Fragmenty książki "Wszystko co chciałbyś wiedzieć o niebie "
Peter Kreeft Wszystko co chciałbyś wiedzieć o niebie |
|
Rozdział Czwarty
Protestanci i katolicy wydają się w niedający się pogodzić sposób podzieleni w kwestii zwykłej sprawy — istnienia Czyśćca. Słusznie powołując się na cytaty z Pisma Świętego, takie jak: „dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 43) i na ciągle obecny ton tryumfu nad śmiercią, który silnie i wyraźnie występuje w Nowym Testamencie (np. 1 Kor 15, 55; Rz 8, 35-39; Flp 1, 21-23), protestanci reprezentują pogląd, że katolickie pojęcie Czyśćca ma charakter pogański, a nie chrześcijański. Uważają, że konieczność cierpienia czasowej (choć nie wiecznej) kary za grzechy umniejsza ciężar gatunkowy skończonego dzieła Chrystusa (J 19, 30) i przeczy całkowitej radości zapowiedzianej przez Ewangelię. Katolicy natomiast dowodzą, także przekonująco, że skoro w momencie śmierci jesteśmy jeszcze niedoskonali, a w Niebie - doskonali w świętości, musi zatem istnieć przejściowy stan pomiędzy ziemską niedoskonałością a Niebiańską doskonałością, w czasie którego następuje oczyszczenie i udoskonalenie. Wskazują na parę fragmentów Pisma, takich jak „oczyszczenie z ognia” (J 19, 30). Mogą nawet powołać się na C. S. Lewisa, tego protestanta, „po prostu chrześcijanina”113, który zrobił dla chrześcijańskiej jedności więcej niż wszyscy teologowie razem wzięci, i przy tym bez kompromisów i zawiłości. Pisał Lewis:
„Dusze nasze domagają się czyśćca, nieprawdaż? Czyż nie zabolałoby nas, gdyby Bóg do nas powiedział: 'Co prawda, synu, twój oddech cuchnie, a twoje łachmany ociekają błotem i szlamem, jesteśmy jednak tutaj miłosierni i nikt nie będzie ci z tego powodu robił wyrzutów czy stronił od ciebie. Wnijdź do radości'? Czy nie odpowiedzielibyśmy wtedy: 'Za przeproszeniem, Panie, jeśli nie masz nic przeciwko temu najpierw chciałbym się raczej oczyścić'? 'Wiedz, że to może być bolesne'. ' Nawet wtedy, Panie'.”114.
Polemika ta wydaje się nie do rozwiązania bez kompromisu. A jednak da się ją rozwiązać, jeśli tylko popatrzymy na Czyściec oczyma świętych. Czyściec jest:
Czyściec jest potrzebny nie tylko z naszego punktu widzenia, ale także z Bożego. Bóg nie marnuje niczego. Wszystko musi być dokończone, musi „stać się prawdziwe”. Znaczenie Prawdy według Pisma jest historyczne: obietnice „stają się prawdziwe” (Mt 5, 17-18; Ez 12, 25) albo „są prawdziwe” (Ps 12, 6; Iz 40, 8). Boskie dzieła sztuki, którymi są ludzkie ja, muszą być prawdziwe. Historia, jaką jest moje życie, musi się doskonale wypełnić. Nasze ziemskie życia są jak nieobsiane pola, nieprzeczytane książki, niewydojone krowy. Wszystkie ziarna muszą wzejść i zakwitnąć, wszystkie lekcje muszą być wyuczone, wszystkie znaczenia wyssane. Słowo Boże wypowiedziane zaraz po akcie Stworzenia musi być wymówione także na końcu: „bardzo dobre”. Bo słowo Boże jest wieczną Prawdą, Alfą i Omegą. Pierwsze Słowo jest zarazem Ostatnim Słowem, Sądem Ostatecznym, wiecznym oświadczeniem na temat stworzenia.
Dokończenie, którego potrzebujemy, ma charakter wewnętrzny, nie zewnętrzny. Nie chodzi o to, żeby w Czyśćcu odrobić wszystkie rzeczy, które powinniśmy byli zrobić na ziemi, ale żebyśmy stali się osobami, za jakimi Bóg tęskni i w głębi serca tęskniliśmy my także. Miłość nie narzuci tego siłą, wbrew woli ukochanego. Nie ma powodu sądzić, że pragnienie Jego serca zmienia się, kiedy umieramy. Więc po śmierci, w Czyśćcu, przy naszym udziale musi uczynić nas doskonałymi.
Czyściec jest jak inkubator. Wcześniaka wkłada się do inkubatora, żeby poza macicą skończył dorastanie, które powinno dokonać się w łonie. Nasze embrionalne dusze w godzinie śmierci rodzą się także dla Nieba w stanie niedojrzałym. Zanim staną się wystarczająco silne, aby wytrzymać Niebiańskie światło, muszą stać się prawdziw117e. Teraz mamy niemowlęcego ducha w dorosłym ciele; duchowa dojrzałość, która jest tak opóźniona w stosunku do naszej dojrzałości fizycznej, potrzebuje lekarstwa, witaminy, szybkiego kursu duchowości, zanim będzie mogła dostąpić zmartwychwstania ciała, jak dziecko na lekcjach jeździectwa używa najpierw kucyków, zanim dosiądzie wielkiego i silnego ogiera118.
Zobaczyliśmy już, że trzy fazy są etapami wtajemniczenia w światło prawdy, gdyż „prawda jest ostatecznym celem całego wszechświata”119;. Żaden filozof nie był bardziej skoncentrowany na Prawdzie niż Sokrates, czysty wzór filozofów. Lecz wiara Sokratesa w Prawdę doprowadziła go do nauczania tezy, w sposób oczywisty niechrześcijańskiej i niebiblijnej, że zło jest tylko ignorancją, że nikt świadomie i z własnej woli zła nie czyni120, i co za tym idzie, lekarstwem na całe zło i receptą na Utopię jest moralna edukacja121. Czy to jest głupia naiwność, czy głęboka myśl w kwestii siły Prawdy?
I jedno, i drugie. Naiwnością jest stosowanie tego poglądu do konkretnego życia teraz. Pogląd ten nie bierze pod uwagę „tajemnicy zła” (2 Tes 2, 7) i mocy wolnej woli. Jest prawdą, jeśli zastosuje się go do naszego ostatecznego przeznaczenia, Wizji Uszczęśliwiającej, a także do Czyśćca, gdzie nasza radość jest w prawdzie, nawet w prawdzie co do naszych grzechów. Ponieważ w Czyśćcu nie dokonujemy już innych wyborów, lecz tylko jasno widzimy i rozumiemy nasze wcześniejsze posunięcia, jedyną cnotą tam jest wiedza i właśnie edukacja leczy tam całe zło moralne. Jak wiele utopijnych idei, ta jest głęboko prawdziwa, wyjąwszy aspekt czasu, gdyż teraz jest za wcześnie. Nie miała cierpliwości zaczekać na Boga.
Czyściec jest odczytywaniem napisanej już książki twojego życia z całkowitym zrozumieniem i akceptacją — całkowitym zrozumieniem, które przychodzi wyłącznie z całkowitej akceptacji.
Istnieje więc, jak widział to Arystoteles, ścisły związek między literaturą i oczyszczeniem122. Mówienie o dramacie jako o przeczyszczeniu brzmi okropnie, jak porównywanie Hamleta do hegara. Ale jest właśnie przeciwnie: porównanie to ujmuje sztukę literacką jako przedsmak Nieba i nie dlatego, że Niebo jest zabiegiem przeczyszczającym. Czyszczenie nie oznacza wydalania, ale właśnie oczyszczanie. Strach staje się szacunkiem. Litość staje się zrozumieniem. Więc strach i litość są oczyszczone.
W Czyśćcu odczytywanie naszych żywotów odbywa się bez namiętności, jak w teatrze. Słowo teatr pochodzi od theoria, patrzyć i kontemplować. W Czyśćcu jesteś poza swoim życiem patrząc na nie, jak Emily w sztuce Thorntona Wildera Nasze miasto, i bez namiętności i strachu rozumiesz wszystko po raz pierwszy. Nikt nie może zrozumieć życia wyłącznie od wewnątrz albo tylko z zewnątrz, kiedy wchodzi w grę ślepe zaangażowanie albo nieczułe oderwanie. Musimy najpierw być na tym obrazie, a potem poza nim, musimy znać namiętność, żeby zrozumieć, ale zrozumienie musi namiętność przekroczyć.
Ten ostatni punkt wymaga udowodnienia współczesnemu umysłowi, podobnie jak wcześniejszy punkt wymagał dowodów dla umysłu starożytnego filozofa. Uznajemy potrzebę zaangażowania, ale (zwykle) nie widzimy potrzeby oderwania. Żeby się o tym przekonać, popatrzmy jednak na literaturę. Historia niewdzięcznego starego zrzędy z „I Never Sang for My Father” (Nigdy nie zaśpiewałem ojcu)123 sprawia, że mu współczujesz, czego nie robiłeś, kiedy z nim mieszkałeś. Popatrz na historię owieczki skradzionej biedakowi, którą Natan opowiedział królowi Dawidowi, żeby unaocznić mu kradzież Batszeby (1 Krl 11-12). Dawid zrozumiał, o co chodzi, tylko dlatego, że myślał, iż to dotyczy kogoś innego. Oderwanie jest potrzebne, żeby lekcja zapadła w pamięć.
Nawet teraz oderwanie może nas czegoś nauczyć. Czyściec może pracować do tyłu i rzucić nowe światło na nasze obecne ziemskie życia. Bo dzisiaj powinniśmy potrenować trochę naszą Czyśćcową egzystencję — nie w sensie płacenia za grzechy, ale w sensie popatrzenia na nasze obecne życia oczyma Boga. Hinduska jnana joga124 też nas uczy: nawet w trakcie życia, popatrz na siebie z dystansu.
Jest to możliwe tylko dlatego, że nie jesteśmy wyłącznie naszym życiem.
Marcel wyraża to następująco:
„Noszę z sobą to, czym jestem i to, czym moje życie przypuszczalnie nie jest. To pokazuje lukę między moim jestestwem a moim życiem. Nie jestem swoim życiem....Mogę swoje życie osądzać...Moje życie może mi się nawet wydawać nieprzystające do tego, co ze sobą noszę, czym w pewnym sensie jestem”125;.
Przybieramy tę postawę kontemplacyjną wobec cudzych żyć, kiedy spisane są jako opowieści. Możemy to także zrobić w odniesieniu do naszego życia dlatego, że też spisane jest jako opowieść. W tej chwili Bóg pisze historię naszego życia i możemy zacząć ją czytać nawet w trakcie tego pisania. My nie tylko możemy, nawet powinniśmy i musimy oderwać się od siebie, jeśli nie chcemy, żeby życie nas całkowicie pochłonęło. Nie chodzi tu o bierne, stoickie utwardzenie serca, lecz o postawę najbardziej aktywną z możliwych. Bycie pochłoniętym jest bierne, natomiast słońce, górujące nad ziemią, a zarazem ją oświetlające, jest w najwyższym stopniu aktywne, choć w ciszy. Ten spokój jest cechą najwyższego życia, nie śmierci. My, ludzie nowocześni, sądzimy, że tylko nie mogący znaleźć sobie miejsca duch jest naprawdę żywy, ale święci i mistycy wiedzą, że tylko cichy duch jest naprawdę żywy. Wynikiem tej cichej kontemplacji świętego nie jest apatia, lecz radość.
Wszystkie życia są mniej lub bardziej zmarnowane. Ale Czyściec „odkupuje czas”:
„Analogia z czytaniem może być użyteczna. Przy pierwszej lekturze książki możemy docenić tylko niewiele z jej znaczenia i bogactwa, ale następne czytania pozwolą nam doceniać książkę coraz bardziej. A podobnie jak możemy napisać komentarz do książki, która zrobiła na nas wrażenie, tak część naszego życia po śmierci mogłaby być docenieniem i korektą naszych obecnych żyć. Nawet jeśli nasze obecne życia były niemal porażką — nawet jeśli jesteśmy z trudem zbawieni po życiu pełnym szaleństw i marnotrawstwa — nawet wtedy możemy te zmarnowane życia uczynić podstawą czegoś wspaniałego- komentarz byłby o wiele lepszy niż książka”126;.
Bo powtórne czytanie i komentarz następuje (1) w przejrzystym świetle Bożym i w (2) niepośpiesznej wieczności. Już nie jesteśmy ofiarami (1) ignorancji czy (2) czasu. Czas ziemskiego życia sprzyja ignorancji, bo czas ten wciąga nas jak proces słuchania taśmy czy oglądania filmu. W Czyśćcowym czytaniu schodzimy ze zdominowanej tyranem Czasem elektrycznej bieżni treningowej i wchodzimy w szabat Boga, w którym czas jest udomowiony. Życie jest jak malowanie obrazu, obrazu, który jest równocześnie malarzem —autoportretem. Po śmierci odchodzimy od skończonego obrazu. Dopiero wtedy nasz czas jest uwolniony od ramy chronosu.
Paradoksalnie, to oderwane, powtórne czytanie przynosi większe zaangażowanie niż nasze życia w czasie. Już nie tylko przypominamy sobie, ale przeżywamy, nie re-prezentujemy , ale jesteśmy obecni, bo wszystkie czasy są obecne, nie przeszłe, w nieskończoności.
Myślę, że dokonująca się w Czyśćcu ocena powinna także dotyczyć nie tylko naszego życia, ale także całego świata stworzonego — widzenie każdego liścia, każdej gwiazdy takimi, jakimi są — tryumfem chwały, Hymnem Wszechświata. Bo skoro wszechświat będzie naszym własnym większym ciałem, jego życie jest częścią naszego. Także o wszechświecie chyba będzie można powiedzieć, że tylko poprzez śmierć i oderwanie od niego, my możemy być wystarczająco weń wciągnięci, żeby móc go w pełni docenić.
W Czyśćcu widzimy znaczenie i skutki wszystkich naszych grzechów — ich skutki na innych, a także na nas samych, zarówno działania pośrednie, jak i bezpośrednie, poprzez teraz niewidoczne ciągi wpływów, ciągi tak długie i przyczynowe, że gdybyśmy teraz je zobaczyli, przytłoczyłoby nas poczucie odpowiedzialności. Tylko niewielu może wytrzymać spostrzeżenie świętych, że „każdy z nas jest odpowiedzialny za wszystkich”127. Ale to prawdziwa wizja. Siatka ludzkich zależności jest tak rozbudowana jak siatka fizycznych zależności, gdzie każde zdarzenie we wszechświecie następuje na wspólnym polu i ma jakieś znaczenie, choćby nawet niewielkie, dla każdego innego zdarzenia128. Wszechświat jest ogromnym ciałem, w którym każda komórka, tak duchowa, jak i fizyczna, współżyje i współdziała z każdą inną.
W tym ciele widzimy czasem skutki grzechu „do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20, 5), grzechów w czasie i przestrzeni skumulowanych w jednej rodzinie. Czasem również widzimy skutki świętości „do tysiącznego pokolenia tym, którzy mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Wj 20, 6) poprzez wieki.
Każdy grzech krzywdzi kogoś innego w Ciele Chrystusowym, które potrzebuje zdrowego duchowo organu, jakim jestem, jak nerka potrzebuje tętnicy. W Czyśćcu, poprzez sumienie uwrażliwione i dojrzałe doświadczę wszelkiego zła, które wyrządziłem. Cierpienie to będzie zarówno bardziej dojmujące, jak i bardziej skuteczne niż ogień czy też zwykły ból fizyczny. Ale doświadczeniu temu będzie towarzyszyć Boże współczucie i przebaczenie i sam sobie daruję, tak jak Bóg mi przebacza. Jeśli wierzymy przywróconym do życia, przyłączamy się do Bożego śmiechu z naszych przeszłych, odpokutowanych i wybaczonych grzechów. Przypomniawszy sobie grzech, będziemy mogli o nim zapomnieć, biorąc go poważnie, będziemy mogli pokryć go śmiechem. Dzieląc cierpienie Boga, który dla nas przeżył Piekło („Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” Mt 27, 46) możemy dzielić postawę Boga „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Nasze doświadczenie i przebaczenie będą w Czyśćcu doskonałe, gdyż tam będziemy wiedzieć.
Nasza radość w Czyśćcu wypłynie z tego samego źródła co nasze cierpienie: z widzenia. Zobaczymy podwójne znaczenie naszych grzechów: Piekielne skutki i Niebiańskie skutki, wszystko współpracujące dla dobra. Czyściec jest początkiem Nieba i Niebo jest spełnieniem wszystkich Bożych obietnic, włączając w to zadziwiającą, wszechobejmującą, cytowaną wcześniej.
Jeszcze nie dostrzegamy, że to się dzieje, że „Bóg, z tymi, którzy go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28; chociaż się to zaczyna i my czasem to zauważamy). Jeszcze nie widzimy, żeby wszystko było Mu poddane (chociaż tak jest, „Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego” 1 Kor 15, 27; Ef 1, 22). Ale widzimy Jezusa. (Hbr 2, 8-9). Bowiem „według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy” (2 Kor 5, 7). Bo gdybyśmy teraz zobaczyli, jak wszystko pracuje razem dla dobra, przypuszczalnie stalibyśmy się obojętni na prawidłowe wybory. Musimy najpierw nauczyć się, przez ufanie i posłuszeństwo, stworzyć dramat, który później będziemy czytali, prowadzić bój, który później kontemplujemy z dystansem, przyjąć dobro i odrzucić zło, żebyśmy wreszcie mogli przyjąć całość.
Kiedy Niebo ostatecznie rozwiąże kwestię ziemi, kiedy będziemy w stanie zobaczyć, jak „wszystko pracuje ku dobremu” i będziemy zaproszeni, żeby „wejść do radości Pana” (Mt 25, 21), wtedy jedynym powodem odmowy będzie nie ignorancja, ale świadomy bunt, jak bunt Iwana Karamazowa:
„(...) wierzę w porządek, w sens życia, wierzę w wieczystą harmonię, w której połączymy się kiedyś wszyscy (...). A przecież, wyobraź sobie, że w ostatecznym rezultacie nie uznaję jednak tego świata Bożego —nie przyjmuję go, chociaż wiem, że istnieje, mimo to nie przyjmuję go wcale. (...) Zastrzegam się: wierzę jak dziecko, że przyjdzie czas, gdy wszystkie cierpienia zagoją się i wygładzą, że cała bolesna komedia sprzeczności ludzkich rozwieje się jak nędzny miraż, głupiutki wymysł słabego euklidesowego umysłu; wierzę, że gdzieś, pod koniec, u finału świata, w chwili dopełnienia się wiecznej harmonii zdarzy się i objawi coś tak cennego, że starczy dla wszystkich serc, na ukojenie wszelkiego oburzenia, na odkupienie wszelkich występków ludzkich, wszystkiej krwi przelanej, że starczy tego nie tylko na przebaczenie, ale nawet na usprawiedliwienie wszystkiego, co się ludziom zdarzyło. Choćby, choćby nawet tak było, jednak ja tego nie przyjmuję i nie chcę przyjąć!”129.
Czyściec, podobnie jak Niebo, jest radością i prawdą. Niebo jest doskonałością radości i prawdy. Piekło jest odmową przyjęcia prawdy, a zatem odrzuceniem radości.
113 Por. jego Przedmowa do wydania angielskiego z 1952 r., w: C.S. Lewis, Chrześcijaństwo po prostu, przeł. Piotr Szymczak, Poznań: Media Rodzina, 2002, s. 7-15.
114 C.S. Lewis, Listy o modlitwie, przeł. Henryk Bednarek [w:] Listy o modlitwie i moralności, przeł. Henryk Bednarek, Stanisław Pietraszko, IW PAX, Warszawa 1980, s. 89.
115 Por. św. Katarzyna z Genui, O czyśćcu: objawienia św. Katarzyny, przeł. s. Leonia, Kraków: Wydawnictwo AA, 2008.
116 George MacDonald: An Anthology, red. C. S. Lewis, New York 1978, s. 18.
117 Por. C.S. Lewis, Rozwód ostateczny, przeł. Magda Sobolewska, Warszawa: Palabra, 1994, s. 85.
118 C.S. Lewis, Cudy: wprowadzenie ogólne, przeł. Stanisław Pacuła, Warszawa: Pax, 1958, rozdz. 16.
119 św. Tomasz z Akwinu, Summa contra gentiles, I, 1, 2.
120 Por. Platon, Obrona Sokratesa, 25c-26a oraz Protagoras.
121 Taki jest praktyczny wniosek z Państwa.
122 Arystoteles, Poetyka, rozdz. 6, 1449b, 27-28.
123 Por. R.W. Anderson, „I Never Sang for My Father”, New York: Random House, 1968.
124 Por. Huston Smith, Religie Świata, przeł. Ewa Jagielska-Pszczel, Adam Jagielski, Warszawa: Alfa, 1994, rozdz. 2.
125 Gabriel Marcel, The Philosophy of Existentialism, przeł. Manya Harari, New York: Citadel Press, 1966, s. 24.
126 Richard Purtill, Thinking about Religion, Englewood Cliffs, N.J.: Prentice Hall, 1978, s. 150.
127 Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, przeł. Aleksander Wat, t. 1, Warszawa: PIW, 1978, s. 365, 385.
128 Por. Ray Bradbury, A Sound of Thunder, New York: Random House, 1980. Por. też Blaise Pascal, Myśli, przekł. Tadeusza Boy-Żeleńskiego, w układzie Jacques Chevaliera, przyg. do druku Mieczysław Tazbir, Warszawa: Pax 2002, fragm.180, s. 89: „Nos Kleopatry: gdyby był krótszy, całe oblicze ziemi wyglądałoby inaczej”.
129 Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow, przeł. Aleksander Wat, t. 1, Warszawa: PIW, 1978, s. 286.
opr. aw/aw