Chiara Corbella Petrillo i jej historia
Chiara i Enrico poznali się w Medjugorie latem 2002 roku. Enrico pojechał tam z pielgrzymką wspólnoty modlitewnej Odnowy charyzmatycznej. Chiara z koleżankami z liceum spędzała wakacje w Chorwacji, a ponieważ jej siostra Elisa była właśnie w Medjugorie, postanowiła tam do niej pojechać, korzystając z tego, że jest akurat niedaleko.
Chiara urodziła się w Rzymie 9 stycznia 1984 roku. Ona i jej starsza o dwa lata siostra Elisa, będąc niemal w równym wieku, trzymały się razem. Dorastały niemal równocześnie i z mamą Marią Anzelmą należały do Wspólnoty Serce Jezusa, ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Dziewczynki od maleńkości modliły się przynajmniej piętnaście minut dziennie. Chiara miała zdolności rysunkowe i muzyczne: najpierw uczyła się gry na fortepianie, później na skrzypcach. Była samodzielna i zdecydowana w dokonywaniu wyborów. Nie miała w sobie jednak nic z buntownika, wrodzoną stanowczość wykorzystywała w służbie bliźnim. I Maria Anzelma, i Elisa pamiętają dobrze, gdy przy stole, gdzie jako najmłodszej nakładano jej w pierwszej kolejności, pewnego dnia zdecydowanie wzięła swój pełny już talerz i podała starszej siostrze, by mogła zjeść przed nią.
Dzięki pracy taty Roberto, który zajmował ważne stanowisko w sektorze turystyki, cała rodzina mogła wiele podróżować. To były szczęśliwe i spokojne lata. A wakacje z przyjaciółkami w Chorwacji zapowiadały się podobnie.
„To było niespodziewane spotkanie – wspominała Chiara. – Pojechałam na pielgrzymkę i nie spodziewałam się wcale, że wrócę do domu zaręczona.” Również Enrico niczego nie przewidywał. Na pielgrzymce był ze swoją dziewczyną, ale właśnie wtedy coś się między nimi popsuło i doszło do rozstania.
Podczas obiadu w restauracji hotelowej Enrico podniósł wzrok i zobaczył Chiarę, która podeszła do jego stolika, gdzie było jedyne wolne miejsce. Najpierw uderzyła go jej uroda. Poczuł, że niewiele brakuje, by się w niej zakochał. Chiara, patrząc na Enrica i czując, że nie jest sam, pomyślała po prostu: „Ten chłopak jest tak bardzo mój”. „W sensie: «dla mnie» – wyjaśnił Enrico. – Była to po prostu intuicja. I mieliśmy ją oboje. Nie poszło jednak szybko. Pierwszy raz pocałowaliśmy się po pięciu miesiącach. Powiedziała mi, że odrzuciła wielu adoratorów. Czekała, wiedząc, że w końcu – jak mawiała – spotka kogoś dla niej.”
Przeczytaj dłuższy fragment...
Jest to fragment książki:
Simone Troisi, Cristiana Paccini, "Przyszliśmy na świat, by nigdy już nie umrzeć", tłum. Barbara Durbajło, Anna T. Kowalewska, rok wydania: 2016
Wydawnictwo PROMIC
Pojawia się zupełnie nagle. Niespodziewanie. By toczyć nierzadko młody organizm. Rak. Chiara zmarła, gdy miała 28 lat. Nowotwór wykryto, gdy była w piątym miesiącu ciąży. Nie poddała się jednak terapii, odkładając ją na później. Chciała urodzić dziecko i zrobiła to z radością, powtarzając: "Oto jestem". Myślała przede wszystkim o dobru maleństwa, które nosiła w swoim łonie...
Czy historia kobiety zmarłej bardzo młodo może świadczyć, że życie jest cudownym darem? Że podążanie za Jezusem również w cierpieniu otwiera nas na światło? Odpowiedź na te pytania przynosi ta książka. Jej stronice wypełnione są słowami i wspomnieniami tych, co znali Chiarę i dzielili z nią głębokie doświadczenie wiary. A ona mocno wierzyła, że życie, gdy nie poddaje się w obliczu śmierci, staje się znakiem nadziei dla wszystkich...
opr. ac/ac