Chociaż Jan Chrzciciel postrzegany jest jako ostatni prorok Starego Testamentu, to jednak w jego słowach i jego życiowej postawie jest coś głęboko ewangelicznego. Jest w nim ten sam żar, ta sama świeżość, ten sam radosny niepokój, to samo oczekiwanie, które będzie cechowało nauczanie Jezusa, a potem – słowa św. Pawła i innych autorów nowotestamentalnych listów. Trudno zakładać, że Jan w szczegółach znał naprzód okoliczności ukazania się Mesjasza przed światem, jednak głęboka więź z Bogiem wytworzyła w nim rodzaj nieomylnej intuicji, która potrafiła bezbłędnie rozpoznać Przychodzącego. Elementem tej intuicji było też wewnętrzne uniżenie wobec przekraczającej go Tajemnicy, wyrażające się w przekonaniu, że nie jest godzien rozwiązać Przychodzącemu rzemyka u sandałów.
W odróżnieniu od innych ewangelistów, Marek nie notuje żadnego dialogu w scenie chrztu, którego Jan udziela Jezusowi. Odnosi się wrażenie, że to spotkanie dokonuje się w milczeniu. Gestem przyjęcia chrztu, będącego znakiem pokuty ludzi grzesznych, Jezus wyraża swoją solidarność z tymi, których grzechy ma ponieść na krzyż. To, że nie jest to chrzest grzesznika, pokazuje objawienie się Trójcy: Ducha Świętego obecnego w znaku gołębicy oraz Ojca, który uroczyście potwierdza godność Syna Bożego.
Warto w niedzielę Chrztu Pańskiego pomyśleć o znaczeniu własnego chrztu. Wielu chrześcijan nie zna nawet daty swojego chrztu. A przecież jest to data kluczowa dla każdego, kto chce wzrastać w świadomości Bożego dziecięctwa. Fakt, że niemal wszyscy, czytający te słowa, zostali ochrzczeni w wieku niemowlęcym, krótko po urodzeniu, ma swoje symboliczne znaczenie. Chrzest jest darem całkowicie niezasłużonym. Nikt nie jest w stanie zasłużyć sobie na łaskę Bożego dziecięctwa. Zostaje ona darmo dana niemowlęciu przez Boga, za pośrednictwem miłości rodziców. Przynosząc swoje dziecko do chrztu, dają mu oni to, co najcenniejsze. Dzięki włączeniu w Jezusa Chrystusa, Ojciec niebieski mówi także do niego: Jesteś moim umiłowanym dzieckiem, jesteś moim upodobaniem. Łaska chrztu musi być oczywiście świadomie, podjęta i rozwijana w dorosłym życiu. Dzisiaj warto ją na nowo podjąć, już całkiem świadomie...