W świecie toczy się dramatyczna walka z mocami ciemności. Pierwsze dzisiejsze czytanie to klasyczny tekst ukazujący prawdę o tym a wydarzenia ostatnich dni w Polsce potwierdziły to dobitnie.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
U korzenia nienawiści do Boga, Chrystusa i Kościoła jest ludzki grzech inspirowany przez podszepty złego ducha. To się zaczęło już w raju. Człowiek sam chce decydować, co jest dobre, co złe. „Mam wybór” – krzyczy w twarz Bogu, który go stworzył. A diabeł mu w tym sekunduje: „Tak jest, będziecie jak Bóg. Sami. Nie potrzebujecie Jego pomocy”. W każdym pokoleniu chrześcijan trwa to zmaganie. Czasem przybiera ono na sile.
„Stańcie do walki” – słowa św. Pawła są zachętą do tego, abyśmy nie uciekali z tego frontu. Nie chodzi w pierwszym rzędzie o sprawy czysto polityczne. U korzenia napięć w naszym społeczeństwie i na dużym obszarze świata jest walka duchowa. Nie da się zachować postawy neutralnej wobec zła. „Bitwa ta trwa dopóty, dopóki trwa życie, nie ma sposobu, aby jej uniknąć. A ktokolwiek odmawia walki – albo zostaje uwięziony, albo ginie” – pisze Wawrzyniec Scupoli w klasycznym dziele chrześcijańskiej duchowości „Walka duchowa”.
Jak wojować ze złem? Przede wszystkim nie własnymi siłami, ale „siłą Jego potęgi”. Św. Paweł obrazuje tę prawdę odwołując się do terminologii rycerskiej. W obliczu konfrontacji ze złem konieczna jest „duchowa zbroja”. Jakie są elementy tego wewnętrznego uzbrojenia? Mamy być przepasani prawdą. Prawda jest podstawą. Prawda, czyli pokora wobec siebie i innych. Dalej – pancerz sprawiedliwości – czyli wierne wypełnianie przykazań. W końcu gotowość do głoszenia dobrej nowiny o pokoju. Wiara jako tarcza. Mieczem jest słowo Boże odczytywane na modlitwie. Każdy z tych elementów ukazuje duchowe wyposażenie chrześcijanina, który musi się konfrontować ze złem.
Ta walka jest zawsze najpierw zmaganiem z własnym grzechem. Każdy z nas toczy ją każdego dnia. Front biegnie przez serce każdego człowieka. Diabeł zna nasze słabości. Atakuje nasze najsłabsze punkty. Uderza zwykle w tych miejscach, w których już kiedyś (może wielokrotnie) zwyciężył. Kluczem w tej walce jest zjednoczenie z Jezusem Chrystusem. Dlatego po każdym naszym upadku przychodzi pokusa groźniejsza niż ten upadek, a mianowicie pokusa odejścia od Boga pod pozorem, że jestem niegodny Jego miłości. Zło chce nas odciąć od źródła łaski, od Bożej mocy, od Bożego Miłosierdzia. Zło chce nas pozbawić zbroi. Chce nas uczynić bezbronnymi, czyli liczącymi tylko na siebie.
Ta duchowa walka ma także wymiar zewnętrzny, społeczny. Toczy się w kulturze, w polityce, w mediach. Problemem Kościoła jest dziś często dezercja z tego obszaru zmagań. Przy czym usprawiedliwieniem tej ucieczki bywa często fałszywie rozumiana zasada nadstawiania drugiego policzka. To jasne, że na nienawiść nie można odpowiadać nienawiścią. Natomiast w obliczu kłamstwa trzeba głosić prawdę. Także tę trudną wywołującą furię tych, którzy ją odrzucają. Gdy deptane są świętości, trzeba jasno stanąć w ich obronie. Naszą bronią nie może być dbanie o wizerunek czy techniki zarządzania sytuacjami kryzysowymi. Wierność prawdzie i miłość do Chrystusa mają swoją cenę. „Dlatego przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście się zdołali przeciwstawić w dzień zły i ostać, zwalczywszy wszystko”. Obraz Kościoła jako szpitala polowego trzeba dopełnić obrazem wspólnoty stającej do walki w obronie bezbronnych.