Wykluczenie ubezpieczeniowe i emerytalne

Wykluczenie finansowe to nie tylko niemożność założenia konta w banku czy uzyskania kredytu, ale także niedostatek środków finansowych po osiągnięciu wieku emerytalnego. Jeszcze inną formą jest wykluczenie ubezpieczeniowe, dotykające zarówno osoby starsze, jak i w innym wieku.

 

Wykluczenie ubezpieczeniowe

We współczesnych społeczeństwach dostęp do świadczeń ubezpieczeniowych nie jest luksusem, ale elementem niezbędnym do pełnego uczestniczenia w życiu społecznym. Dotyczy to zarówno sfery życia gospodarczego, w której brak możliwości ubezpieczenia danego podmiotu lub wygórowana składka stawia go w sytuacji gorszej od konkurencji, jak i życia osobistego i społecznego. Przykładem tu mogą być wysokie stawki ubezpieczeń OC/AC dla młodych kierowców. Nierzadko możliwość podjęcia przez nich pracy zawodowej związana jest z koniecznością dojazdu własnym pojazdem, który wymaga wykupienia co najmniej polisy OC. Już samo nabycie OC może poważnie nadwyrężać budżet osoby wkraczającej dopiero na rynek pracy, AC może zaś pozostawać całkowicie poza jej możliwościami finansowymi. Tymczasem dla takiej osoby utrata pojazdu w wyniku ewentualnej kradzieży jest znacznie bardziej dotkliwa niż dla kogoś, kto ma już stabilną sytuację finansową i zgromadzone oszczędności pozwalające na nabycie kolejnego środka transportu.

Wykluczenie ubezpieczeniowe może mieć różne przyczyny. Niektóre z nich związane są z wiekiem, inne z sytuacją życiową lub zdrowotną danej osoby. Częstym przypadkiem jest wykluczenie ze względu na uwarunkowania zdrowotne. Może się ono przejawiać w postaci wygórowanej składki ubezpieczeniowej dla osób cierpiących na choroby przewlekłe, ale także jako odmowa wypłaty odszkodowania w przypadku stwierdzenia takiej choroby, która nie została wcześniej zgłoszona ubezpieczycielowi.

Ubezpieczyciel, ustalając stopę składki, wymaga zazwyczaj wypełnienia formularza, w którym zawarte są liczne pytania dotyczące naszego wieku, płci, korzystania z używek (alkohol, tytoń, inne), przebytych i przewlekłych chorób, czynników ryzyka zdrowotnego (np. ciśnienie krwi, waga, wzrost), zawodu oraz sposobu spędzania wolnego czasu. Właściwe oszacowanie ryzyka jest oczywiście prawem towarzystwa ubezpieczeniowego, pojawia się tu jednak przestrzeń do nadużyć. Można wprawdzie stwierdzić statystycznie, że dany czynnik zwiększa ryzyko powstania zdarzenia, którego dotyczy polisa ubezpieczeniowa, jednak ubezpieczyciel powinien podchodzić do każdego przypadku indywidualnie, a nie zakładać, na przykład, że dana osoba pijąca alkohol z zasady stwarza większe ryzyko spowodowania wypadku.

O ile kwestie dotyczące nałogów i stylu życia są czynnikami znajdującymi się pod kontrolą danej osoby (przynajmniej do pewnego stopnia), istnieją także inne czynniki – wiek czy choroby przewlekłe, na które dana osoba nie ma wpływu. Zdarza się, że przy ubezpieczeniu na życie towarzystwo ubezpieczeniowe wymaga opłacania znacząco wyższej składki od osób z chorobami krążenia, chorobami nowotworowymi czy zaburzeniami psychicznymi, a w niektórych przypadkach odmawia wypłacenia odszkodowania. Dotyczy to zwłaszcza niewłaściwej interpretacji wyników badań medycznych, takich jak np. zapis EKG. W pewnym przypadku towarzystwo ubezpieczeniowe odmówiło wypłaty odszkodowania uposażonym za śmierć ubezpieczonego, stosując własną definicję zawału serca, niezgodną z aktualną wiedzą medyczną. Decyzja ubezpieczyciela została zakwestionowana przez uposażonych, którym rację przyznał Prezes UOKiK, co potwierdził późniejszy wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z 2 grudnia 2013 r. (XVII Ama 33/12).

 

Wykluczenie emerytalne

Szczególnym przypadkiem wykluczenia finansowego jest wykluczenie emerytalne rozumiane jako całkowite lub częściowe pozbawienie środków finansowych po osiągnięciu  wieku emerytalnego. Mówimy tu o sytuacji społeczeństw krajów rozwiniętych, które posiadają rozwinięte systemy emerytalne, a jednak pojawiają się całe grupy społeczne, które częściowo lub całkowicie nie doświadczają dobrodziejstw tych systemów. Przyczyny wykluczenia mogą być zarówno endogenne, jak i egzogenne. Przyczyny endogenne zależne są od jednostki. Należą do nich m.in.: niechęć do gromadzenia środków finansowych na okres emerytalny oraz niewiedza dotycząca różnych możliwości zabezpieczenia emerytalnego. Przyczyny egzogenne związane są z czynnikami niezależnymi od jednostki, mającymi nierzadko wymiar społeczny.

W polskich warunkach do głównych przyczyn wykluczenia emerytalnego należą: praca w tzw. szarej strefie, brak stabilnej sytuacji zawodowej oraz zjawisko prekariatu.

Rozmiary szarej strefy w Polsce są bardzo trudne do oszacowania. F. Schneider i D.H. Enste w badaniach dotyczących okresu bezpośrednio przed wejściem Polski do Unii Europejskiej i krótko po (1999–2009) określili średni poziom szarej strefy w Polsce jako 26,4 procent PKB. Nieco późniejsze (2012) badania prowadzone przez Konfederację Lewiatan wskazywały na około 33 procent PKB. Według niektórych badań (Kondzielnik 2017) szara strefa wynosi jeszcze więcej, bo aż 48 proc. PKB. Oficjalne dane według GUS, oparte o badania w latach 2010–2013 mówią o rozmiarach szarej strefy w obszarze między 12,6 a 14,5 proc.

Niezależnie od trudności metodologicznych związanych z badaniami szarej strefy, bezdyskusyjnym faktem jest jej istnienie, wiążące się z dużą dysproporcją pomiędzy deklarowanymi, opodatkowanymi dochodami a rzeczywistymi zarobkami. Konsekwencją jest zarówno ograniczona możliwość lokowania środków w instytucjach finansowych przez osoby pracujące w szarej strefie, jak i brak opłacania przez nie (lub ich pracodawców) składek ubezpieczeniowych  do  powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych.

Przynależność do szarej strefy dotyka bardzo często osób z tzw. pokolenia Y i Z, czyli urodzonych w latach 80 i 90. XX wieku. Wchodząc na rynek pracy w warunkach transformacji ustrojowej nie miały one zapewnionego poziomu bezpieczeństwa socjalnego, którym cieszyły się poprzednie pokolenia. Mogło to oznaczać albo całkowity brak umowy o pracę albo umowę z minimalnym wynagrodzeniem. Pieniądze wypłacane „na rękę” nie wiązały się z opłacaniem przez pracodawcę składek emerytalnych w wysokości, która gwarantowałaby przyszłą emeryturę umożliwiającą godziwe przeżycie.

Tym, co charakteryzuje sytuację pokolenia Y jest mniejsza niż w poprzednich pokoleniach liczba lat składkowych w ubezpieczeniach powszechnych. Wynika ona z kryzysu na rynku pracy na przełomie XX i XXI wieku. W momencie gdy na rynek pracy wchodzili przedstawiciele pokolenia Y, bezrobocie w Polsce wynosiło około 20 procent. Były jednak miejscowości i regiony, gdzie sięgało nawet 50 procent. W praktyce oznaczało to dla jednych perspektywę całkowitego braku zatrudnienia, dla innych – zatrudnienie tymczasowe, pracę w szarej strefie, dla jeszcze innych – migrację, która przybrała szczególnie duże rozmiary po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. Dla wielu osób były to więc lata nieskładkowe, jeśli chodzi o ubezpieczenia emerytalne, a nawet gdy składki były odprowadzane, liczone były od minimalnego wynagrodzenia lub od części etatu (podczas gdy w rzeczywistości dana osoba pracowała na cały etat). Trudność ze znalezieniem pracy w wyuczonym zawodzie lub zgodnej z posiadanymi kwalifikacjami przekładała się nie tylko na niższe dochody bieżące, ale także – na niższe środki gromadzone na koncie emerytalnym ZUS. Dodatkową trudność sprawiało dokumentowanie składek, gdyż w tym okresie ZUS przechodził duże zmiany informatyczne i zdarzało się, że część składek nie została właściwie odnotowana w systemie.

Problemy związane z transformacją ustrojową, jakich doświadczyli przedstawiciele pokolenia Y i Z należą dziś już do przeszłości. W międzyczasie pojawiło się jednak nowe zjawisko, które dotyka zarówno ich, jak i pokolenia obecnie wchodzącego na rynek pracy: prekariat.

Prekariat

Opisywane wyżej zjawiska, związane z transformacją ustrojową, dotyczą Polski oraz innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym samym czasie narastało jednak inne zjawisko o charakterze globalnym. Jest nim prekariat – problem, który przybiera coraz większe rozmiary w krajach, w których do tej pory czymś powszechnym była perspektywa stałego zatrudnienia i przyszłej emerytury.

W socjologii światowej termin „prekariat” został po raz pierwszy użyty przez Pierra Bourdieu w 1963 r. w wydawnictwie „Travail et travailleurs en Algierie” w odniesieniu do tymczasowo zatrudnionych, nisko wynagradzanych pracowników fizycznych. Jednak popularyzacja tego zagadnienia nastąpiła na przełomie XX i XXI w. wraz z postępującymi procesami globalizacji oraz deindustrializacji.

Sam termin „prekariat” jest neologizmem utworzonym od łacińskiego przymiotnika precarius, czyli „niepewny”, „zdany na czyjąś łaskę” oraz rzeczownika „proletariat”. Można go zdefiniować jako globalny fenomen utraty bezpieczeństwa ekonomicznego przez jednostki funkcjonujące w obszarze rynku pracy. Wielki Słownik Języka Polskiego określa mianem prekariatu „ogół osób, które nie mają stałej pracy i których przyszłość nie jest zabezpieczona pod względem finansowym”.

Zjawisko prekariatu zostało kompleksowo opisane przez Guya Standinga w publikacji z 2011  r. „The Precariat: The New Dangerous Class”. Jest ono pochodną globalizacji oraz uelastyczniania rynku pracy w większości krajów, które dokonało się w latach 90 XX wieku i późniejszych. Doprowadziły one do stopniowego kurczenia się grupy pracowników zatrudnionych na umowy na czas nieokreślony lub długoterminowo, szybko natomiast wzrastała liczebność pracowników tymczasowych. Już dziesięć lat temu w Japonii ponad ¹⁄₃ pracowników wykonywała pracę tymczasową, w Wielkiej Brytanii 97%  nowo tworzonych etatów  miało charakter umów tymczasowych, w Niemczech zaś była to prawie połowa  nowych  miejsc  pracy. Zjawisko to nasila się z każdym rokiem, a w szczególny sposób dotyczy osób młodych. W Polsce ponad 60% zatrudnionych na umowy tymczasowe to ludzie poniżej 25. roku życia.  

Konsekwencją jest powstanie dwóch kategorii pracowników: insiders oraz outsiders. Insidersi to ci, którym udało się zdobyć umowę o pracę na czas nieokreślony, mający stabilną sytuację zawodową, mogący spodziewać się awansu i wzrostu dochodów. Outsidersi natomiast to pracownicy tymczasowi, stale zagrożeni utratą pracy, żyjący w stanie ciągłej niepewności zawodowej. Nawet jeśli w danej chwili posiadają środki na zaspokojenie swoich potrzeb życiowych, nie mogą być pewni jutra, a w szczególności tego, co stanie się w sytuacji, gdy nie będą w stanie pracować ze względu na problemy zdrowotne lub podeszły wiek. Ze względu na przerwy w zatrudnieniu składki emerytalne odprowadzane są nieregularnie i nie wiadomo, czy po osiągnięciu wieku emerytalnego zdołają osiągnąć staż pracy wymagany do uzyskania emerytury, ani jakiej wysokości emerytury mogą się spodziewać.

G. Standing do prekariatu zalicza także samozatrudnionych. Tu sytuacja jest zróżnicowana – osobą samozatrudnioną może bowiem być zarówno dobrze zarabiający prawnik czy lekarz, który z własnej woli wybrał taką formę zatrudnienia, jak i kurier czy pracownik fizyczny zmuszony do założenia jednoosobowej działalności gospodarczej przez pracodawcę, któremu zależy na obniżeniu własnych kosztów. W tym drugim przypadku samozatrudnienie oznacza podobne problemy jak w przypadku „outsidersów” – zawodową niepewność zarówno co do najbliższej, jak i odległej przyszłości i potencjalny brak ochrony socjalnej. Co stanie się w przypadku przedłużającej się choroby? Obowiązkowa składka zdrowotna, którą opłaca samozatrudniony, zapewnia dostęp do usług zdrowotnych, nie daje jednak „chorobowego” przysługującego osobom zatrudnionym na etat. Należy ją odróżnić od składki chorobowej, która ma charakter dobrowolny i wynosi 2,45% podstawy wymiaru. Nie każdą osobę prowadzącą jednoosobową działalność gospodarczą stać na opłacanie tej składki; należy ponadto pamiętać, że prawo do zasiłku chorobowego przedsiębiorca uzyskuje dopiero po wynoszącym 90 dni okresie wyczekiwania (liczonego od pierwszego dnia opłacenia składki). Jeśli więc zachoruje w przeciągu tego okresu, nie otrzyma zasiłku.

W wyjątkowo trudnej sytuacji na globalnym rynku pracy znajdują się stażyści. Są to osoby młode, które pomimo posiadania wykształcenia wyższego, wykonują pracę niepłatną albo wynagradzaną bardzo nisko. Oczekiwana od nich „elastyczność” oznacza niejednokrotnie, że oficjalnie pracują jedynie w niektóre dni tygodnia lub w niepełnym wymiarze godzin, w rzeczywistości spędzając w pracy znacznie więcej czasu. Ich problemy związane z kwestiami ubezpieczeniowymi są analogiczne do problemów szarej strefy omawianych wcześniej.

Przykładem wykluczenia ubezpieczeniowego i emerytalnego mogą być kierowcy „społecznościowych” firm taksówkarskich świadczących usługi przewozowe w oparciu o aplikacje mobilne. Bardzo często pozbawieni są ochrony ubezpieczeniowej, którą posiadali taksówkarze pracujący w sposób tradycyjny (czy to zatrudnieni w korporacji, czy też jako samozatrudnieni). Podobny problem dotyczy osób zajmujących się dowozem żywności w oparciu o platformy internetowe i aplikacje mobilne. Ich sytuacja ubezpieczeniowa jest często znacznie gorsza od sytuacji kurierów zatrudnionych bezpośrednio przez restauracje. Platformy internetowe zlecają wykonanie usługi dostarczenia produktu z restauracji do klienta, nie traktują jednak kuriera jako pracownika, którego należałoby objąć ochroną ubezpieczeniową, biorąc choćby pod uwagę zwiększone ryzyko wypadku, jakie grozi osobie przeciskającej się przez zatłoczone miasto na rowerze czy skuterze w godzinach szczytu.

Wszystkie te odmiany prekariatu wiążą się ze zwiększonym ryzykiem wykluczenia ubezpieczeniowego i emerytalnego. Sytuację komplikują dodatkowo niekorzystne trendy demograficzne. Starzenie się społeczeństw zachodnich (do których należy także Polska) sprawia, że systematycznie wzrasta liczba osób pobierających świadczenia emerytalne, zmniejsza się natomiast liczba tych, którzy wchodzą na rynek pracy. Obecnie na terenie UE około 20 proc. mieszkańców to osoby w wieku 65+. Prognozy wskazują, że w roku 2050 wskaźnik ten sięgnie 30 procent, przy czym, według Banku Światowego, Polska znajduje się w szczególnie niekorzystnej sytuacji, bowiem przewidywany udział w społeczeństwie osób powyżej 65. roku życia wynieść ma 31,3 proc. Jeszcze bardziej pesymistyczne prognozy przedstawia Główny Urząd Statystyczny, przewidując, że będzie to niemal 33 procent. Prognoza EUROPOP2013 mówi o 33,9%. Brak zastępowalności pokoleń i wydłużanie się średniego dalszego trwania życia oznaczają, że przyszłe emerytury obecnych dwudziesto- i trzydziestolatków mogą nie wystarczyć na zaspokojenie ich potrzeb życiowych. W tej sytuacji szczególnie istotne staje się uzupełnienie powszechnego systemu emerytalnego dodatkowymi elementami, takimi jak Indywidualne Konta Emerytalne (IKE), Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) czy Pracownicze Plany Emerytalne (PPE). Niestety, według danych Komisji Nadzoru Finansowego z 2018 r. jedynie 5,8% ogółu osób aktywnych zawodowo posiada IKE, 4,3% - IKZE, a 2,5% należy do PPE. Wysoki jest również odsetek osób, które zrezygnowały z uczestnictwa w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) – dane z 2019 r. wskazywały na 39% osób, które nie zgłosiły rezygnacji z tego programu.

Podsumowując, wykluczenie ubezpieczeniowe i emerytalne jest realnym problemem wielu Polaków, zarówno tych, którzy należą do starszych pokoleń, jak i tych, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. Choć przyczyny tego wykluczenia w poszczególnych okresach bywały różne, jest to zjawisko, z którym powinni się liczyć zarówno politycy, jak i obywatele. Nierozwiązana w szczególności pozostaje kwestia przyszłych emerytur pokolenia osób urodzonych po roku 1980. Zachęty do korzystania z dodatkowych form oszczędzania na przyszłe emerytury spotykają się ze stosunkowo niewielkim zainteresowaniem w społeczeństwie, a szacunki ZUS mówią o tym, że w 2050 r. relacja przeciętnej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia będzie wynosić jedynie 29 procent. Obecnie wynosi ona ponad 50 proc., nietrudno więc wyobrazić sobie, w jak trudnej sytuacji znajdą się przyszli emeryci, jeśli nie zadbają o dodatkowe zabezpieczenie emerytalne.

Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama