Komentarz do sprawy odwołanego ingresu abp Stanisława Wielgusa
W związku z dymisją abp. Stanisława Wielgusa rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, o. Federico Lombardi, wydał specjalne oświadczenie. Oto jego fragmenty:
„Postawa abp. Wielgusa w minionych latach reżimu komunistycznego w Polsce poważnie wystawiła na szwank jego autorytet, także wśród wiernych. Dlatego, mimo jego pokornej i wzruszającej prośby o przebaczenie, rezygnacja z posługi w Warszawie i jej szybkie przyjęcie przez Ojca Świętego, wydało się stosownym rozwiązaniem, aby stawić czoła dezorientacji, do której doszło w tym kraju.
[...] Przy tej okazji dobrze też jest zauważyć, że sprawa abp. Wielgusa nie jest pierwszym i prawdopodobnie nie będzie ostatnim przypadkiem ataku na ludzi Kościoła, opartego na dokumentach Służby Bezpieczeństwa dawnego reżimu. Chodzi o obszerny materiał. W próbach oceny jego wartości i wyciągania zeń wiarygodnych wniosków nie można zapominać, że stworzyli go funkcjonariusze reżimu ucisku, posługującego się szantażem. [...]"
Nie ma wątpliwości, że w ostatnich dniach byliśmy świadkami naprawdę bolesnych wydarzeń. Były one tym bardziej bolesne, że ich źródłem stał się człowiek, po którym bardzo wiele się spodziewano.
Biorąc pod uwagę decyzję Stolicy Apostolskiej i oświadczenie jej rzecznika prasowego, można się cieszyć przede wszystkim jednym: ostatnie dni - mimo bardzo dużego napięcia, które podbijały informacje mediów - przyniosły decyzję jednoznaczną, ale z pewnością nie pochopną, która mogłaby skrzywdzić samego abp. Wielgusa.
Decyzja księdza arcybiskupa o rezygnacji i jej przyjęcie przez Ojca Świętego jest wyrazem zrozumienia, że do pasterzowania diecezją niezbędny jest odpowiedni autorytet wśród wiernych. Zaistniała sytuacja, a zarazem chyba jakiś lęk przed prawdą, brak sił, by udźwignąć jej ciężar, a może po prostu brak ludzi, którzy wsparliby go w trudnych chwilach - sprawiły, że ksiądz arcybiskup nie sprostał trudnemu wyzwaniu i nie mógłby cieszyć się tym autorytetem, który jest konieczny do sprawowania posługi biskupiej.
Można jednak mieć nadzieję, że dla samego Kościoła decyzja okaże się opatrznościową. Skoro „prawda wyzwala", a „moc w słabości się doskonali", to te trudne doświadczenia mogą rzeczywiście przynieść Kościołowi nowe spojrzenie na obecną sytuację i zadania, które przed nim stoją.
5.1.2007
Abp Tadeusz Gocłowski: „Ja, gdybym się znalazł w takiej sytuacji, prosiłbym Stolicę Apostolską o zwolnienie mnie z funkcji".
Abp Stanisław Gądecki: „Decyzja Stolicy Apostolskiej jest taka, jaka jest, i musimy ją uszanować. Nie możemy też zdać się na opinie i działania, które chciałyby przejąć ster Kościoła w swoje ręce".
6.1.2007
Bp Andrzej Dzięga: „Wielokrotnie, dla większej skuteczności działania, brał na siebie ciężar decyzji oraz odpowiedzialności za decyzje, które formalnie mógł pozostawić innym. Ta sama pozytywna atmosfera towarzyszy teraz jego pracy w Konferencji Episkopatu Polski. W kontekście jego ostatniego oświadczenia o popełnionym w kapłańskiej młodości błędzie, jego gorliwość można interpretować nawet jako wolę zadośćuczynienia Bogu, Kościołowi i Narodowi".
Abp Damian Zimoń: „Także prawdą jest to, że esbeckie archiwa nie kryją całej prawdy o minionych czasach. Dlatego trzeba je badać szczególnie dokładnie, konfrontując znalezione tam dokumenty z innymi źródłami, tak, aby proces tzw. lustracji służył dobru Kościoła, by prowadził do pojednania i przebaczenia, a nie tylko do napiętnowania ludzi, którzy uwikłali się we współpracę z SB".
7.1.2007
Kard. Stanisław Dziwisz: „Nie mogę powiedzieć inaczej -jak Ojciec Święty zadecydował, jesteśmy mu wdzięczni".
Bp Tadeusz Pieronek: „Szkoda, że nie była to wcześniejsza decyzja samego zainteresowanego. Byliśmy przede wszystkim zbulwersowani oświadczeniami dotyczącymi nieprawdy. Można było na początku powiedzieć, jaka jest sytuacja i wtedy pewne sprawy mogłyby się potoczyć inaczej".
opr. mg/mg