Coraz trudniej nam wierzyć w trwałą miłość - może dlatego, że podchodzimy do niej zupełnie biernie, zapominając, że każda sprawność fizyczna czy duchowa wymaga ćwiczenia w praktyce
Spotkałam niedawno człowieka, który po kilku uczuciowych zawodach stwierdził, że nie wierzy w trwałą miłość, a małżeństwa, które są ze sobą dłużej niż 10 lat, to zwyczajni mistrzowie hipokryzji. Jak go przekonać, że to nieprawda?
„To nie jest tak, żebyśmy się kłócili czy coś. Po prostu staliśmy się z żoną sobie obcy. Jest mi obojętna. Mijamy się w domu, wymieniamy kurtuazyjne uwagi, ale większą moją sympatię budzi nawet sprzątaczka w biurze, bo z uśmiechem na twarzy szybko, sprawnie i bez narzekania je sprząta. Żona, jak już coś zrobi w domu, to z łaski, psiocząc i marudząc. Jest między nami chłód, brak miłości, gdyby nie dzieci, już dawno byśmy się rozwiedli”. Tak opisuje swoje małżeństwo pan Tomasz. To wbrew pozorom wcale nie odosobniona sytuacja i wbrew pozorom łatwo z niej wybrnąć. Trzeba chcieć. Psycholog Gary Chapman jest ekspertem od ratowania małżeństw w kryzysie. Sytuację opisaną powyżej określa jako stosunkowo prostą do uzdrowienia. Jego koncepcja pięciu języków miłości od ponad 20 lat okazuje się skutecznie pomagać małżeństwom, w które wkradła się obojętność i znużenie drugą osobą. A jest to przecież jedna z głównych przyczyn rozwodów. Chapman obserwując dobrze funkcjonujące, szczęśliwe małżeństwa, zdołał odkryć pięć kluczowych obszarów, dzięki którym ludzie czują się kochani i szczęśliwi. Choć każdy z tych obszarów jest ważny, zwykle mamy podstawowy „język miłości”, którego potrzebujemy doświadczać, by czuć się prawdziwie kochanym. Chapman ostrzega, że całkiem sporo małżeństw funkcjonuje przez lata, zaniedbując te sposoby okazywania miłości, które są najważniejsze dla drugiej osoby. Proste rozwinięcie swoich umiejętności okazywania miłości może rozbudzić na nowo poczucie spełnienia i szczęścia w małżeństwie przeżywającym kryzys.
Tego sposobu wyrażania miłości nie należy mylić z materializmem. W darze ważny jest fakt, iż został przemyślany, ważny jest wysiłek włożony w jego zdobycie czy przygotowanie, nie jego wartość materialna. Idealny podarunek zawiera przekaz: znam ciebie, wiem, co cenisz, co lubisz, czego potrzebujesz, troszczę się o ciebie i jesteś dla mnie więcej wart/warta, niż to co musiałam/łem poświęcić, by zdobyć to dla ciebie. Dlatego ważne jest, by nie zapominać o urodzinach, imieninach, rocznicach. Lepszy jest też prezent niewielki, a przemyślany niż byle jaki, a drogi. Podobną do Chapmana myśl wyraża w seminarium „Wyśmiej swoją drogę do lepszego małżeństwa” Mark Gungor. Mówi o tym, że mężczyźni często mają tendencję, by obdarowywać swe żony czymś wielkim, przy rzadkich okazjach. A częste, drobne podarunki bywają ważniejsze. Pojedyncza róża dla kochającej kwiaty żony co kilka tygodni jest bardziej wartościowa od okazałego bukietu kwiatów raz do roku.
Chapman wspomina o niezwykle istotnym języku miłości: o słowach. Dla osoby, u której dominuje ten sposób doświadczania miłości, najwięcej radości przynoszą niespodziewane, szczere komplementy i słowa uznania. Ważne jest nie tylko mówienie takiej osobie, że się ją kocha, lecz pochwały, komplementy. Chapman doradza, że jeśli nie jesteśmy zbyt wygadani i mamy problem ze znalezieniem odpowiednich słów, można sięgać po cytaty z Pisma Świętego (np. Pieśń nad Pieśniami), poezji lub nawet... filmów romantycznych czy seriali. Mark Gungor opowiada o jednym z najlepszych prezentów, jakie zrobił swojej żonie. Była to kartka z napisem na zewnątrz: „Moim ulubionym miejscem na świecie jest...” i dokończeniem w środku: „miejsce, gdzie Ty jesteś”. W tym wypadku mamy nie tylko słowa miłości, lecz i znaczący podarunek. Gungor podsumował kupno kartki: „było to najlepiej wydane przeze mnie kiedykolwiek półtora dolara!”.
Chodzi tutaj nie tylko o bycie razem, lecz wspólne rozmowy, wspólne działania. Nie jest czasem wysokiej jakości wspólne oglądanie telewizji, choć może nim być posiłek. (Pod warunkiem że nie pochłaniamy jedzenia w zawrotnym tempie, a mamy czas na spokojną rozmowę). Ważna jest przy tym uwaga poświęcona drugiej osobie, prawdziwe, uważne jej słuchanie. John Gottman, inny znany ekspert od pracy z problemami małżeńskimi, doradza 20 minut znaczącej rozmowy w ciągu dnia, a raz w tygodniu wyjście na tzw. randkę małżeńską, która jest czasem wyłącznie dla nas, poświęconym na pielęgnację miłości.
Czy umycie naczyń może być wyrazem miłości? Oczywiście. Pamiętam anegdotę o zdobywcy radiowej nagrody „najpiękniejszych słów miłości”. Było to zdanie wypowiedziane przez młodego ojca do żony w środku nocy: „Nie wstawaj, ja je nakarmię”. Dlatego Chapman podkreśla, jak ważne mogą być działania w służbie drugiej osoby. Obecnie brzmi to politycznie niepoprawnie. Dlatego zwracam uwagę, że postawa służby dotyczy obu małżonków. Chodzi o to, by żona wykonywała akty służby wobec męża, mąż wobec żony, a oboje służyli dobru swej rodziny. Gungor z kolei zwraca uwagę na inny aspekt „służby domowej” — uświadamia kobietom, że aby mężczyzna coś zrobił w domu, należy mu o tym wyraźnie powiedzieć (najlepiej dwukrotnie), bo mężczyźni sami nie potrafią się różnych rzeczy domyślić. A zatem — potrzebujesz czegoś? Powiedz wprost. Mimo to, moim zdaniem, panowie także mogą czasem wysilić wyobraźnię i swoją umiejętność „czytania w myślach”. To kwestia obserwacji i logicznego wyciągania wniosków. Jeśli żona zwykle prosi cię o posprzątanie kuchni po kolacji, to jeśli kiedyś zrobisz to sam z siebie, bez proszenia, niezwykle zapunktujesz u żony.
Nie chodzi przy tym wyłącznie o seks, choć oczywiście też jest ogromnie ważny. Osoby, u których dominuje ten sposób wyrażania miłości, lubią być dotykane. Trzymanie się za ręce, przytulenie, fizyczna obecność, czułe poklepanie po ramieniu. To wszystko jest ważnym sposobem okazywania czułości. Dotyk ten nie musi mieć podtekstu seksualnego. Czuły kontakt fizyczny jest ważnym sposobem okazywania zaufania i buduje poczucie bezpieczeństwa i więzi w parze. W jaki sposób rozpoznać swój dominujący sposób doświadczania miłości? Zwykle sami używamy w stosunku do drugiej osoby języka miłości, który jest dla nas najważniejszy. A zatem jeśli twój mąż często mówi ci komplementy, spróbuj rewanżować się tym samym. Jeśli żona często wyświadcza ci przysługi, jak np. przygotowanie śniadania, pościelenie łóżka, postaraj się zrobić coś dla niej. Musimy przy tym pamiętać, że niekoniecznie to, co robi druga osoba, jest dla niej naturalne. Być może nauczyła się w ten sposób wyrażać miłość, np. obserwując swoich rodziców, a sama dla siebie może pragnąć czegoś innego. Dlatego obserwacja nie zastąpi rozmowy. Wskazówką może być zwrócenie uwagi, na co najczęściej druga osoba narzeka (Na brak pomocy? Na rzadkie wspólne wyjścia, na brak pochwał?) lub o co najczęściej prosi. Ważne jest przy tym, by pamiętać, że wszystkie sposoby okazywania miłości są w małżeństwie istotne. Jeśli u kogoś dominuje potrzeba na przykład spędzania czasu razem, nie oznacza to, że należy zaniedbywać inne sfery. Chapman opisuje wiele przykładów par, dla których odkrycie dominującego języka miłości drugiej osoby stało się punktem zwrotnym małżeństwa, popychając parę ku pełnemu rozkwitowi. A tak przy okazji — wykorzystując nabytą wiedzę, jak sądzicie, jaki jest dominujący język miłości autora listu cytowanego na początku?
opr. mg/mg