KIEDY INTERES JEST NAPRAWDĘ OPŁACALNY
Aby dobrze zrozumieć dzisiejszą Ewangelię, musimy najpierw zastanowić się co oznacza pojęcie „niegodziwa mamona”. Czy chodzi po prostu o pieniądze, które byłyby wówczas z natury niegodziwe, a więc prowadzące do grzechu? W takim razie w ogóle nie powinniśmy mieć z nimi nic do czynienia… A przecież gospodarowanie dobrami materialnymi, przy którym pieniądz jest wygodnym i potrzebnym narzędziem, to część naszego życia. Również Pan Jezus pracował, zarabiał na życie i musiał używać pieniędzy. Być może nieraz umawiał się na wykonanie jakieś roboty z ludźmi, którzy dorobili się na handlu czy zarządzaniu majątkami wielkich właścicieli ziemskich. Dlatego opowiada o nich w przypowieściach.
Nie bez powodu Jezus zastąpił słowo „pieniądz” określeniem \"mamona\". Mammon był bliskowschodnim bożkiem pieniądza. Jego imię pochodziło od aramejskiego słowa ma\'mon oznaczającego „zysk”. Ale Żydzi, którzy w tamtym czasie byli już w dużej mierze narodem kupieckim, nie uważali że zysk jest czymś złym. Owszem, staje się niegodziwy, jeśli popycha do niegodziwości. To człowiek swą postawą sprawia, że pieniądz i inne doczesne dobra stają się przeszkodą w kochaniu i byciu posłusznym Bogu. Stają się wówczas bożkiem, Mammonem. Jest jednak możliwe, że używamy ich w sposób zgodny z wolą Boga. Mało tego, ich właściwe użycie daje okazję do pokazania w czynach, że jestem wierny. W Biblii zaś wierność jest jedną z najważniejszych cech miłości Boga do człowieka, a równocześnie kochać Boga oznacza być Mu wiernym.
Kiedy jestem wierny? Wtedy, gdy posługuję się dobrami materialnymi jako środkiem, a nie są one moim celem. Są ważne, bo umożliwiają mi życie i czynienie dobra. Skrajny brak środków materialnych może prowadzić do tego, że wszystkie moje siły są skupione na biologicznym przetrwaniu, co utrudnia mi życie duchowe i patrzenie z miłością na bliźnich. Tym niemniej, nie pokładam w nich nadziei. Dlatego Jezus mówi, aby traktować je jako „cudze”, a nie własne. Nie oznacza likwidację własności, lecz dystans do tego, co posiadam lub używam. Bo wszystko co mam, jest w gruncie rzeczy wypożyczone i kiedyś będę musiał to zostawić.
Pan Jezus mówi o wierności w małych rzeczach. Wszystkie dobra doczesne są małe w porównaniu z dobrami nadprzyrodzonymi: łaską, udziałem w życiu Boga, szczęściem wiecznym. Ale słowa Jezusa są również wezwaniem, abym zwracał uwagę na małe szczegóły. Wszędzie i zawsze, a najbardziej w relacjach z innymi ludźmi. Jednym z przejawów uczciwość w sprawach materialnych. Wierność w małych rzeczach może na przykład oznaczać, że urządzenia czy fundusze firmy w której pracuję używam zawsze zgodnie z tym, na co się umówiłem z pracodawcą. Wierność w małych rzeczach to szacunek dla klienta i staranie o to, żeby za ustaloną cenę otrzymał najlepszy towar czy usługę. A jeśli chce zapłacić jak najniższą cenę, to nie łudzić go, że otrzyma rzecz wysokiej jakości…
Na koniec można jeszcze zadać pytanie: jakich to przyjaciół mamy sobie pozyskać niegodziwą mamoną? Czy chodzi o pracodawcę, partnera w interesach czy klienta? Nawet właściciel najpotężniejszej korporacji nie może mi pomóc w wejściu do wiecznych przybytków. Chyba, że pomoże mi się nawrócić albo wesprze modlitwą, ale to nie ma nic wspólnego z jego majątkiem. Będąc uczciwym w sprawach materialnych z moimi bliźnimi umacniam moją przyjaźń z Bogiem. Tylko On może dać mi majątek trwały: Jego miłość i życie wieczne.