Wołodymyr Zełenski przelicytował, chce tylko walczyć – powiedział prezydent USA Donald Trump po spotkaniu z prezydentem Ukrainy. Jak dodał, Zełenski powinien przyjść do niego i powiedzieć, że chce pokoju, a nie utyskiwać na Władimira Putina.
Komentarze amerykańskiego prezydenta po burzliwym spotkaniu z Zełenskim można podsumować krótko: „tłumaczy się winny”. Każde zdanie to wymówka, próba ominięcia zasadniczego problemu, jakim jest inwazja Rosji na Ukrainę i zbrodnie popełniane zarówno na cywilach, jak i na polu bitwy.
„On musi powiedzieć, że chce pokoju, a nie «Putin to, Putin tamto», same negatywne rzeczy" – powiedział Trump tuż przed odlotem na Florydę.
Oczywiście, mówienie negatywnych rzeczy, takich, jak opisywanie przestępstw, nie jest miłe. Ale czy chodzi o to, aby osiągać pokój za wszelką cenę, czy aby był to sprawiedliwy pokój?
Powiedział, że jego spotkanie poszło źle dla Zełenskiego i że„przelicytował".
„Nie możesz ośmielać kogoś, kto nie ma kart (...) On nie ma kart do gry!" – mówił.
Fakt, Zełenski nie ma kart do gry. Ale zapewne nie przyjechał do USA grać w karty, tylko uzyskać szansę na obronę własnej ojczyzny przed atakiem zaborczego i okrutnego agresora. Można mieć wrażenie, że kolejne wypowiedzi Trumpa świadczą o tym, że kompletnie nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi i ma zerową zdolność do postawienia się w sytuacji narodu ukraińskiego. Dla niego Ukraina to tylko karta przetargowa w geopolitycznych rojeniach, takich jak zagarnięcie Grenlandii czy odzyskanie kontroli nad Kanałem Panamskim.
„To jest człowiek, który chce nas naciągnąć i dalej walczyć" – dodał prezydent USA. Zaznaczył przy tym, że pokoju chce Władimir Putin.
No tak, jasne. Przestępca zawsze chce „pokoju”, to znaczy, żeby policja, prokuratura i w ogóle całe społeczeństwo zostawiło go w spokoju, aby mógł dalej kontynuować swój przestępczy proceder. Rosyjski dyktator także pragnie pokoju, aby mógł robić, co mu się podoba. Tylko czy oznacza to, że należy jednemu i drugiemu na to przyzwolić?
Źródło: