Komentarz do liturgii słowa

« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
  • Inny Kalendarz

Poniedziałek 4 listopada 2024

ks. Jarosław Tomaszewski

Watykańskie gabinety

Wydaje się, że właściwą hierarchię wartości Karol Boromeusz przejął od swojego ojca, który był co prawda bardzo wysoko postawionym arystokratą ale człowiekiem dobrym z natury, szlachetnym i wrażliwym na biedaków. Karol więc już jako mały chłopiec potrafił wyciągać z kieszeni taty obfite datki dla ubogich. Od początku młodego Boromeusza wsadzono na karuzelę oszałamiającej kariery kościelnej. W wieku siedmiu lat otrzymał sutannę, a gdy skończył dwanaście – własne opactwo. Podczas obchodzonych hucznie dwudziestych trzecich urodzin jego wuj – papież Pius IV podarował Karolowi diecezję mediolańską jako prezent, z fantazją mianując młokosa kardynałem. Boromeusz reprezentował papiestwo w Niderlandach, Belgii, Holandii oraz Portugalii, dysponując bezbrzeżną fortuną i faktycznie rządząc ówczesnym Kościołem. Jednak w głębi sumienia wrażliwy arcybiskup Mediolanu nie pogodził się nigdy z nepotyzmem ani z kompromitującą kler i zakonników korupcją. Nazywano go okiem papieża, ponieważ mianując odpowiednich ludzi na kościelne urzędy nie kierował się ani majątkiem, ani znajomościami lecz przydatnością, wiarą i prawym charakterem kandydatów. Bezwzględnie usuwał jednocześnie osobników miernych i skorumpowanych, co przyczyniło mu wielu i potężnych wrogów do tego stopnia, że w roku 1567 w efekcie przykrych, kurialnych intryg, musiał opuścić Watykan. Co istotne, Karol Boromeusz przyjął tę wiadomość z wielką radością! Nareszcie mógł porzucić dywanowe układy i stać się pasterzem powierzonego sobie Mediolanu.

Kościół katolicki istnieje przede wszystkim po to, by przechować bez utraty depozyt objawienia od Chrystusa, a następnie rozdać wiarę wszystkim ludziom i narodom. Główny znak katolicyzmu zderza się od czasu do czasu z czysto ludzkimi siłami, które wewnątrz Kościoła będą podlegać zepsutym prądom epoki. Z tego powodu katolicyzm musi czuwać i często – gdy jądro korupcji nabrzmieje – zdecydowanie odcinać bizantyjskie skłonności, by oczom świata bez przeszkód przedstawić zbawienną prostotę ewangelii. Moment konfrontacji jest trudny, ludziom bowiem łatwo przychodzi pomylić blask prawdy z pustym splendorem doczesnego tryumfalizmu. Te anachroniczne tytuły i nominacje, których normalny człowiek nie jest w stanie ani zapamiętać, ani nawet wymówić. Odrealnione przemowy, kapituły starszych panów w rachitycznych biretach, co winszują sobie samym przy pustej sali z lustrami. Towarzystwa wzajemnej adoracji albo towarzystwa wzajemnej rywalizacji w Kościele nie szukają wcale, komu został dany prawdziwy dar od Boga lecz kto myśli tak, jak oni. Teoretyczne sympozja, wysokie rady, święcenia przejazdów kolejowych i wyssana z palca teologia, co zamiast nająć się na służbę żywej wiary, robi za narzędzie do przypisów w doktoracie – ale kto je potem czyta i po co? Te szaty wreszcie, kurialne skłony i skryte spojrzenia wpływowych sekretarzy. Pewien ksiądz mawiał z przekąsem, że tutaj w sanktuarium nie tyle ważna jest Matka Boża, co tytuły hierarchów na odpustach. Wreszcie więc, wspominając kogoś takiego jak Karol Boromeusz, trzeba sobie jasno powiedzieć, że sztuczny tryumfalizm w Kościele służy karierowiczom za przykrywkę do realnego braku pomysłu na to, jak tu i teraz skutecznie robić misję.

Apostoł Paweł napomina, aby wierzący w Ukrzyżowanego wyrzekli się ducha niewłaściwego współzawodnictwa oraz próżnej chwały. Kościół rozkwita gdy proboszcz myśli, że jego parafianie lepiej żyją Ewangelią niż on. Gdy biskup ceni księży z diecezji ponad samego siebie, papież zaś wie, że w Watykanie chodzi o Lud Boży, nie o niego (por. Ef 2, 3). Jezus zawsze pragnął, aby w pierwszych ławkach Kościoła siedziały osoby bez wpływu i znaczenia (por. Łk 14, 12-13). To ludzie, dla których chrześcijaństwo jest zyskiem, a nie ludzie, którzy liczą na zysk z chrześcijaństwa.    

Nie zaglądaj jak plotkarz za kotary watykańskich gabinetów. Nic tam dla ciebie ciekawego. Odniesiesz moralną korzyść ucząc się odróżniać religijny tryumfalizm od zbawiennego tryumfu ewangelii.  

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.