„Po mojej nominacji na kardynała nie otrzymałem gratulacji od premiera czy króla, ale zwyczajni ludzie okazują mi szacunek” – powiedział pierwszy szwedzki kardynał Anders Arborelius.
Szwedzi, nawet jeśli nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła, to jednak w jakiś sposób podziwiają katolików za ich przywiązanie do swej wiary. Zdaniem biskupa Sztokholmu to właśnie jest siłą katolicyzmu w tym kraju. W społeczeństwie, w którym wszystko się zmienia, Kościół stara się dochować wierności nauczaniu Chrystusa, które zawsze było przekazywane. To rodzi też ukryty podziw. „Szwedzi wiedzą, iż cokolwiek by się nie powiedziało o katolikach, to trzeba przyznać, że oni wierzą w to, co mówią” – zauważa kard. Arborelius.
Zdaniem szwedzkiego biskupa to właśnie ten paradoks Kościoła, który rozwija się w radykalnie zsekularyzowanym społeczeństwie, mógł skłonić Papieża do mianowania kardynała z tych skandynawskich peryferii.
Zauważa on, że w kraju, gdzie ludzie coraz dotkliwiej odczuwają, że czegoś im jednak brakuje, że żyją w próżni, Kościół katolicki jawi się jako alternatywa. Przekłada się to na zainteresowanie katolicką doktryną, duchowością i etyką. Rośnie też liczba nawróceń, również w świecie mediów.
Kard. Arborelius zastrzega, że katolicy nadal są skromną i niepokaźną mniejszością, nie mogą ewangelizować całego społeczeństwa, ale w Szwecji rośnie świadomość, że Kościół może zaproponować alternatywę dla zsekularyzowanego, indywidualistycznego i hedonistycznego stylu życia, który nie jest w stanie zaspokoić ludzkiego serca.
kb/ rv, ncr