W Kijowie rządzą „przywódcy zamachu stanu”, w Donbasie mieszkają Rosjanie atakowani przez neonazistów, a USA powinny uznać rozbiór Ukrainy. To kilka tez, które od dłuższego czas z uporem forsuje autor polskiej „terapii szokowej”.
„To nie jest atak Putina na Ukrainę, jak to codziennie słyszymy. Wszystko zaczęło się w 1990 r., 9 lutego 1990 r. James Baker III, nasz sekretarz stanu powiedział Michaiłowi Gorbaczowowi: NATO nie posunie się ani o cal na wschód, jeśli zgodzicie się na połączenie Niemiec. Zasadniczo kończyło to zimną wojnę. Gorbaczow powiedział: to ważne, NATO się nie przesuwa, a my się zgadzamy na zjednoczenie Niemiec. USA oszukały w tej sprawie, począwszy od 1994 r.”
To nie słowa funkcjonariusza GRU Pawła Rubcowa, albo dziennikarza, który ładował u niego telefon. To część wystąpienia Jeffreya Sachsa w brytyjskim Cambridge. 22 października 2024 r. podczas spotkania zorganizowanego przez Cambridge Union, działający od ponad 200 lat największy klub dyskusyjny na słynnym uniwersytecie Sachs powtórzył tezy na temat ukraińskiej wojny, które głosi niemal od początku tego konfliktu. Tezy zadziwiająco zbieżne z tym, co mówią rosyjskie władze.
Najpierw się poddajcie, potem negocjujcie
Amerykański ekonomista w Polsce znany jest przede wszystkim jako autor gospodarczej terapii szokowej, którą zrealizował Leszek Balcerowicz. Doradzał też władzom Boliwii czy Rosji. Teraz Sachs publicznie – i jak sam twierdzi, także w rozmowach z amerykańskimi oficjelami – wzywa Zachód do zgody na aneksję ukraińskich terytoriów przez Rosję. Najzupełniej wprost.
„Tak, granice Ukrainy zostaną zmienione w wyniku 10 lat wojny, sytuacji na polu bitwy, wyborów lokalnej ludności i kompromisów zawartych przy stole negocjacyjnym” – pisał w czerwcu w artykule zamieszczonym w portalu commondreams.org. W tekście tym wzywa amerykańskie władze do negocjacji z Rosją, a także do zgody na jej postulaty.
„Istnieją trzy podstawowe kwestie dla Rosji: neutralność Ukrainy (pozostanie poza NATO), Krym pozostający w rękach Rosji oraz zmiany granic na wschodzie i południu Ukrainy – pisze Sachs. – Pierwsze dwie są niemal na pewno niepodlegające negocjacjom. Rozszerzenia NATO jest podstawowym casus belli. Krym jest również kluczowy dla Rosji, ponieważ jest domem rosyjskiej floty czarnomorskiej od 1783 r. i ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego Rosji. Trzecia podstawowa kwestia, granice wschodniej i południowej Ukrainy, będzie kluczowym punktem negocjacji. Stany Zjednoczone nie mogą udawać, że granice są nienaruszalne po tym, jak NATO zbombardowało Serbię w 1999 r., aby zrzec się Kosowa, i po tym, jak Stany Zjednoczone wywarły presję na Sudan, aby zrzekł się Sudanu Południowego”.
(Dalsza część pod materiałem wideo)
Wystąpienie Jeffreya Sachsa w Cambridge:
Etnicznie rosyjski region
Krótko mówiąc, Amerykanie na starcie powinni zgodzić się na oddanie Rosji Krymu już na zawsze i pozostawienie Ukrainy na łasce i niełasce Rosji, a potem ewentualnie zacząć się zastanawiać nad Donieckiem i Ługańskiem. Przy czym z tego, co autor pisze w innym miejscu wynika, że Donbas też się należy Rosji:
„Gwałtowny zamach stanu (chodzi o Majdan – red.) skłonił etnicznie rosyjski region Donbasu we wschodniej Ukrainie do oderwania się od przywódców zamachu stanu, z których wielu było skrajnymi rusofobicznymi nacjonalistami, a niektórzy z nich należeli do brutalnych grup z historią powiązań z nazistowskimi SS w przeszłości. Prawie natychmiast przywódcy zamachu stanu podjęli kroki w celu stłumienia używania języka rosyjskiego nawet w rosyjskojęzycznym Donbasie. W kolejnych miesiącach i latach rząd w Kijowie rozpoczął kampanię wojskową w celu odzyskania oderwanych regionów, rozmieszczając neonazistowskie jednostki paramilitarne i broń amerykańską”.
Tutaj Jeffrey Sachs posługuje się językiem wziętym już żywcem z propagandy. Nie pisze o rządzie Ukrainy, a o „przywódcach zamachu stanu”, nie ma wojska, ale „jednostki paramilitarne”. Treść też jest godna portali w rodzaju Sputnika. Nie ma słowa o związkach separatystów z Donbasu z rosyjskim służbami, za to mieszkańcy regionu okazują się Rosjanami. A kto z separatystami walczy, ten jest „neonazistą”.
Kto to wymyślił?
W całym tekście autor 8 razy wspomina o Krymie – o wojnie krymskiej, o tym, że półwysep jest ważny dla bezpieczeństwa Rosji i o tym, że musi do Rosji należeć. Ani słowa o tym, jak znalazł się pod jej kontrolą.
Twierdzenia Jeffreya Sachsa na temat wojny za naszą wschodnią granicą można by długo prostować, ale sprowadzają się one do jednego: Zachód ma oddać Ukrainę Rosji. Już rok temu grupa ekonomistów z amerykańskich uczelni poprosiła go w liście otwartym, żeby przestał. Oczywiście tego nie zrobił. Mogło się wydawać, że od lutego 2022 r. zachwyt Rosją i robienie jej piaru na świecie stało się passe. Wśród celebrytów może i tak, ale są jeszcze tacy ludzie, jak Sachs.
Co ciekawe, podstawą całej jego argumentacji jest odwołanie do stereotypu, który nie funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, ale popularny jest w Rosji. Chodzi o wizję świata, w którym cały Zachód sprzysiągł się przeciw Rosji i od wieków ją osacza ze wszystkich stron. Tymi paranoidalnymi obawami gra rosyjska władza, bo znakomicie uzasadniają one agresję na sąsiadów (trzeba się bronić). A zachodni „użyteczny idiota” dorzucający swoje do takich lęków to nieoceniony sojusznik.