacji i powiedziały, że przecież istnieje choćby możliwość refundacji opieki nad dzieckiem, jeśli samotna matka przyjmie ofertę z pośredniaka. Zastanawiające jest jednak, dlaczego gdy kobieta chce sama przebywać z własnym dzieckiem, zajęcie takie traktowane jest jako naginanie przepisów, a jeśli dzieckiem zajmuje się opiekunka — wówczas jako praca, która wymaga wynagrodzenia. Ministerstwo honoruje tylko ten rodzaj pracy kobiet, który wiąże się z odkładaniem składek do ZUS. Rodzenie i wychowywanie dzieci jawi się jako zbędny balast, który uniemożliwia podjęcie zatrudnienia. Gotowość do podjęcia pracy, dyspozycyjność, częste stawianie się do kontroli w urzędach, jak widać, dla urzędników okazuje się dużo cenniejsze niż wydanie na świat nowego człowieka.
Oto kilka sytuacji, kiedy objęcie niepracującej matki ubezpieczeniem zdrowotnym nie jest możliwe:
— kobieta nie ma męża,
— mąż nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego, na przykład pracuje za granicą lub w Polsce na umowę cywilnoprawną nie gwarantującą mu ubezpieczenia (umowa o dzieło),
— mąż stracił pracę, a jako bezrobotny nie dopełnił formalności w urzędzie i został wykreślony z rejestru (okresy karencji 120, 180 lub 270 dni),
— mąż pracuje na umowę zlecenie i pracodawca nie wyraża zgody na ubezpieczenie członków jego rodziny.
opr. mg/mg