Synod Biskupów poświęcony rodzinie jest synodem nadzwyczajnym. To wskazuje na rangę zagadnienia - nie da się go sprowadzić do sporu między "tradycjonalistami" a "liberałami"
Ankiety papieża Franciszka są dokładną diagnozą sytuacji rodzin na całym świecie. Kościół poznał już chorobę, a teraz ojcowie synodu poszukują skutecznej recepty na kryzys
Temat obrad rozpoczynającego się 5 października III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów brzmi: „Wyzwania duszpasterskie związane z rodziną w kontekście ewangelizacji”. Będzie to pierwszy synod tego pontyfikatu, a dopiero trzeci nadzwyczajny, zwoływany w przypadku spraw naglących. Najwyraźniej za takie Papież uznał problemy rodziny. Kard. Jorge Bergoglio jako arcybiskup Buenos Aires wielokrotnie mówił o wielkiej społecznej i wychowawczej roli tradycyjnej rodziny. Jednocześnie wskazywał, że jest ona atakowana i podgryzana w imię rzekomego postępu.
— Będziemy starali się zastanowić nad teologią rodziny i duszpasterstwem, jakie mamy prowadzić w obecnych, trudnych warunkach. Rodzina jest dziś nieustannie lekceważona i krzywdzona — powiedział papież Franciszek podczas konsystorza kardynałów. Ojciec Święty podkreślił, że troska o rodzinę musi być obecna w Kościele, bo jest ona niezbędna dla życia świata i przyszłości ludzkości.
Na październikową sesję synodu zaproszeni zostali przewodniczący Episkopatów z całego świata oraz świeccy audytorzy. Każda z delegacji będzie mogła zabrać głos w imieniu lokalnego Kościoła. Będzie także czas na prezentacje wyników tzw. ankiety Franciszka, która ma posłużyć jako diagnoza obecnego stanu rodziny oraz punkt wyjścia do dalszej refleksji Kościoła.
— Polskie wyniki ankiet nie napawają optymizmem. Możemy mówić o kryzysie rodziny także nad Wisłą — podkreśla w rozmowie z „Niedzielą” bp Jan Wątroba, przewodniczący Rady ds. Rodziny KEP. — Jeszcze gorsza jest kondycja rodziny na zachodzie Europy. Najwyższy czas, aby Kościół na nowo zastanowił się nad tym, jak pomóc rodzinie, małżeństwom oraz tym, którzy przygotowują się do zawarcia tego sakramentu.
Z ankiet wynika, że nawet ludzie wierzący nie znają nauczania Kościoła nt. rodziny, sakramentu małżeństwa i etyki seksualnej. Można się spodziewać, że nauczanie nie zostanie zmienione, a jedynie uwspółcześnione, tak aby było lepiej zrozumiałe dla młodych rodzin.
Synod o rodzinie będzie kontynuacją i rozwinięciem linii Kościoła, którą wyznaczył św. Jan Paweł II. W dokumentach przygotowawczych do dyskusji ojców synodalnych wiele jest odniesień do nauczania Papieża z Polski, ale także jego poprzednika Pawła VI, który niebawem zostanie ogłoszony błogosławionym. Ci dwaj papieże są ojcami współczesnej teologii rodziny.
Oprócz ogólnoświatowej ankiety nowością ma być oczekiwana i zapowiedziana przez Papieża większa kolegialność podczas dyskusji oraz podczas podejmowania decyzji. Synod będzie dla niej poligonem doświadczalnym — na jej brak i zbyt dużą rolę Kurii Rzymskiej narzekali przybyli z całego świata kardynałowie podczas wspólnych spotkań przed konklawe, na którym wybrano Franciszka.
Z wielu powodów rozpoczynający się synod wzbudza ogromne zainteresowanie mediów. W ostatnich miesiącach wodą na młyn stało się wystąpienie kard. Waltera Kaspera o warunkowym dopuszczeniu do Komunii św. osób rozwiedzionych i żyjących w powtórnych związkach. Wezwał on Kościół do „zmiany paradygmatu”, wskazując pięć warunków, których spełnienie pozwalałoby rozważać możliwość udzielania jej osobom rozwiedzionym żyjącym w nowych związkach.
Niemiecki purpurat nie rezygnuje ze swojego stanowiska nawet po słowach zmasowanej krytyki hierarchów z innych stron świata oraz samego prezydium synodu. W ostatnich miesiącach zrobił dosyć dużą kampanię medialną udzielaniem wywiadów, w których lobbował nowe rozwiązania pastoralne.
Wystąpienie kard. Kaspera zostało nazwane przez innych kardynałów kazuistyką. Część z nich wydało specjalnie książkę, aby w kontrargumentach odnieść się do kontrowersyjnych postulatów. Sekretarz generalny synodu — kard. Lorenzo Baldisseri przyznaje, że w tej sprawie istnieje wielka rozbieżność opinii. W jego przekonaniu, sama wiara nie podlega wątpliwości, natomiast problemem jest zastosowanie jej w życiu. Inne podejście ma proboszcz będący w stałym kontakcie z ludźmi, a inne profesor uniwersytetu. — Papież nie obawia się podziałów w Kościele, jest otwarty na dialog, chce spokojnej i konstruktywnej konfrontacji, bez przesądzania z góry o czymkolwiek — podkreśla kard. Baldisseri.
W dokumencie roboczym synodu — „Instrumentum laboris” duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych jest wymienione pośród wielu innych wyzwań pastoralnych. — Zgromadzenie synodu biskupów nie będzie skupiać się wyłącznie na sprawie Komunii św. dla katolików, którzy po rozwodzie zawarli nowe, cywilne związki małżeńskie — tłumaczy kard. Baldisseri.
Również Papież nie ukrywał swojej dezaprobaty dla sprowadzania synodu jedynie do problemu udzielania Komunii św. rozwiedzionym. — Nie można traktować tych spraw kazuistycznie: czy można udzielać Komunię św., czy też nie — tłumaczył Franciszek w rozmowie z dziennikarzami na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Izraela.
Wiele wskazuje na to, że ojcowie synodu nie zmienią praktyki duszpasterskiej i nauczania Kościoła. Rozgoryczone media będą więc pisały, że znów wygrała opcja konserwatystów i że Kościół zatrzymał się w miejscu, bo nie idzie z duchem czasów.
— Moim zdaniem, droga refleksji synodalnej pójdzie w innym kierunku, niż wskazywał kard. Kasper. Dlatego też trzeba spodziewać się, że medialny obraz synodu będzie mocno zniekształcony — podkreśla bp Wątroba.
Zasadnicza i najważniejsza część obrad synodu będzie poświęcona Ewangelii rodziny, która wypływa z Bożego planu, znajomości Pisma Świętego, nauczania Kościoła, prawa naturalnego oraz powołania chrześcijańskiego. „Instrumentum laboris” wskazuje na słabą znajomość nauczania Kościoła, który stawia wymagania lepszego przygotowania osób pracujących w duszpasterstwie rodzin.
— Polska ma bardzo bogate doświadczenie katechez przedmałżeńskich. Myślę, że mamy się czym pochwalić. W naszych ośrodkach mogłyby się szkolić osoby z Kościoła w zachodniej Europie — mówi ks. dr Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin przy KEP.
Choć system przygotowywania narzeczonych do sakramentu małżeństwa jest u nas lepiej rozwinięty niż w innych krajach, to jednak nie możemy spocząć na laurach. Ciągłym zadaniem dla diecezjalnych duszpasterstw rodzin będzie dbałość o jakość systemu katechez przedmałżeńskich, ale także znalezienie odpowiedniego miejsca dla małżonków w Kościele. — Chcielibyśmy, aby parafie wypracowały model wspierania szczególnie młodych małżeństw. Statystyki pokazują, że najwięcej rozwodów jest przed 5. rocznicą ślubu — mówi krajowy duszpasterz rodzin. — Trzeba też zadbać o to, aby katechezy przedmałżeńskie nie były tylko kursem — przekazaniem suchej wiedzy. Musimy znaleźć w nich miejsce dla Jezusa Chrystusa i świadków wiary w moc sakramentalnego małżeństwa.
Współczesne małżeństwa są coraz bardziej wypłukane ze swojego sakramentalnego wymiaru. Wiele młodych par przychodzi do kościoła tylko dlatego, że jest w nim ładniej niż w urzędzie. — Małżeństwo w kościele to nie pusty obrzęd, ale akt sakramentalnej wiary — wskazuje bp Wątroba. — Do niedawna modliliśmy się głównie o powołania do życia zakonnego i kapłańskiego. Teraz nadszedł czas, aby coraz gorliwiej modlić się o powołania do sakramentu małżeństwa.
Wszystkie badania oraz ankieta papieża Franciszka wskazują, że kryzys rodziny wkradł się także do Polski. — Zdaję sobie sprawę z wielu trudności, jakie stoją przed młodymi małżonkami. Całe otoczenie społeczno-kulturowe jest przeciwko życiu i rodzinie. Dziś młodzi muszą więc iść pod prąd tego świata — mówi „Niedzieli” dr Jadwiga Pulikowska, doradca życia rodzinnego z archidiecezji poznańskiej. Od ponad 30 lat prowadzi katechezy przedmałżeńskie i obserwuje przemiany społeczne. — Choć nie zamykam oczu na różne zagrożenia, to jednak dostrzegam również pozytywne zjawiska. Z jednej strony jest mniej młodych, którzy chcą zawrzeć sakrament małżeństwa, ale przybywa tych, którzy podchodzą do tego świadomie i odpowiedzialnie. Młodzi wiedzą, że budowanie szczęścia rodzinnego jest trudnym zadaniem. Dlatego też podchodzą do tego coraz bardziej poważnie — mówi dr Pulikowska.
Statystyka polskich rodzin jest więc podobna do kościelnej frekwencji w naszym kraju. Choć z dekady na dekadę nieznacznie ubywa ludzi w kościelnych ławkach, to ci, którzy pozostają, są bardziej wierzący. — To zmiana z ilości w jakość. Coraz więcej młodych starannie przygotowuje się do ślubu, a później dba o swoją małżeńską miłość. Dzięki temu przybywa świadomych i szczęśliwych rodzin, które z radością otwierają się na nowe życie — dodaje Jadwiga Pulikowska.
opr. mg/mg