Temat: Palma męczeństwa
Ostatnie dni roku liturgicznego obfitowały we fragmenty opisujące zburzenie Jerozolimy bądź też znaki i wydarzenia poprzedzające koniec świata. Dziś, w ostatni dzień roku liturgicznego liturgia stawia nam przed oczy Apostoła Andrzeja, brata znanego nam dobrze Piotra Apostoła. Jeśli dane nam było kiedykolwiek lub też będzie nam dane znaleźć się w bazylice św. Piotra w Watykanie, znajdziemy postać św. Andrzeja jako jedną z czterech postaci znajdujących się w pobliżu ołtarza papieskiego. Ze świętym Andrzejem jednak spotykamy się częściej, niż nam się wydaje. Wszak przed przejazdami kolejowymi ci, którzy są kierowcami bez trudu wskażą krzyż św. Andrzeja. Inny, niż krzyż na którym umierał Zbawiciel, inny od tego, na jakim skonał brat apostoła – św. Piotr.
Św. Andrzej, pierwszy poszedł za Jezusem. To on przyprowadził do Niego Piotra. Choć nie jest wymieniony imiennie jak Piotr, pośród tych, którzy zapewniali, że za Mistrza gotowi są oddać życie, to w chwili próby, podobnie jak pozostałych apostołów zabrakło go na Golgocie. W chwili śmierci, śmierci krzyżowej, Andrzej podobnie jak Piotr ginie na innym krzyżu, niż ten, na którym umierał Zbawiciel, ale krzyż ten przypomina literę „X”, a więc „H” greckiego alfabetu, pierwszą literę słowa „Christos”.
W dzisiejszych czasach nieco zapomnieliśmy, że w życie chrześcijanina wpisana jest ofiara, a niekiedy nawet męczeństwo. Powołanie do pójścia za Panem, to tak jak w przypadku apostołów powołanie do zaparcia się siebie i odważnego wyznawania wiary. Pamiętając o tym pamiętajmy także, że do ostatecznej ofiary z życia apostołowie długo dorastali i dojrzewali.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
My też poszliśmy za Jezusem. Ofiarujemy Mu swój czas, modlitwę, zawierzamy życiowe decyzje i wybory. Jednak wiara w Mistrza z Nazaretu musi nas pobudzać do coraz większej ofiary z życia. Pójście za Panem nie jest bowiem przynależnością do stowarzyszenia czy partii politycznej. Jezus wybrał nas i powołał. Niekiedy dziwimy się a nawet buntujemy, że nasze życie wiary prowadzi nas po trudnej, kamienistej i ciernistej drodze. Jednak warto abyśmy pamiętali, że na końcu tej drogi czeka nas życie a nie śmierć, zbawienie obiecane tym, którzy wytrwają do końca.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy pamiętam, że życie chrześcijanina to ofiara i poświęcenie?