Mogę sobie wyobrazić oburzenie (słuszne!) lekarzy i dietetyków czytających ten tytuł, wszak od lat biją oni na alarm, że spożycie soli jest stanowczo za duże (prawie trzy razy przekracza zalecenia WHO), i tendencja ta z roku na rok rośnie, mimo że nadmiar soli może skutkować licznymi chorobami i redukcja jej spożycia powinna być naszym celem.
Współcześni Jezusowi nie patrzyli na sól aż tak krytycznie, ba, uważali nawet, że na świecie nie ma nad nią (i nad światło słońca), nic bardziej użytecznego. To zresztą zrozumiałe, że w czasach, gdy nie było lodówek ludzie doceniali bardziej jej wielorakie i dobroczynne znaczenie. Nie należy się więc dziwić, że w dzisiejszej Ewangelii Jezus nazywał swoich uczniów solą.
Sól nadaje smak. I nie trzeba jej wcale dużo, czasem wystarczy szczypta, by to co mdłe, niedobre, nagle nabrało smaku. Podobnie jest w życiu, wystarczy odrobina serca, miłości i życie nagle zaczyna smakować. Pamiętamy historię Janusza Świtaja, który w roku 2007 jako pierwszy w Polsce, złożył do sądu wniosek o eutanazję. Sparaliżowany po wypadku i oddychający jedynie za pomocą respiratora, miał już dość – jak pisał – wegetacji. Dzięki sercu jakie okazali mu wtedy ludzie, głównie pani Anna Dymna, Janusz Świtaj nie tylko odstąpił od swego zamiaru, ale został nawet magistrem psychologii i dzisiaj pomaga innym ludziom. – „Spełniłem swoje największe marzenie. Żyję pełnią życia” – powiedział w jednym z wywiadów.
Sól konserwuje. I dlatego dawniej, zwłaszcza latem, solono obficie mięso, by uchronić je przed zepsuciem. I znowu podobnie jest w życiu. Iluż młodych uchronili przed zepsuciem genialni pedagodzy jak św. Jan Chrzciciel de la Salle czy św. Jan Bosko, ale również inni, znani tylko nam, o których mówimy czasem: „nie wiadomo, co by ze mną było, gdyby nie on, gdyby nie ona ...”.
Sól wypala. I dlatego w świecie starożytnym posypywano czasem ziemię solą aby nic na niej nie wyrosło. Tam, gdzie przebywa chrześcijanin wszystko powinno być posypane solą, aby nie wyrosło żadne zło: złe myśli, złe słowa, złe czyny. Znam pewnego mechanika samochodowego, u którego w warsztacie nie ma obscenicznych plakatów i obowiązuje zasada: „kto przeklnie płaci” (parę złotych do skarbonki). Można?
– Wy jesteście solą ziemi – mówi do nas Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Zwróćmy uwagę, że dla Jezusa bycie uczniem i bycie solą jest tożsame. Jego słowa nie mają charakteru zachęty, wezwania: „starajcie się”, „powinniście być jak”, tylko krótko: jesteście uczniami – to jesteście solą! Palącym obowiązkiem każdego z nas jest więc bycie coraz bardziej solą, czyli kimś, kto nadaje życiu smaku, chroni świat przed zepsuciem i nie pozwala w nim rosnąć kwiatom zła. Czasem bowiem można odnieść wrażenie, że jedyna sól jakiej świat się dzisiaj wystrzega, to ta ewangeliczna, o której mówi nam Pan Jezus.
«
‹
1
›
»