Fragmenty "Kochać naprawdę", książki o miłości łączącej filozoficzną i psychologiczną głębię z prostotą
Z przeprowadzonych analiz wynika, że moja powinność nie jest redukowalna do powinności, która wiąże się z moim głodem przyjemności. Mówiąc inaczej, to, jak powinienem żyć i co powinienem robić, nie wynika tylko z mojego dążenia do przyjemności. Przed chwilą pytaliśmy: Kim jest człowiek? Jaki jest człowiek? Teraz stawiamy inne pytania: Na czym polega dobre życie? Jak żyć, aby życia nie zmarnować? Co powinienem czynić? Jaką miarę należy mierzyć to, jak żyję i co robię? Czy moja troska i moja aktywność powinna być wyznaczona tylko przez jedną wartość i jeden motyw — przyjemność?
Zanim przejdę do krytyki etyki hedonistycznej, chcę złożyć jednoznaczną i zdecydowaną deklarację: nie jestem rygorystą — nie uważam przyjemności za rzecz złą, a nawet podejrzaną; przyjemność jest czymś pozytywnym, dobrym.
Można zatem niekiedy kierować się w życiu zasadą przyjemności. Kiedy jest to dopuszczalne? Powiedziałbym w ten sposób: mogę w życiu kierować się tą zasadą pod warunkiem, że zdobywanie i doznawanie przyjemności nie szkodzi mi samemu — nie przeszkadza mojemu rozwojowi, nie przekreśla mojej godności i nie utrudnia realizacji mojego powołania; nie szkodzi też innym osobom — nie narusza ich godności itd.; nie szkodzi wspólnotom — nie przeszkadza w ich rozwoju itd.; nie niszczy przyrody i nie zadaje cierpienia zwierzętom oraz nie dewastuje dóbr kultury i cywilizacji. Jeśli na przykład jestem zdrowy, nie muszę sobie odmawiać wielu przyjemności. Gdy jednak mam poważne dolegliwości, z niektórych przyjemności powinienem zrezygnować. Nawet będąc zdrowym, nie powinienem używać narkotyków, ponieważ prędzej czy później to mnie zdegeneruje.
Jeśli dążenie do przyjemności i jej doznawanie nie jest — w pewnych okolicznościach — złe, dlaczego zasada przyjemności nie powinna być głównym drogowskazem mojego życia? Pytając inaczej: dlaczego etyka hedonistyczna nie jest najlepszym pomysłem na życie?
Podstawowe pytanie etyki brzmi: co powinienem czynić? Wsłuchując się w doświadczenie, słyszę: powinieneś troszczyć się o swoje zdrowie, swój rozwój — fizyczny, intelektualny i moralny; powinieneś troszczyć się o swoje dzieci i swoich studentów; powinieneś — jako człowiek wierzący — wielbić Stwórcę i wypełniać Jego oczekiwania wobec siebie. Czy wśród tych powinności istnieje również powinność dążenia do szczęścia i przyjemności? Nie wiem, czy to jest powinność, ale na pewno istnieje we mnie pragnienie szczęścia i głód przyjemności. Niekiedy pragnienie to i moc powinności wykluczają się. Co wówczas wybrać? Który „głos” jest ważniejszy i bardziej decydujący? Na którym należy oprzeć życie? Hedoniści nie mają wątpliwości: najważniejszy jest głód przyjemności. Jeśli zatem zdarzy się tak, że na drodze kobiety posiadającej męża i dzieci pojawi się mężczyzna, który jak jest przekonana — dostarczy jej więcej przyjemności niż mąż, nie ma żadnego powodu, aby nie ułożyła sobie na nowo życia. Jednak moje odczytanie pierwotnego „głosu” jest inne: nie przekreślając, a nawet nie bagatelizując pragnienia szczęścia i przyjemności, uważam za najważniejszy „głos” wezwanie, które mi mówi: „Realizuj swoje powołanie!”. Wiem, że czasami wypełnienie tej powinności wiąże się z rezygnacją z jakiejś sytuacji, która obiecuje mi wielkie szczęście.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy odczytuje swoje doświadczenie — ów pierwotny „głos” — w ten sposób. Cóż można powiedzieć tym, którzy interpretują „głos” inaczej — uznając, że jest nim głód szczęścia-przyjemności? Dlaczego zasada przyjemności nie może być podstawową normą moralną, czyli normą moralności? Można by odpowiedzieć najkrócej w ten sposób: ponieważ nie zabezpiecza ona mojego prawdziwego dobra i szczęścia, prawdziwego dobra i szczęścia innych osób, prawdziwego dobra wspólnot itp. Z faktu, że istnieje w człowieku wielka tęsknota za szczęściem, nie wynika jeszcze, że osiąga się je, dając pierwszeństwo zasadzie przyjemności, goniąc namiętnie za szczęściem. Może problem szczęścia należy rozstrzygnąć inaczej.
Rodzą się zatem pytania: Co zabezpiecza prawdziwe dobra? Na jakim fundamencie należy oprzeć życie? Na posłuszeństwie autorytetowi? Na wypełnianiu kodeksu? Na powinności? Na sumieniu? Na wartościach? Na wrażliwości na bliźniego i odpowiedzialności za niego? Jak żyć, aby zagościło w sercu prawdziwe szczęście? Poszukiwać go namiętnie, czy raczej „wyluzować się”, robiąc inne sensowne rzeczy? Moim zdaniem, mądre, udane i uszczęśliwiające życie należy oprzeć na etyce powołania i odpowiedzialności8.
8 Por. tenże, rozdz.: Powołanie — odpowiedzialność — szczęście, s. 173 — 191. Główne idee tego tekstu zreferuję w rozdz. XII niniejszego opracowania.
opr. ab/ab