Nauka z mocą



Po powołaniu pierwszych uczniów, Jezus rozpoczyna publiczną działalność. Głosi Ewangelię, czyni znaki i cuda. Pierwszym Jego cudem zapisanym przez św. Marka jest uzdrowienie opętanego. Przypadek czy raczej już na samym początku Ewangelista chce nam powiedzieć, że głównym celem działalności Jezusa na ziemi nie jest „rozmnażanie chleba”, „przemienianie wody w wino” czy „uciszanie żywiołów”, ale uciszanie nieczystych duchów, którym Chrystus za każdym razem będzie surowo rozkazywał: Milcz i wyjdź z niego. Żadnej prośby, żadnego dialogu ze złem, żadnej pertraktacji, tylko Milcz i wyjdź!

Duch nieczysty w dzisiejszej Ewangelii zdaje sobie doskonale sprawę jaki jest główny cel przyjścia Jezusa na ziemię: Jezusie Nazarejczyku, wiem, kim jesteś, przyszedłeś aby nas zgubić – woła przez opętanego w synagodze. Wielu chrześcijan, nawet duchownych, wydaje się tymczasem marginalizować obecność złych duchów w świecie, zdaje się w nie nie wierzyć, traktując ewangeliczny przekaz o opętaniach jako metaforę lub wyraz mentalności epoki, łącząc, w najlepszym wypadku, przejawy opętania z urojeniem i chorobą psychiczną.

Inni przeciwnie, mają za złe Kościołowi, że za dużo dzisiaj o złych duchach i egzorcyzmach mówi: – „Kiedyś tego nie było” – słyszymy. To prawda: „Kiedyś tego nie było”, bo nie było powszechnego dostępu do internetu, gdzie aż roi się od stron okultystycznych. Nie było tylu kanałów telewizyjnych zajmujących się ezoteryzmem, nie było tylu gazet reklamujących nachalnie „usługi” wróżek i bioenergoterapeutów. Kryzys religijny, zanik wiary w dzisiejszym świecie, narastający cynizm moralny i odrzucenie pojęcia grzechu, są, niestety, doskonałą pożywką dla wszelkiego rodzaju ezoteryzmu, okultyzmu i spirytyzmu – narzędzi złego ducha. Dość powiedzieć, że w katolickiej kiedyś Francji, która szczyci się, że ponad 50 procent społeczeństwa ma wyższe wykształcenie, jedna wróżka przypada na 80 osób, a jeden kapłan na … 4 tysiące!

Problem jest jednak poważniejszy: nie wystarczy wyłączyć telewizor, komputer, czy zrezygnować z niektórych gazet, aby uchronić się od wpływów złego ducha. Zwróćmy uwagę, że w dzisiejszej Ewangelii ujawnia się on w synagodze, a w Judasza wejdzie w czasie Ostatniej Wieczerzy. To powinno nam dać do zrozumienia, że nie ma miejsc wyjętych spod jego działania, miejsc, w których szatan zostawiłby nas w spokoju. Kościół, świątynia, tylko go rozwścieczają. Tak jak rozwściecza go samo imię chrześcijan, które nosimy od chrztu. Nie przypadkiem, nawet dzisiaj, w czasach pokoju, jak mówimy, jesteśmy najbardziej prześladowaną religią na świecie. Ponad 250 milionów wyznawców Chrystusa cierpi dzisiaj za wiarę: Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia (Mt 10, 22). To imię otrzymujemy na chrzcie. W świadomości wielu ludzi tymczasem, chrzest to taki „niewinny” obrzęd, który jeśli dziecku nie pomoże, na pewno nie zaszkodzi. Myślącym w ten sposób z pewnością „zaszkodzi”, bo od momentu chrztu stajemy się obiektem zaciekłych napaści złego ducha, który nigdy nam nie daruje, że należymy do Boga. Więc może lepiej nie chrzcić dzieci, skoro sakrament ten naraża nas na ataki wroga?

A może lepiej w końcu zrozumieć, na czym polega nasze powołanie, nasza godność i największe uprzywilejowanie: że jako dzieci Boże, możemy stanąć u boku Chrystusa i razem z Nim walczyć z szatanem, księciem ciemności, kłamcą i zabójcą od początku (por. J 8, 44); że „z mocą”, czyli „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”, możemy kazać złym duchom, gdziekolwiek się ujawniły, „wyjść i milczeć”.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama