Jedną z największych szopek bożonarodzeniowych w diecezji bielsko-żywieckiej, otwarto podczas tegorocznej Pasterki w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach. Kęcka szopka składa się z gigantycznej panoramy Betlejem i 40 ruchomych oraz statycznych figur.
Jak tłumaczy inicjator przedsięwzięcia ks. proboszcz Jerzy Musiałek, nieprzypadkowo szopka stanęła tak blisko ołtarza, gdzie celebrowana jest Eucharystia. W ten sposób nawiązano do pierwszej w dziejach szopki w Greccio.
„Kamienny żłób, według pragnienia św. Franciszka, stał się ołtarzem, przy którym została odprawiona Msza św. Szopka była scenerią, ale Boże Narodzenie stało się faktem podczas Eucharystii. Św. Franciszek w sposób genialny wyraził prawdę o Bożym wcieleniu, prawdę o Bogu, który zechciał dzielić z nami wszystko, aby nas nigdy nie zostawić samymi” – zauważa kapłan.
Szopka w Kętach, jak tłumaczy duchowny, ukazuje normalne, codzienne życie ówczesnych ludzi z Betlejem, miasta nieopodal Jerozolimy.
„Tętni ono życiem, noclegi w gospodach wszystkie zajęte. Jedni zajmują się handlem: sprzedają pomidory, makarony, jaja, wędliny, doniczki. Inni wykonują codzienne prace: kobieta wiesza pranie, rolnik grabi siano, pasterz doi kozę, garncarz lepi naczynia, stolarz robi krzesła, kobieta nabiera wodę ze studni, mężczyźni łowią ryby, a jeszcze inni grają w karty bądź odpoczywają na hamaku” – opisuje ks. proboszcz i przyznaje, że żywym elementem inscenizacji są prawdziwe rybki pływające w „betlejemskim” stawie. Jest ich obecnie czternaście.
Medytacja przy szopce
W szopce znajduje się 25 ruchomych i 15 statycznych figur. W jednej z chat Józef z Maryją tulą i kołyszą nowonarodzonego Jezusa.
Według ks. Musiałka, szopka przypomina, jak istotne jest odnalezienie Chrystusa wśród codziennych obowiązków i zajęć.
„Widzimy tu, że poza pasterzami reszta ludzi śpi lub zajmuje się swoimi codziennymi obowiązkami. To ważne, by rozpoznać Jezusa w naszej codzienności, odejść od tego, co nas pochłania i usłyszeć delikatne pukanie do naszego serca Boga, który stał się jednym z nas. To kluczowe, by uświadomić sobie, że Pan Jezus, złożony w żłobie, jest chlebem mojego, naszego życia” – dodaje miejscowy proboszcz.
„Trzeba troszkę wrażliwości, żeby znaleźć Jezusa, znaleźć Boga. Potrzebna jest pokora, wyciszenie, chęć poszukiwania. Myślę, że to też jest jakiś znak tej szopki dla dzisiejszego człowieka, bo wśród tych różnych figur nie od razu dostrzeżemy malutką postać Nowonarodzonego” – podkreśla ks. Musiałek.
Nieocenioną pomocą w zaplanowaniu i konstrukcji szopki okazał się br. Oktawiusz, bernardyn z Kalwarii Zebrzydowskiej.
„Wykonał te wszystkie domki, zaprojektował ustawienie figur, całej scenerii. Figury są sprowadzane z Włoch, resztę elementów dekoracyjnych dobierał właśnie zakonnik. Malowidło o rozmiarach 7,5 na 8,5 metra z panoramą Betlejem wykonał artysta Jerzy Dobek. Wraz z kolegą malowali przez trzy tygodnie, praktycznie dzień i noc, na leżąco na sali gimnastycznej, bo tylko tam płótno o takich rozmiarach mogło się zmieścić. Pomogli też parafianie i znajomi” – tłumaczy kapłan.
Jak przyznaje kapłan, szopka to swoiste narzędzie ewangelizacji.
„Może ktoś przyjdzie tu z dziećmi, poogląda, zacznie myśleć, medytować. W różny sposób Pan Bóg dociera do serca człowieka” – zauważa duchowny.
Zgodnie z franciszkańską tradycją, w szopce nie znajdziemy odwołań do współczesności. Figury mają odzwierciedlać koloryt lokalny i przedstawiać postaci, które mogły żyć w czasach Jezusa.
Źródło: diecezja.bielsko.pl