Pojęcie rodziny wielodzietnej – podobnie jak wiele procesów życia małżeńskiego i rodzinnego − ulega w ostatnich dziesiątkach lat dużym przemianom.
„Rodzina jest jedyną społecznością ludzką, która − stosując określenie Tomasza z Akwinu – jest secundum naturam constituta, jest porządkiem natury ustanowiona. Jest więc konieczna, trwała, uniwersalna, wynikająca z podziału rodzaju ludzkiego na dwie płci i biopsychicznej konieczności ich zespolenia dla rozwoju rodzaju ludzkiego i osobowościowego rozwoju jednostki ludzkiej. Stąd też socjologowie nazywają rodzinę grupą pierwotną i podstawową. Pierwotną z rozwoju wszelkich form życia społecznego i biografii jednostki, podstawową, gdyż stanowiła i stanowi elementarną jednostkę organizacyjną każdego historycznego społeczeństwa” 1.
Przywołanie tych myśli profesora Jana Turowskiego o rodzinie ma szczególnie dziś wielkie znaczenie, gdy nazywa się rodziną związki, które nią nie są, gdy marginalizuje się rodzinę, stwarza się nierzadko społeczne warunki ku jej dysfunkcjonalności; medialnie nakręca się spiralę patologii przenikającej i asymilowanej przez niejedną rodzinę. Niewątpliwie jest to zagrożenie dla rozwoju jednostki i społeczeństwa.
Tymczasem rodzina daje ciągle szanse na przetrwanie konkretnej rodziny Iksińskich, gdy małżonkowie Iksińscy zrodzą dzieci, bowiem jeżeli pozostaną bezdzietni, to wymierają. Jeśli zrodzą tylko jedno dziecko, to wprawdzie w dziecku wpisują się w przyszłość, lecz biorąc pod uwagę społeczeństwo, wchodzą w następne pokolenie tylko w 50 procentach. Bezdzietność i jedynactwo w krótkim czasie może przynieść katastrofę demograficzną narodowi i państwu.
Pojęcie rodziny wielodzietnej – podobnie jak wiele procesów życia małżeńskiego i rodzinnego − ulega w ostatnich dziesiątkach lat dużym przemianom. Jeszcze w połowie XX wieku rodziny w aspekcie dzietności dzielono na niepełne, tzn. takie w których wychowywało się tylko jedno dziecko, i pełne. Z psychologicznego i pedagogicznego punktu widzenia uważano, iż brak rodzeństwa ma negatywny wpływ na jedyne dziecko, w którym może utrwalić się egocentryzm, między innymi spowodowany nadopiekuńczością rodziców, albo nadmiernych ich oczekiwań i wymagań od jedynaka. Brak dziecięcego środowiska w jednodzietnej rodzinie uważano także za defekt w wychowaniu, gdyż środowisko rówieśnicze ma doniosły wpływ na kształtowanie altruistycznej osobowości dziecka.
Przed półwieczem rodzinę z dwójką dzieci uważano za rodzinę małą, gdy każde dziecko ma tylko jednego brata, bądź jedną siostrę. Taka rodzina bardzo skromnie zaspokaja demograficzne potrzeby narodu. Dopiero tzw. rodzina średnia, gdy dziecko wychowywało się wśród dwojga lub czworga rodzeństwa, zapewniała naszemu narodowi szybki biologiczny rozwój.
Rodziny, w których dziecko wychowywało się wśród licznego rodzeństwa, od pięciorga wzwyż, określano mianem rodzin wielodzietnych. Odegrały one doniosłą rolę dla przetrwania narodowego w okresie zaborów i powstania państwa polskiego w 1918 roku. Kanclerz Bismark w zaborze pruskim walczył z „króliczą rozrodczością” Polaków. Przypomnimy, że w okresie narodowej niewoli tylko na obszarze tzw. Kongresówki (1815-1918) rodzina wielodzietna przyczyniła się do 4-krotnego wzrostu ludności. Po 123 latach niewoli mogła odrodzić się Polska, gdyż istniał młody i prężny naród polski.
Okres drugiej wojny światowej spowodował największe straty ludnościowe w Polsce. Państwo polskie straciło 12 milionów swoich obywateli z okresu drugiej Rzeczpospolitej. W okresie powojennym, w latach 1945-1956, naród czując się zagrożonym i wyniszczonym postawił na wielodzietność. Pod koniec tego okresu Polska osiągnęła największy wskaźnik w Europie, wynoszący 19,3‰ przyrostu naturalnego. Jeszcze za Bolesława Bieruta doceniono rodziny wielodzietne − przy urodzeniu szóstego i dalszego dziecka honorowym ojcem chrzestnym mógł być sam prezydent Bierut, o czym specjalnym pismem informowano z Warszawy i dla noworodka przysyłano jednorazową paczkę – tzw. wyprawką.
Szacunek i uznanie dla rodzin wielodzietnych zakończyło się w epoce Władysława Gomułki (1956-1970). Wielodzietność była atakowana i ośmieszana. Propagowano tzw. świadome macierzyństwo i wprowadzono ustawę „O dopuszczalności przerywania ciąży”. Wielodzietność stopniowo zaczęła zanikać. Dziś rodzinę średnią bardzo często uważa się za rodzinę wielodzietną. Spadek dzietności w rodzinach został spowodowany pracą zawodową kobiet, ich poziomem wykształcenia i tzw. awansem społecznym. W ostatnim dwudziestoleciu brak stabilności ekonomicznej, bezrobocie i widmo utraty pracy jest hamulcem dla tworzenia przez młodych rodziny, lub jej powielania. Dla innych materializm praktyczny i konsumpcjonizm jest przeszkodą dla liczniejszego potomstwa w rodzinie.
Moje badania nad rodziną, w tym wielodzietną, pochodzą z początku lat osiemdziesiątych XX wieku. W 1983 roku w czasopiśmie „Problemy Alkoholizmu” (nr 10/1983, s. 15-17) pod polemicznym tytułem: „Rodzina wielodzietna – szanse rozwoju czy miejsce patologii społecznej?” opisałem 25 rodzin wielodzietnych, w których wychowywało się 214 dzieci. Wśród owych rodzin siedem (28%) było dotkniętych alkoholizmem (sześciu ojców i jedna matka). W pozostałych rodzinach (osiemnastu – 72%) nie było żadnych przejawów patologii, przeciwnie, atmosfera miłości, wzajemnej pomocy i solidarności była tak duża, że dzieci z tych rodzin osiągnęły poziom wykształcenia średniego (z maturą) i wyższego – znacznie wyższy od przeciętnej krajowej w tamtych latach. O walorach wychowawczych wielodzietnej rodziny pisałem także w następnych latach 2.
Ciekawe badania nad rodzinami wielodzietnymi przeprowadziła w 1999 roku T. Gubernat. Zbadała ona 18 rodzin pełnych, tzn. takich, w których oboje małżonkowie żyli, byli z sobą razem i wychowywali łącznie 152 dzieci. Spośród tej liczby było 105 dzieci ankietowanych lub objętych skategoryzowanym wywiadem. W sześciu rodzinach autorka nie dotarła z ankietą do najstarszych dzieci, które usamodzielniły się, mieszkając daleko od rodziców, nawet za granicą kraju. Natomiast 41 dzieci było w wieku niemowlęcym, poniemowlęcym, przedszkolnym i wczesnoszkolnym; z racji wieku nie objęto ich badaniami, bowiem problemem badawczym T. Gubernat były sukcesy szkolne i uczelniane dzieci z rodzin wielodzietnych 3. Założono, że po okresie przystosowania się dziecka do warunków szkolnych, można mówić o ich powodzeniach i osiągnięciach w nauce.
Wnikliwa analiza osiągnięć w nauce szkolnej i na studiach dowiodła, iż 105 chłopców i dziewcząt oraz młodzieży akademickiej i absolwentów uczelni cieszyło się następującymi wynikami według ostatniej średniej ocen. Najniższą średnią ocen 3,0–3,5 osiągnęło 16,19%, średnią 3,6−4,0 osiągnęło najwięcej ankietowanych, bo 36,19%. 4,1−4,5 osiągnęło 13,33%, zaś 4,6−5,0 było udziałem 25,71%. Najwyższe oceny 5,1−6,0 osiągnęło 2,86%. Od 5,72% respondentów badaczka nie otrzymała średniej ocen, gdyż w tej podgrupie było sześcioro absolwentów studiów wyższych, którzy przed kilku laty rozstali się z uczelnią i nie pamiętali średniej, ale najważniejsze jest to, że studia ukończyli.
Biorąc pod uwagę osiągnięcia uczniów i studentów w Polsce (także z roku 1999) trzeba stwierdzić, że badana grupa dzieci z rodzin wielodzietnych w istotny sposób wyprzedzała w nauce statystycznych uczniów i studentów 4. Na podstawie skrupulatnych analiz T. Gubernat sformułowała następujące wnioski i uogólnienia:
– Dzieci z rodzin wielodzietnych osiągają sukcesy w nauce.
– Rodzice starają się pomóc wszystkim dzieciom w zdobywaniu sukcesu, mając na uwadze każde z nich; ważne jest, że nie zabraniają ani nie narzucają im własnej woli.
– Umiejętności wychowawcze rodziców, takie jak: tworzenie odpowiednich warunków do nauki w domu, pomoc w odrabianiu lekcji, zainteresowanie problemami dziecka, często decydują o rezultatach nauki szkolnej.
– W zdobywaniu sukcesów, także w wypełnianiu różnych obowiązków, pomaga młodszym starsze rodzeństwo. W toku rozmów, wspólnych zajęć, zabaw, młodsze dzieci zdobywają informacje i uczą się od starszych dzieci.
– Starsze rodzeństwo często staje się wzorem, w dużej mierze wyznacza poziom aspiracji i dążeń, a młodsze dzieci starają się im dorównać i to osiągnąć.
– Dzieci z takich rodzin umieją rezygnować z zaspokajania własnych potrzeb na rzecz rodzeństwa, starsze sprawują opiekę – wyręczając rodziców, potrafią dzielić się wszystkim.
– Dzieci mają duże aspiracje, wiele z nich skończyło studia i w porównaniu ze swoimi rodzicami awansowało społecznie. Statystycznie w porównaniu do ogółu społeczeństwa w Polsce stanowią oni dosyć duży procent ludzi z wyższym wykształceniem.
– Ani niski poziom wykształcenia rodziców, ani pochodzenie środowiskowe nie mają wpływu na wykształcenie dzieci. Niewiele z nich ograniczyło się do ukończenia szkoły zawodowej.
– Atmosfera, serdeczna postawa rodziców wobec dzieci, zgodne stosunki między członkami rodziny i wzajemne zaufanie tworzą klimat sprzyjający wszechstronnemu rozwojowi dziecka i jego sukcesom w szkole.
– Rodziny wielodzietne prawidłowo funkcjonują, właściwie kierują rozwojem dziecka, pozytywnie oddziaływają na nie wychowawczo.
– Dom tętni życiem, rodzice mają czas na rozmowę, dzielą się z dziećmi różnymi problemami, radościami i wspólnie je przeżywają.
– W rodzinach wielodzietnych łatwiej stworzyć atmosferę właściwą z punktu widzenia wychowawczego. Skupia się uwagę na dzieciach. Stworzona atmosfera związana jest ze specyficznym układem stosunków i podziałem praw i obowiązków między członkami rodziny.
– Wszystkie dzieci traktowane są jednakowo, rodzice wiedzą i czują, któremu z nich potrzebna jest większa pomoc, wsparcie. Chcą je wychować na zaradnych, pracowitych, samodzielnych, odpowiedzialnych ludzi, aby umiały współżyć z innymi w przyszłości.
– W takich rodzinach łatwiej kształtować cechy społeczno-moralne, gdyż możliwość wchodzenia w interakcje z rodzeństwem jest stała, a to jest bardzo ważne. Jeśli z dziećmi nie żyje się na co dzień, jeżeli kontakt z nimi jest sporadyczny, okazjonalny, ma miejsce poza wszystkim innym, określa się to jako życie obok siebie. W rodzinach wielodzietnych jest to raczej niemożliwe.
– W rodzinach wielodzietnych i pod ich wpływem kształtuje się umiejętność „przeżywania” drugiego człowieka, wczuwania się w jego stany psychiczne i potrzeby. Dawanie z siebie nie z myślą o osiągnięciu czegoś, realizowanie zamierzeń ale, z poczuciem więzi z innymi, z szacunkiem dla innych.
– Tradycje wielodzietności nie są raczej kultywowane, gdyż tylko niektórzy rodzice pochodzili z licznej rodziny.
– Aktywność zawodowa matek wielodzietnych jest niska. Prawie wszystkie pracowały, lecz z chwilą urodzenia pierwszego dziecka zrezygnowały z pracy, by zająć się domem i wychowywaniem dzieci 5.
Pisząc o rodzinie wielodzietnej, trzeba się odnieść do badań z 2007 r. przeprowadzonych na próbie 1212 uczniów, które zaprezentowałem w artykule o rodzinie międzypokoleniowej. W badanej populacji 12,13% dziewcząt i chłopców nie miało rodzeństwa. Jednego brata lub siostrę miało 43,16% ankietowanych. Tradycyjne określenie rodziny z dwójką dzieci jako rodziny małej występowało najczęściej. Tzw. rodzina średnia, gdy respondenci mieli dwoje rodzeństwa, występowała w 24,83%, troje rodzeństwa miało 10,40% badanych i czworo rodzeństwa – 2,97%. Sumując, w rodzinach średnich z dwójką–czwórką rodzeństwa wychowywało się 38,20% badanych uczniów. Dziś te rodziny często uważa się za wielodzietne. Według dawnej kwalifikacji w rodzinach wielodzietnych razem wychowywało się 13 uczniów i stanowili 1,06% całej reprezentacji 6.
Ważnym dla respondentów okazało się miejsce wśród rodzeństwa w kolejności przychodzenia na świat. Najstarszych było 32,76%, średnich 16,83%, najmłodszych 32,92%, jeden uczeń miał brata bliźniaka – 0,08%, brak rodzeństwa 12,13%, brak odpowiedzi 5,28%.
Stosunki z rodzeństwem dla badanej populacji w 2007r. układały się następująco: miłość i szacunek dla młodszego i starszego rodzeństwa −40,43%. Cześć, uznanie, podziw, szacunek pragnienie naśladowania starszego rodzeństwa − 34,74%. Ogólnie 911 osób (75,17%) pielęgnuje bardzo dobre uczucia wobec rodzeństwa. Natomiast 25,24% respondentów wśród członków rodziny najbardziej kocha rodzeństwo. 31,43% lubi przebywać z rodzeństwem. Wdzięczność wobec rodzeństwa respondenci wyrazili w następujący sposób:
– za wspólne życie, miłość i przyjaźń − 11,39%;
– za opiekę, troskę, bezpieczeństwo − 6,11%;
– za pomoc w problemach, w nauce, za wspieranie − 21,94%;
– za wspólne zabawy, imprezy, wycieczki − 8,25%;
– za wszystko co najlepsze, miłe chwile − 9,98%.
W pozytywną statystykę dotyczącą rodzeństwa wpisuje się 3/4 respondentów. Wyrazili oni ogromne bogactwo wzajemnych relacji, np. wspólne dziecięce i młodzieńcze zabawy − 46,53%.
Dla pełnego obrazu badań należy przypomnieć, że 12,19% ankietowanych nie ma rodzeństwa, a 12,7% nie ma dobrych relacji z rodzeństwem. Jednak nie zawiniło tutaj rodzeństwo lecz rodzice, którzy nie dali dobrego przykładu dzieciom, doprowadzili do rozpadu więzi rodzinnej, porzucenia, rozwodu, podziału i rozdzielenia dzieci; za przykładem ojca alkoholika czy matki alkoholiczki starsze rodzeństwo popadło w uzależnienia, zaczęło stosować przemoc itp. Dla tych i innych powodów obojętność i chłód wobec rodzeństwa przeżywa 4,21%, oraz całkowicie zerwane więzi z rodzeństwem ma 1,81% respondentów. Można powiedzieć, że negatywne relacje z rodzeństwem mają charakter marginesowy, pozytywne – niemal powszechny.
Anita Łęczyńska w pracy magisterskiej „Uwarunkowania postaw rodzicielskich w rodzinach jedno- i wielodzietnych w środowisku wiejskim i miejskim” (Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach) w podsumowaniu badań stwierdza: „Rodzice wychowujący jedno dziecko mają skłonność do traktowania go z pozycji władzy, częściej żądają bezwzględnego posłuszeństwa i podporządkowania się niż rodzice kilkorga dzieci […] Rodzice jedynaków przejawiają większą skłonność do nadmiernej koncentracji emocjonalnej na dziecku poświęcając mu całą swoją uwagę i niejednokrotnie oczekując, że spełni ono marzenia rodziców” 7.
Inaczej jest w rodzinach wielodzietnych, bowiem troska i uwaga rodziców rozkłada się na wszystkie dzieci. Przytoczę tu wymowny przykład studenta, dziś już licencjata. Zgłosił się on do mnie w lutym z prośbą o wpis zaliczenia i o możliwość zdawania egzaminu, na który w wyznaczonym terminie nie przyszedł. Zapytałem o powód nieobecności na egzaminie. Usłyszałem takie wyjaśnienie: „Przepraszam księdza profesora, że w ostatnim dniu na poprawki się zgłaszam, ale dopiero wróciłem dopiero z Anglii. W czasie Świąt Bożego i aż dotąd pracowałem tam jako kelner. Jestem w takiej sytuacji, że od matury muszę zarobić na swoje utrzymanie. Pochodzę z rodziny wielodzietnej, gdy powiedziałem rodzicom, że chciałbym pójść na studia, tato stwierdził, że mi nie zabrania, ale dalej nie będzie mnie utrzymywał... Wiem, że mu ciężko, stracił stałą pracę, pracuje dorywczo, gdzie się da. W wakacje, jak więcej zarobię, to się jeszcze podzielę z rodziną...”
Trzyletnie zmagania studenta z wielodzietnej rodziny, pełne ogromnej pracy, zaradności, wytrwałości wśród przeciwności, zostały uwieńczone licencjatem.
ks. prof. dr hab. Jan Śledzianowski – kierownik Zakładu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji, profesor na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach
Przypisy:
1 Turowski J., Rola rodziny w kształtowaniu kultury- Właściwości strukturalne rodziny i jej zagrożenia, w: Kultura dnia codziennego świątecznego w rodzinie, red. Dyczewski L., Lublin KUL 1998, s. 11.
2 J. Śledzianowski, Optymalny model dzietności – aspekt pedagogiczny, w: Miłość, małżeństwo, rodzina, red. F. Adamski, WAM, Kraków 1978, wyd. III 1988, s. 356-364, Tenże, Rodzeństwo a miłość ludzka, „Rycerz Niepokalanej” nr 12/1984, s. 15-16, Tenże, Diecezjalne dni skupienia w sanktuariach Kościoła kieleckiego dla rodzin wielodzietnych, „Kielecki Przegląd Diecezjalny” nr 2-3/1990, s.215-219, Tenże, Optymalny model dzietności, w: Jak być szczęśliwym w małżeństwie, red. F. Adamski, WAM, Kraków 1997, s. 143-173.
3 Gubernat T., Wpływ rodziny wielodzietnej na sukcesy dziecka w szkole, Wydział Pedagogiczny WSP, Kielce 1999, praca magisterska.
4 Por. Główny Urząd Statystyczny: Mały Rocznik Statystyczny 1999, Warszawa, s. 164-165.
5 Gubernat T., op. cit., s. 71-73.
6 Śledzianowski J., Rodzina międzypokoleniowa w Polsce na progu XXI wieku, Kielce 2008, s. 152.
7 Łęczyńska A., Uwarunkowania postaw rodzicielskich w rodzinach jedno i wielodzietnych w środowisku wiejskim i miejskim, UJK Kielce 2009, s. 108-109 (praca magisterska).
opr. aś/aś