Konserwatywni katolicy są skrajni? Ks. Kowalczyk: wierność Ewangelii nie jest żadną skrajnością

Zdarza się coraz częściej, że katolicy „postępowi” są określani jako umiarkowani, a ci „konserwatywni” jako skrajni. Skąd się to bierze? – pisze ks. Dariusz Kowalczyk.

W felietonie dla tygodnika „Idziemy” zastanawia się nad współczesnym rozumieniem umiarkowania i skrajności. Zdarza się coraz częściej, że katolicy „postępowi” są określani jako umiarkowani, a ci „konserwatywni” jako skrajni. Według niego jest to wynik manipulacji środowisk liberalno-lewicowych, która ma prowadzić do „wsadzenia ludzi do ideologicznej klatki”. Elementem tego działania jest „sugerowanie, że prawica z definicji jest skrajna, a jedyna dopuszczalna prawica to taka, która w gruncie rzeczy jest lewicą”. 

Zwraca uwagę, że nastąpiło pewne odwrócenie tendencji – „poglądy i postawy, które jeszcze 30 lat temu budziły nawet nie oburzenie, ale wzruszenie ramion, dziś stają się normą narzucaną przez międzynarodowe instytucje”. Niezgadzanie się z tym skutkuje przyszyciem łatki homofoba, transfoba czy kogoś szerzącego nienawiść. Kiedy ktoś nazywa te sprawy po imieniu, wrzucany jest do worka z osobami o poglądach „nienawistnie skrajnych”, natomiast uleganie tej ideologizacji  wskazywać ma na „umiarkowanie” i „miłość bliźniego”.

Jak podkreśla ks. Kowalczyk, tak właśnie działają „postępowi” katolicy. „Popierają lewicowo-liberalne postulaty aborcji na życzenie, eutanazji, wchodzenia ideologii gender/LGBT do szkół itd., a jednocześnie przekonują, że są umiarkowani i otwarci… Natomiast katolicy, którzy chcą trwać przy Ewangelii i Tradycji Kościoła w duchu nauczania Jana Pawła II i Benedykta XVI, są określani «skrajnymi konserwatystami»”.

Przywołuje tu przykład tzw. synodu niemieckiego, który uważa za „skrajne, lewicowo-tęczowe przedsięwzięcie, wyraz niemieckiej buty i poczucia wyższości”, chociaż „jego twórcy zapewne uważają samych siebie za umiarkowanych”. To „umiarkowanie”, jak wskazuje ks. Kowalczyk, najlepiej widać na przykładzie aborcji. Dawniej nie była uważana za dobro, ale była traktowana w niektórych sytuacjach jako mniejsze zło. Dziś próbuje się przekonać świat, że aborcja jest prawem człowieka i powodem do domu dla kobiety. 

Przykładem skrajności we współczesnym świecie ma być natomiast podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego do historii i teraźniejszości. Został on przez pewne środowiska uznany za nie tylko skrajny, ale i szkodliwy. 

„Dlaczego? Ano tylko dlatego, że zaprezentowana tam merytorycznie wizja dziejów w latach 1945–1989 nie odpowiada narracji liberalno-lewicowej. Tak, jakby w polskiej szkole mogła być obecna tylko taka właśnie narracja” – pisze profesor. 

Wywołano histerię, nagonkę na prof. Roszkowskiego, kłamstwa dotyczące treści podręcznika, podburzanie młodzieży, aby paliła książkę.  „A to wszystko oczywiście w imię jedynie słusznej, «umiarkowanej» wizji najnowszej historii, w której Kiszczak jest «człowiekiem honoru», a Jan Paweł II «obrońcą pedofilów»” – ocenia ks. Kowalczyk. 

Jak podsumowuje, umiarkowanie to jedna z cnót głównych. „Chodzi w niej o to, by nie robić za dużo, ale też, by nie robić za mało. A na pewno nie chodzi o to, aby ulegać światu i jego aktualnie modnym ideologiom”. A skrajnością na pewno nie jest wierność Ewangelii. 

Źródło: „Idziemy”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama