Sprawowanie Eucharystii i udzielanie Komunii świętej należy do jednego z najważniejszych zdań Kościoła, także w warunkach ekstremalnych, jakim jest wojna czy pandemia, bo jest to udzielanie pokarmu na życie wieczne.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Jezus w chlebie – obecny duchowo czy realnie?
Pasjonująca jest Ewangelia według św. Jana. Z jednej strony – nazywana jest Ewangelią duchową, gdyż akcentuje wewnętrzną więź z Jezusem zbudowaną na wierze. Z drugiej jednak strony Ewangelia ta stawia na konkret, zawartych jest w niej wiele realnych szczegółów z życia Jezusa, podkreśla, że przeżywanie wiary we wspólnocie wyraża się w wyrazistych postawach i zachowaniach. Sam Pan Jezus raz akcentuje wymiar duchowy wiary, a innym razem – wskazuje na konkretne, realne przejawy tejże wiary.
Już w trzecią z rzędu letnią niedzielę słyszymy kolejny fragment z szóstego rozdziału Ewangelii Jana, rozdziału podejmującego temat chleba jako pożywienia. Dwa tygodnie temu byliśmy świadkami cudu rozmnożenia chleba i wówczas zwróciliśmy uwagę na to, że zaspokajanie podstawowych potrzeb człowieka, będąc ważnym zadaniem ogólnoludzkim, w tym chrześcijańskim, jest znakiem innego zadania, jakim jest duchowa troska o wnętrze człowieka. Tydzień temu słuchaliśmy pierwszej części tzw. mowy eucharystycznej, którą Jezus wygłosił w Kafarnaum, na krótko po rozmnożeniu chleba. W tamtej części mowy mocno akcentował potrzebę troski o duchowe wnętrze; mówił: „troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy”. Sam siebie nazwał chlebem, podkreślając, że przyjęcie Jego jako pokarmu jest możliwe dzięki wierze: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Słowa te pokazują, że chodzi przede wszystkim o duchowe, zbudowane na głębokiej wierze, przyjmowanie Jezusa do swojego wnętrza.
W dzisiejszej Ewangelii, będącej kontynuacją mowy eucharystycznej, Jezus podejmuje myśl, na której zatrzymaliśmy się tydzień temu. Mówi: „zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze”. Znów Jezus kładzie nacisk na wiarę, znów nazywa siebie chlebem życia. Nowością tych słów jest zapewnienie, że przyjmowanie Jezusa nie tylko zapewnia doczesne spełnienie się, ale także daje życie wieczne. Człowiek mający w sercu Jezusa nie tylko nie będzie już musiał niczego więcej pragnąć i łaknąć na tym świecie, ale radość i szczęście będą sięgać poza śmierć. Podobnie jak we wcześniejszym fragmencie mowy eucharystycznej widzimy troskę Jezusa o duchowe wnętrze, o wiarę, widzimy zachętę do wewnętrznego przyjmowania Go do serca. Tu leży podstawa wiary w to, co nazywa się w tradycji Kościoła „Komunią duchową”, polegającą na duchowym pragnieniu przyjęcia Jezusa do swego serca i co zostało przypomniane w czasie epidemii.
Jednak w tym miejscu mowy eucharystycznej pojawiają się następujące słowa Jezusa: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. Po raz kolejny Jezus nazywa siebie chlebem życia, po raz kolejny obiecuje życie wieczne. Natomiast po raz pierwszy występuje wyraz „ciało”: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało! za życie świata”. Od tego miejsca słowo to wypowiadane jest przez Jezusa w mowie eucharystycznej wielokrotnie.
Słowo „ciało” w zdaniu „chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” brzmi po grecku „sarks” i wskazuje na cielesną stronę człowieka, wskazuje na kompozycję mięśni i kości u człowieka. Termin „sarks” oznacza człowieka w aspekcie jego fizyczności i śmiertelności. Co ciekawe Ewangelista Jan użył określenia „sarks”, a miał do dyspozycji inne słowo greckie „soma”, które wykorzystali pozostali Ewangeliści w opisie ustanowienia Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy (por. Mk 14, 22; Mt 26, 26; Łk 22, 19). Choć generalnie obydwa słowa w grece biblijnej oznaczają to samo, czyli ciało i wskazują na godność cielesnej strony człowieka, to jednak termin ciało-sarks bardziej wskazuje na śmiertelność i przemijalność, zaś pojęcie ciało-soma bardziej nadaje się do opisania ludzkiej cielesności w powiazaniu z duchowością i mistyką: ciało-soma jest świątynią Ducha Świętego. To może dlatego trzej Ewangeliści użyli określenia soma w słowach ustanowienia Eucharystii „Bierzcie i jedzcie to jest ciało moje (soma)”. Zaś Ewangelia Jana – ta nazywana Ewangelią duchową – używa określenia mocniej akcentującego przemijalność i śmiertelność.
Dlaczego tak czyni? Przede wszystkim, by tajemnicę „chleba życia”, który jest pokarmem na życie wieczne bardziej powiązać z tajemnicą wcielenia. Bo słowo ciało-sarks pojawia się zaraz w pierwszym rozdziale Ewangelii, w słynnym Hymnie o Logosie: „Słowo stało się ciałem (sarks) i zamieszkało między nami”. Tajemnica wcielenia mówi nam o tym, że odwieczny Syn Boży stał się prawdziwym człowiekiem, człowiekiem, który w swoim ciele doświadcza bólu i cierpienia i które to ciało jest śmiertelne i przemijalne.
Zdanie Jezusa „chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” wskazuje na realną obecność Jezusa w chlebie. I wprowadza nas wprost w tajemnicę Eucharystii, rozumianej jako rzeczywista obecność Jezusa pod postacią chleba. Jezus mówi, że chlebem, który daje, jest Jego ciało. Dawanie chleba, który jest ciałem Jezusa, prowadzi słuchacza Ewangelii zarówno do Wieczernika, gdzie padły słowa: „Bierzcie i jedzcie to jest ciało moje za was wydane” oraz na Golgotę, gdzie Jezus ostatecznie wydał swoje ciało na śmierci. Uczynił to z miłości do człowieka, a zatem słowa „chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” wskazują na ofiarę miłości złożoną przez Jezusa.
Przyjmowanie z wiarą Jezusa dokonuje się najpełniej podczas Eucharystii, która jest pamiątką i uobecnieniem tego, co wydarzyło się w Wieczerniku i na Golgocie. Choć kluczową pozostaje tutaj wiara i otwarcie serca na duchowe przyjęcie Jezusa, to jednak bardzo ważne jest to, że dzieje się w sposób fizyczny, poprzez fizyczne przyjęcie Chleba Eucharystycznego, który jest Ciałem Jezusa. Jeśli tak mocno Ewangelista Jan wiąże eucharystyczną obecność Jezusa pod postacią chleba z tajemnicą wcielenia, to czyni to dlatego, że wie, iż ludzkie życie to nie tylko duchowość, ale i cielesność, fizyczność. Dalsze słowa z mowy Eucharystycznej bardzo wyraźnie wskazują na potrzebę przyjmowania Ciała i Krwi Jezusa: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”. Słyszelibyśmy te słowa za tydzień, w kolejnej części mowy eucharystycznej, jednak w tym roku liturgia 20. Niedzieli Zwykłej roku B jest zastąpiona liturgią Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Choć Komunia duchowa może być dla konkretnego człowieka umocnieniem i pociechą, szczególnie w sytuacji, gdy nie jest możliwe przyjmowanie Komunii sakramentalnej, to jednak w dłuższej perspektywie czasowej jest ona niewystarczająca, bo człowiek jako jedność duchowo-cielesna potrzebuje także fizycznego wymiaru duchowej obecności Jezusa. Sprawowanie Eucharystii i udzielanie Komunii świętej należy zatem do jednego z najważniejszych zdań Kościoła, także w warunkach ekstremalnych, jakim jest wojna czy pandemia, bo jest to udzielanie pokarmu na życie wieczne: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”.