Bogacz mógł zostać zbawiony. Okazja czekała na wyciągnięcie ręki, u bram jego pałacu. Potrzeba tak niewielkiego gestu: dostrzec w drugim człowieku swojego brata i przyjść mu z pomocą. Lecz bogatego nie było stać na takie wyrzeczenie. Wolał się każdego dnia pławić we własnym luksusie zapominając, że żyje na kredyt i kiedyś przyjdzie mu za to wszystko zapłacić.
Przypowieść, którą słyszymy w dzisiejszej Dobrej Nowinie ma wyczulić naszą wrażliwość na bliźnich. Bóg bowiem nie pragnie naszej ofiary, ale miłosierdzia. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Święty Grzegorz z Nazjanzu podczas jednego z kazań wzywał swoich słuchaczy, aby nawet noc nie przerywała ich miłosiernych uczynków.
„Słudzy Chrystusa i Jego współdziedzice (Ga 4,7) – wołał biskup Nazjanzu – odwiedzajmy Pana póki czas, pielęgnujmy Go i nakarmijmy, odziejmy Go i przygarnijmy do siebie i uczcijmy Go (por. Mt 25,31). [...] Takie właśnie miłosierdzie okażmy Chrystusowi w ubogich, którzy leżą dziś rozciągnięci na ziemi, aby nas przyjęli, gdy stąd odejdziemy, «do wiecznych przybytków» (Łk 16,9), w samym Chrystusie, Panu naszym”. To właśnie ubogim udzielona została obietnica odziedziczenia królestwa Bożego i właśnie oni mogą nas po śmierci wpuścić przez bramy raju.