„W mojej pamięci zapisały się konkretne osoby, które przyjechały do Kłodzka, by pomóc powodzianom. Chcę o tym pamiętać do końca życia” – mówi w rozmowie z Opoką brat Savio Sitarczyk, franciszkanin z Kłodzka o wystawie fotografii „Arka. Co po powodzi?”, którą otwarto w Warszawie.
We wtorek, 18 marca, w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich przy ul. Foksal otwarta została wystawa powodziowych fotografii brata Savio Sitarczyka OFM „Arka. Co po powodzi?”. Wystawa, zorganizowana przez wspólnotę Vera Icon, prezentowana była już we Wrocławiu i Katowicach. Podczas wernisażu autor prac, wikariusz parafii Matki Bożej Różańcowej w Kłodzku mówił o historii ich powstania, ale także o różnych wymiarach doświadczenia, jakim jest powódź.
„Zdjęcia, które prezentujemy, opowiadają o pomocy, która się wydarzyła w Kłodzku: o ludziach, którzy nam pomagali, o zwykłej ludzkiej solidarności, o tym, że potrafimy być solidarni w trudnych chwilach. Są także oczywiście zdjęcia zniszczonych zabytków, na przykład z naszego klasztoru, dzieł sztuki, chcieliśmy, żeby także i one miały jakąś treść, niż tylko mówiły o zniszczeniach – bo o nich ludzie doskonale wiedzą” – mówił franciszkanin.
Fotografie pogrupowane są w 6 sześć par, zdjęcia wzajemnie się uzupełniają i opowiadają jakąś wspólną historię. Franciszkanin przyznaje, że jedno z fotograficznych zestawień ma dla niego szczególnie wymowne znaczenie. To ukruszona figura Jezusa i św. Franciszka, obejmującego krzyż, z drugiej strony zdjęcie kleryka Piotra, który przyjechał do Kłodzka pomóc powodzianom.
„Ktoś mógłby powiedzieć »groteskowe zestawienie« – brat w podwiniętym habicie, odblaskowej kamizelce, klapkach i wśród szczotek, z drugiej rzeźba ukazująca patos św. Franciszka, obejmującego w miłosnym uścisku Chrystusa. Dla mnie to ten sam obraz brata mniejszego. Po prostu” – mówi.
Takich osób, które spieszyły z pomocą w pierwszych dniach powodzi, na wystawie jest dużo więcej, a sama wystawa – jak zapewnia franciszkanin – jest formą podziękowania i docenienia ich zaangażowania i bezinteresownej pomocy.
„Niech to będzie taka pamiątka, że Polacy potrafią się zjednoczyć w trudnych chwilach, pamiątka tego piękna, które wydarzyło się wtedy z ludzkich serc” – mówi brat Savio.
Franciszkanin w rozmowie z Opoką wspomina, pierwsze dni po powodzi, kiedy padła woda i odsłoniło się wiele zniszczeń, do klasztoru zgłaszało się mnóstwo osób, gotowych zaangażować się w pomoc.
„Przychodziła także pomoc rzeczowa, agregaty. Wysyłaliśmy wolontariuszy do potrzebujących rodzin – taka była nasze rola wtedy” – mówi. „Po tygodniu otworzyliśmy klasztorną kaplicę. Ruszył wolontariat franciszkański. Kupowaliśmy i rozwoziliśmy opał dla powodzian. To była ważna dla nas akcja. Trochę żartowałem, że to była moja pierwsza wizyta duszpasterska z węglem. Rozmów było dużo…. To był bardzo intensywny czas” – wspomina.